Włoski Wojciech Łazarek zamiast „ura bura ciocia Agata” powtarza „ura bura ciocia Wanda”. Mogła to być historia o wielkiej miłości wbrew całemu światu. Stała się jednak smutno-straszną komedyjką o pieniądzach, pożądaniu, zdradzie, zwykłej chciwości.
* * *
Niektórzy pogardliwie mawiają, że o ile aktorów dzielimy na dobrych i złych, o tyle aktorki na ładne i mniej ładne. Prawdopodobnie właśnie według tego klucza główną rolę w tej komedyjce dostała Wanda Nara.
Fabuła ma swój początek ładnych kilkanaście lat temu. Maxi Lopez bierze sobie za żonę Wandę – wziętą modelkę, która rodzi mu trójkę dzieci. Akcja nabiera rozpędu w 2012 roku. Maxi Lopez kontynuując swoją wędrówkę po klubach, trafia na wypożyczenie do Sampdorii. Tam spotyka Mauro Icardiego – wtedy jeszcze obiecującego młokosa, który strzela jak szalony w Primaverze i zostaje wykupiony z Barcelony, w której nie zdążył dostać poważnej szansy. Obaj panowie szybko wpadają w komitywę – dwóch Argentyńczyków w obcym kraju oznacza wspólne bujanie się po mieście, wspólną grę na konsoli, wspólne oglądanie meczów. Icardi staje się przyjacielem domu – często bywa u Lopezów, nie budzi niczyich podejrzeń fakt, że Wanda sama wychodzi z inicjatywą, by młodszy kolega Maxiego spędził wraz z nimi i przyjaciółmi urlop na Wyspach Liparyjskich.
Tam dochodzi do pierwszego zbliżenia. Grupa pływa po morzu jachtem, do głowy uderzają pewnie jakieś drinki, Mauro leży samemu na łóżku słuchając muzyki. Wanda przysiada się do niego – jak to określił Icardi w swojej biografii – bez większego skrępowania. Zaczyna się romans jakich wiele.
INTER WYGRA DERBY MEDIOLANU? KURS 3,20 W ETOTO!
Lecz na zwykłym skoku w bok się nie kończy. Wanda rozwodzi się z Maxi Lopezem w 2013 roku, a już kilka miesięcy później staje się szczęśliwą małżonką Icardiego. Argentyńczyk obdarza swoją wybrankę wielkim zaufaniem nie tylko w sprawach życiowych, lecz także zawodowych – Wanda zostaje jego agentką.
Doświadczenie w futbolu? Znikome. Choć w poprzednim związku zapewne zasłyszała to i owo, wcześniej pracowała jako fotomodelka. Po jej ruchach widać wielkie parcie na zaistnienie w świecie piłki.
W międzyczasie para musi regularnie oglądać swoje zdjęcia w kolorowej prasie. Odbicie żony kolegi, dwie frywolne osobowości – pachnie tematem dla brukowców na kilka ładnych lat. Meczami, w których naprzeciwko siebie stają Icardi i Maxi Lopez, żyją całe Włochy i cała Argentyna. Spotkania dorobiły się nawet swojego podszytym czarnym humorem przydomku: derby Wandy.
Przed pierwszym z meczów Sampdoria – Inter, Maxi Lopez, co zrozumiałe, nie podaje swojemu rywalowi ręki. Później ten gest, a w zasadzie jego brak, wchodzi do kanonu spotkań pomiędzy oboma piłkarzami.
Ogień podsyca sama Wanda, która zaczyna świecić we włoskich mediach nie tylko ciałem, ale i głośnymi wypowiedziami. – Trwałam w tym małżeństwie wyłącznie dla naszych dzieci. Wybaczyłam mu tyle razy, że sama nawet nie wiem jak. Kiedy zaczęłam spotykać się z Mauro, nie byłam już z Maxim – mówi w jednym z wywiadów, próbując obronić falę krytyki, jaka spada na nią i jej wybranka. W kolejnym sama sznuruje opinii publicznej buty, z którymi ta wchodzi do jej życia prywatnego: – To już trzy miesiące, odkąd ostatni raz uprawiałam seks z mężem… Zaniedbał mnie całkowicie. Żyję w luksusie, ale tak naprawdę z poczuciem wielkiego bólu.
