Reklama

Gol Angulo prawidłowy, Lechia pozbawiona punktu w Lubinie

redakcja

Autor:redakcja

06 marca 2019, 11:24 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kolejny tydzień utwierdza nas w przekonaniu, że priorytetem dla ludzi zajmujących się VAR-em powinno być wprowadzenie do wozów technologii rodem z canalplusowego Houston. Czasami możemy odwijać powtórkę w nieskończoność, puszczać ją sobie klatka po klatce, a bez wyraźnej linii i tak nie jesteśmy  w stanie z pełnym przekonaniem orzec czy spalony był, czy też nie. Tylko w tej kolejce mieliśmy dwie takie sytuacje – jedna została oceniona błędnie i nawet pod okiem VAR-u padł gol ze spalonego.

Gol Angulo prawidłowy, Lechia pozbawiona punktu w Lubinie

Ale może – śladem poprzednich podsumowań sędziowskich – zaczniemy od pochwał?

Okej?

Nie widzimy sprzeciwu, zatem niech będzie, że najpierw poślemy miłe słówka. Chcieliśmy pogratulować sędziemu Bartoszowi Frankowskiemu oraz jego pomocnikom tego, jak poprowadzili zawody w Płocku. Dwie słuszne czerwone kartki, słusznie nieuznany po wideoweryfikacji gol dla Wisły, prawidłowo odgwizdany rzut karny w doliczonym czasie gry. Podjęcie trudnych decyzji przy mocnej presji gospodarzy i utrzymanie koncentracji do ostatnich minut. Brawo.

Do tego chcielibyśmy pochwalić sędziego asystenta z meczu Jagiellonii z Górnikiem. Chodzi oczywiście o gola Igora Angulo z końcówki meczu, który przesądził o tym, że zabrzanie wracali do domu z jednym punktem. Po pierwszych powtórkach byliśmy przekonani, że asystentowi należy się pilna wizyta u okulisty. Po piętnastym obejrzeniu tej sytuacji zaczynaliśmy wierzyć, że Angulo nie był na spalonym. A teraz wydaje nam się, że decyzja arbitra o uznaniu bramki była prawidłowa. Noga Arsenicia wydaje się być bliżej bramki niż stopa hiszpańskiego napastnika. Zresztą pamiętajmy też tutaj o jednej ważnej rzeczy – przy rozpatrywaniu spalonych trzeba brać pod uwagę stop-klatkę z pierwszym kontaktem piłki z butem asystującego, a nie w momencie, gdy piłka już z tego buta zjeżdża.

Reklama

3-3-300x300

Okej, to na tyle z pochwał. Zabieramy się do wytykania błędów. A tutaj mamy się do czego przyczepić.

Na pierwszy ogień – nieodgwizdany spalony Joela Valencii przy golu Piotra Parzyszka na 1:0. Źle ustawiony asystent to jedno, a drugie to niedoskonałość VAR-u. Sędziowie z wozu nadal nie mają linii pomocniczych jak w Canal+ i muszą oceniać sytuacje na oko. Tutaj to oko zawiodło.

2

Odejmujemy gola Piastowi, ale wiele to nie zmienia – gliwiczanie i tak ograliby Śląska. Podobnie jak niewiele zmienia to, że Lechowi należał się rzut karny za przewinienie Maghomy na Żamaletdinowie w końcówce drugiej połowy. Sytuacja na pierwszy rzut oka śmierdzi symulką, bo Rosjanin pada na raty, ale kolejne powtórki wyjaśniają co jest grane – napastnik Kolejorza wchodzi w siłowy pojedynek z dwoma obrońcami, ale przy probie prześlizgnięcia się między nimi zostaje trącony nogą przez Maghomę. To wybija go z rytmu i ten – próbując się jeszcze utrzymać na noga – stawia takie bocianie kroki. Gdyby był bardziej doświadczony, to po prostu wyłożyłby się jak długi po pierwszym kontakcie.

4

Reklama

Na deser zostawiliśmy sobie mecz z dwoma ważnymi błędami, które wpłynęły na wynik spotkania w sposób istotny. Bo o ile w spotkaniach Lecha z Arką i Piasta ze Śląskiem musieliśmy tylko uzupełnić rubrykę “sędzia pomógł/zaszkodził”, tak za starcie Lechii z Zagłębiem musimy zweryfikować przyznane punkty.

Ostatecznie wynik 2:1 dla