Z kanistrem w rękach dobrze czuje się także Icardi, choć sam Maxi Lopez niechętne wylewa brudy. Rozwodząc się zastrzegł, że Wanda nie może publicznie wypowiadać się o nim i o jego dzieciach (a że zakaz złamała, musiała bulić 110 tysięcy funtów). Lopez prosi za pośrednictwem mediów także o to, by Icardi nie wrzucał do sieci zdjęć jego dzieci, także tych, na których ubrane są w koszulki Interu. Icardi szybko ripostuje: – Mówisz o trójce swoich synów, do których nigdy nie masz czasu zadzwonić?
A potem wyprowadza kolejny, bardzo mocny cios. Cios absurdalny lub – z drugiej strony – pokazujący wielką miłość do dzieci, które Icardi „odziedziczył” po Maxi Lopezie. Idzie do studia tatuażu i robi sobie… to.
Mauro Icardi may just be Satan himself. After an affair with Maxi Lopez’s wife, he’s had a tattoo of his kids’ names: pic.twitter.com/WooMzWcDBz
— Tom Todhunter (@tdhntr) 20 czerwca 2014
Na ramieniu imiona trójki dzieci, których ojcem jest Maxi Lopez.
Piłkarz dziara sobie również imię Wandy, Wanda nosi na swoim ciele imię Mauro. Związek kwitnie, a para napawa się rozgłosem – chwali się w mediach społecznościowych choćby tym, że przez nieco ponad dobę odbyła ze sobą piętnaście stosunków. Icardi lubi wyznawać publicznie swoją miłość, a korki z literatury bierze od Paulo Coelho: „Kocham cię. Nigdy nie będzie łatwo wyrazić, co czuję, ponieważ odkryłem, iż te dwa słowa niosą jedno uczucie, bez żadnych limitów”.
Nie jest to wymarzona fabuła dla tych, którzy nie kibicowali temu narodzonemu we wspomnianych okolicznościach związkowi – Mauro i Wanda epatują swoją miłością, wzbudzają zainteresowanie, kariera Lopeza zbliża się ku końcowi, a Icardi znajduje się na krzywej wznoszącej.
Nawet w derbach Wandy Icardi ma lepszy bilans: dwa strzelone gole kontra zmarnowany karny Maxi Lopeza.
* * *
2005: 12-year-old Mauro Icardi asks for Maxi Lopez’s autograph
2014: Inter Milans’s Icardi steals Maxi Lopez’s wife pic.twitter.com/If5WRK6IEg
— Not Match of the Day (@NOT_MOTD) 15 kwietnia 2014
Fotka z 2005 roku. Mauro Icardi prosi o autograf… Maxi Lopeza.
* * *
Diego Maradona: – Icardi jest dla mnie martwy. Po tym, co zrobił, mógłby być nawet kapitanem całego kosmosu, a i tak będę fanem Lopeza. Karmisz go, wpuszczasz do domu i potem takie rzeczy? Ludzie, którzy nie mają zasad moralnych, dla mnie nie istnieją.
Diego Maradona ponownie: – Dla mnie Mauro Icardi jest zdrajcą! Maxi Lopez stał się ofiarą swego przyjaciela. To jest zdrada! Dziwie się Maxiemu, że jest taki spokojny. Icardi ukradł mu żonę. W moich czasach dostałby w mordę!
* * *
Icardi zaprasza cały świat do śledzenia jego życia i wręcza mu popcorn. Uwielbia łechtać swoje ego. Kocha być na świeczniku.
Bo jak inaczej nazwać gościa, który wydaje swoją biografię w wieku… 23 lat? Jeszcze długo przed tym, aż osiągnie w swojej karierze coś naprawdę dużego?
Jak inaczej nazwać człowieka, który ma wszystko, by stać się ulubieńcem trybun, lecz… w tejże biografii mocno atakuje swoich kibiców?
Który w tej samej biografii pisze wręcz, że może ściągnąć z Argentyny swoich ludzi i… pozabijać towarzystwo?
Strzał w tej historii padł jednak tylko jeden – autorem Icardi, celem jego własna stopa. Rok 2015, mecz z Sassuolo. Porażka. Podczas standardowego podziękowania kibicom za doping Icardi rzuca koszulkę w trybuny. Jak sam mówi – zrobił to na prośbę młodego chłopca. Trybuny przechwytują trykot i odrzucają go w kierunku Argentyńczyka. Z niepozornej sytuacji rodzi się wielka kłótnia. Jak w polskich szatniach w przerwie meczu – pada wiele męskich słów.
I gdy konflikt ucichł, Icardi nie pozwolił, by rozszedł się po kościach.
Fragmenty biografii (tłumaczenie za InterMediolan.com): Byłem zły, bo mało grałem. Fani zaczęli wykrzykiwać, wołali nas pod swój sektor. Znalazłem odwagę, by tam podejść z Guarinem. Podszedłem bliżej i otrzymałem stek obelg każdego typu. Do siatki podszedł młody chłopiec, który mnie zawołał, chciał moją koszulkę. Biorąc pod uwagę swój wiek, mógłby być moim synem. Zdjąłem koszulkę i rzuciłem mu ją jako prezent. Był w siódmym niebie, ja również byłem zadowolony widząc go szczęśliwego. Szef ultrasów skoczył na niego i odrzucił tę koszulkę na mnie. Wówczas zacząłem go wyzywać: „Ty kawałku gówna, jesteś taki wobec młodego chłopaka, by popisać się przed innymi? Myślisz, że jesteś taki twardy?”
(…)
Jestem gotowy mierzyć się z nimi jeden po drugim. Ilu ich jest? 50, 100, 200? Ok, nagrajcie te słowa i odtwórzcie im. Sprowadzę 100 kryminalistów z Argentyny, którzy zabiją ich tak jak stoją, wtedy zobaczymy.
A więc tak, dobrze czytacie. Mauro Icardi będąc zawodnikiem Interu Mediolan, grozi kibicom Interu Mediolan ściągnięciem ze swojego kraju setki gangusów, którzy ich pozabijają. Nawet jeśli piłkarz miał rację, nawet jeśli kibice potraktowali go niesłusznie, nawet jeśli to gadanie dla gadania…
Rozdział o sporze z kibicami został po wielkiej aferze usunięty z kolejnych wydań książki.
A burza rozpętała się bardzo duża. Dla większości kibiców Icardi jest już w tym momencie skończony. Trybuny apelują o odebranie mu opaski kapitańskiej, wywieszają transparenty. Gwiżdżą, gdy podczas jednego z meczów Icardi wykonuje karnego i biją brawo, gdy nie wytrzymuje ciśnienia i marnuje jedenastkę. Atakują również samochód Argentyńczyka, a on sam porusza się po mieście w obstawie uzbrojonej ochrony.
MILAN GÓRĄ W DERBY DELLA MADONNINA? 2,55 W ETOTO!
W mediach społecznościowych ukazuje się oświadczenie kibiców: „Mieliśmy go za młodego, trochę idiotę (jak wielu innych), ale w głębi serca dobrego chłopaka. Zamiast tego okazał się osobą, która nie ma prawa nosić opaski kapitana Interu. Nie chodzi tu o nas, ale Inter po prostu na to nie zasługuje. Dla nas jesteś skończony. ZDEJMIJ OPASKĘ, KLAUNIE”.
Piłkarz i tak może mówić o sporym szczęściu, bo – jak ujawnili włoscy dziennikarze – zainteresowała się nim nawet sycylijska mafia. Dużym poparciem cieszył się podobno pomysł połamania nóg krnąbrnego piłkarza. Byłaby to zemsta najgorsza z możliwych – skutkująca wielomiesięczną pauzą albo nawet końcem kariery. Skończyło się na zbiórce czterdziestu krewkich kibiców pod domem piłkarza z transparentem: „Jesteśmy tutaj, kiedy wpadną twoi argentyńscy przyjaciele?”.
Chyba nie będzie zaskoczeniem, że na napisanie biografii namówiła Icardiego jego własna małżonka?
* * *
– Uważam, że jego otoczenie straciło z zasięgu wzroku rzeczywistość, a Mauro kontrolę nad własną karierą.
Abian Morano, były agent Icardiego.
* * *
Czy można strzelić 29 bramek w jednej z pięciu najlepszych lig świata i nie pojechać na mundial? Wanda, potrzymaj mi piwo.
Smród afery obyczajowej odbija się za Icardim czkawką jeszcze po długich latach. Icardi nie dostał powołania na kadrę nie dlatego, że nie pasuje do taktyki. Nie dlatego, że byli lepsi. Nie dlatego, że nawywijał na kadrze i stracił zaufanie trenera. Wszystkie kryteria sportowe zostały spełnione.
Powód jest najprostszy z możliwych – Maxi Lopez ma w kadrze wielu kolegów, którzy wcale nie musieliby życzliwie przyjąć do swojej grupy gościa, który odbił laskę ich przyjaciela. Nie jest żadną tajemnicą, że szczególnie bliskie są kumpelskie relacje Maxiego i Leo Messiego. A nikogo nie trzeba uświadamiać, jak ważne zdanie w argentyńskiej reprezentacji ma piłkarz Barcelony.
Jorge Sampaoli mówi przed mundialem: – Nie mamy dużo czasu, a jego adaptacja może nie przebiec ekspresowo.
Niby nic nie pada wprost, ale oko puszczone jest dość wymownie.
Hernan Crespo w swoich ocenach jest bardziej bezpośredni: – Wygląda na to, że nie jest przyjacielem Messiego. Nasza kadra opiera się na magicznym kręgu, do którego Mauro nie należy. I niestety z tego powodu nie pojedzie na mistrzostwa. Dla mnie to obecnie najlepszy napastnik na świecie, jeśli chodzi o zachowanie w polu karnym. Ronaldo i Messi są z innej planety, ale on jest w gronie tych, którzy rywalizują o miano numeru trzy. Argentyna potrzebuje takiego napastnika. Messi i Sampaoli uważają jednak inaczej.
Po spartolonych mistrzostwach świata Leo Messi prosi o niepowoływanie go do końca roku do reprezentacji. Chce sobie wszystko na spokojnie przemyśleć i wkrótce podejmie decyzję, czy chce dalej reprezentować swój kraj, czy jednak zwolnić miejsce.
Dokładnie w tym samym czasie w reprezentacji, u nowego już selekcjonera, szansę dostaje Mauro Icardi. Co więcej – w trzech z sześciu meczów kadry jest podstawowym napastnikiem.
* * *
Relacja Messiego i Icardiego mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Napastnik Interu został wypatrzony przez Barcelonę na Wyspach Kanaryjskich, gdzie przeprowadziła się cała rodzina Icardich. Wcześniej – kolejny punkt wspólny – Icardi kopał tylko w lokalnym klubie z Rosario. Głowa rodziny chciała zapewnić swoich pociechom godne życie, a że o wiele łatwiej o to w Europie – decyzja o wyprowadzce zapadła sprawnie.
Icardi chyba nie zdawał sobie sprawy ze swoich możliwości. Przez sześć lat kopał w lokalnym UD Vecindario, aż w końcu zaczął budzić zainteresowanie nie tylko Barcelony, ale i Realu, Atletico, Sevilli. Widząc, jaki szum wywołuje zdolny chłopak, „Blaugrana” postanowiła podejść go sposobem. Leo Messim. Na Wyspy Kanaryjskie wysłano pracownika klubu, który osobiście przekazał Icardiemu proporczyk i piłkę Barcelony oraz zdjęcie Messiego dedykowane Icardiemu i jego rodzinie. Czyli – by porównać sobie skalę – to tak, jakby nieznanego 15-latka polskiego pochodzenia żyjącego w Niemczech na przyjście do Bayernu namawiał sam Lewandowski.
Później Icardi opowiadał w programie Mediaset (tłumaczenie intermediolan.com): – Raz kiedy pierwszy zespół trenował na stadionie, poszedłem na parking i czekałem na Messiego. Było bardzo zimno, ale moim marzeniem było go spotkać. Zapukałem przez szybę jego auta i powiedziałem: „To ja, Mauro Icardi, chłopak któremu wysłałeś proporczyk”. Miałem szansę go poznać, zabrał mnie na posiłek, potem jadłem z zespołem. To był dla mnie wyjątkowy dzień.
USŁYSZYMY PO MECZU PIO PIO PIO PIO? KURS NA GOLA PIĄTKA 2,50 W ETOTO!
Ostatecznie Icardi nigdy nie zadebiutował w Barcelonie. Szybko z niej odszedł, w wieku ledwie 18 lat.
– Widziałem, co się stało z Ibrahimoviciem. To dało mi do myślenia. Uważałem, że jestem podobnym typem zawodnika, środkowym napastnikiem, a nie graczem który rusza się po całym boisku jak wszyscy zawodnicy Barcelony. Przyszła oferta z Sampdorii, mój agent zdecydował, że to będzie najlepsza opcja dla mnie, a gra we Włoszech będzie pasować do mojego stylu.
Dziś, po czasie, można tej decyzji tylko przyklasnąć.
* * *
– Messi jest wielki, ale moim idolem od zawsze był Gabriel Batistuta. Chcę być taki jak on.
* * *
Wanda zawadza w całej karierze Icardiego, jednak dopiero w ostatnich miesiącach znajduje się na celowniku wszystkich włoskich mediów. Już nie gości na okładkach jako modelka, a jako naczelny szkodnik włoskiej piłki.
Kontrakt Icardiego wygasa w 2021 roku. Interesują się nim europejskie kluby, między innymi Real Madryt, co niepostrzeżenie ujawnił sam Jorge Sampaoli. Brzmi jak dobra pozycja negocjacyjna dla piłkarza. Wanda czuje krew i winduje oczekiwania. Zarobki – ponad dwa razy większe niż obecne (czyli 10 milionów euro rocznie zamiast 4,5) i twarde veto przy podniesieniu klauzuli odstępnego z 110 milionów na 250. Wszystko odbywa się w aurze awanturniczej polityki transferowej, krytyce klubu w mediach i przy rzucaniu absurdalnych postulatów jak przeprowadzenie grubego transferu, dzięki któremu będzie się Icardiemu łatwiej grało.
Burza w Mediolanie się wzmaga, kibice doprowadzają cierpliwość do granic. Mauro traci opaskę kapitańską, co okazuje się początkiem lawiny. Piłkarz odpowiada buntem – stwierdza, że nie pojedzie na mecz Ligi Europy z Rapidem Wiedeń. Oficjalnie – z powodu kontuzji. Tej samej, przez którą od pierwszej połowy lutego znajduje się poza kadrą meczową.
– Wcześniej też miał te same problemy i jakoś grał. Nagle zaczęło go boleć tak, że nie jest w stanie? – pyta Antonio Cassano w „Tiki-tace”. Programie, w którym atakuje Wandę prosto w twarz i który obił się w Italii wielkim echem.
Luciano Spalletti: – Zdaniem lekarza czas na leczenie minął. Według jego opinii Mauro nadaje się do gry, piłkarz odpowiada jednak, że wciąż czuje ból.
Wanda Nara: – Występ w derbach jest niemożliwy. Uraz nie jest wymysłem. Zdrowie to nasz priorytet.
Klub już wcześniej zrobił Argentyńczykowi badania, na którym widać wszystko jak na dłoni – można grać. Za sprawą Wandy Icardi psuje swoje relacje nie tylko z klubem jako takim, ale i z konkretnymi zawodnikami, choćby z Ivanem Perisiciem. Jak było? Perisić zostaje objechany przez Wandę w programie telewizyjnym, po czym odwdzięcza się piłkarzowi na treningu. – Powiedz żonie, że ma o mnie już więcej nic nie mówić w telewizji – krzyczy do Icardiego. Szatnia popiera w tej sprawie oczywiście Perisicia. Icardi od jakiegoś czasu generalnie żyje na uboczu, nawet posiłki je w odosobnieniu.
Media rozpisują się także o rzekomym skoku w bok Wandy i Marcelo Brozovicia, po którym miałoby dojść do rozwodu państwa Icardich. Obie strony szybko dementują, a piłkarz grozi magazynowi „The King Corona Magazine” sądem. Afera wyssana z palca.
Atmosfera wokół Icardiego jest jednak tragiczna. Piłkarz nie gra i próbuje ratować sytuację ckliwym oświadczeniem w mediach społecznościowych. Nawet w nim musiała znaleźć się jednak szpilka wbita klubowi (tłumaczenie Onet):
Bez względu na wszystko nigdy nie chciałem odchodzić. Z miłości do tych barw odrzuciłem wiele innych propozycji. Grywałem z tak dużym bólem, że płakałem po meczu i dzień później. Zawsze jednak chciałem występować, bez względu na to, co mówili lekarze. Wtedy zapominałem o bólu. Moim celem było dać z siebie wszystko i pomóc na boisku kolegom. Wszystko robiłem dla Interu. Swoje dzieci nauczyłem, że odnoszenie zwycięstw nie jest łatwe, ale wygrywanie z tym klubem jest unikalne. Tylko „Interista” o tym wie i to rozumie.
Wiem, czym jest miłość do Interu. Kibice też, bo wiedzieli ile wycierpiałem, płakałem, walczyłem i świętowałem dla tych barw. Zawsze też wszystkich szanowałem. Nie wiem czy ten szacunek i miłość względem klubu i mnie występuje u osób, które w tym momencie podejmują decyzje. Nie wiem, czy działają one dla dobra klubu.
W rodzinie mogą się dziać różne rzeczy: dobre i smutne. Zawsze musi być jednak szacunek. To są moje wartości, o które zawsze walczyłem. W mojej historii. W Interze. Z Interem.
* * *
Wymowne: najlepszy piłkarz zostaje usunięty z plakatu promocyjnego.
Wanda wrzuca do ognia fotki Icardiego. Była to, nomen omen, iskierka nadziei dla wszystkich fanów Interu.
* * *
HAT-TRICK PIĄTKA? KURS WARTY RYZYKA – AŻ 35,0 W ETOTO!
Antonio Cassano w „Tiki-tace” (tłumaczenie 2AngryMen): – Swoimi wypowiedziami, aktywnością w social mediach sprawiasz, że wokół Mauro jest spalona ziemia. Mówisz i piszesz za dużo. To ty wpędziłaś go w kłopoty i skonfliktowałaś z wszystkimi. Od trenera po kibiców.
– Spalletti odsunął go, bo ma powody. Jeśli nie przywróci go do końca sezonu, w czerwcu Mauro będzie musiał odejść. Nie widzę innego wyjścia.
– W klubie nie są szaleni. Doskonale wiedzą, co robisz i dlatego postawili na drużynę, a nie Mauro. Mają cię dosyć. Spalletti zrobił to samo, co ze mną w Romie. Byłem wtedy młody, zastępowałem Tottiego, byłem wicekapitanem tej drużyny. Ale zachowywałem się nieodpowiednio, więc mnie odsunął. Teraz zrobił identycznie. Drużyna jest zawsze ważniejsza niż jeden piłkarz.
– Robisz krzywdę Icardiemu. Jesteś źródłem wszystkich jego kłopotów. Wszyscy mają cię dosyć. Pełnisz rolę agenta, trenera, dyrektora. Chcesz być wszystkim.
Wszystko w bezpośredniej konfrontacji z Wandą.
Innym razem stojąca pod ostrzałem pytań Wanda rozkleja się.
* * *
To najjaskrawsza historia pokazująca, ile dla piłkarza znaczy – cytując Sebastiana Milę – baba. Są partnerki, które znają swoją rolę i z cienia popychają piłkarzy do przodu. Są takie, które pchają się na afisz i próbują skraść całe show.
Ale pół biedy, gdy chodzi tylko o show. Gorzej, gdy skłócają cię z klubem, kibicami, kolegami z zespołu, selekcjonerami, potrafią wywołać szereg skandali w mediach…
I wcale nie zamierzają się zatrzymywać.
Icardi ma z głowy miesiąc gry w piłkę, ma z głowy dzisiejsze derby Mediolanu, ma nadszarpniętą opinię, która odstrasza wielkie kluby. Wyjście z sytuacji? Wydaje się, że odejście z Interu jest jedyną możliwą opcją na uratowanie obu stron.
Pytanie, czy wielki transfer jaki ma się dokonać będzie możliwy, jeśli piłkarza dalej reprezentowała będzie Wanda. Icardi postawił się w cholernie ciężkiej sytuacji, która poza wymiarem piłkarskim ma też prywatny, więc ciężko komukolwiek ją oceniać. Nie ulega jednak wątpliwości, że dla dobra kariery najlepiej byłoby powiedzieć Wandzie Nara. Związać się z rozsądnym agentem, wyciszyć, o ile w ogóle taki gość jak Icardi dobrze czuje się w atmosferze wyciszenia. Nie da się dyskutować z tym, że Wanda mocno nabrudziła w jego karierze.
I dała dowód, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach.
A że Wanda wychodzi na zdjęciach nie najgorzej, można było na tym poprzestać.
JAKUB BIAŁEK
Fot. newspix.pl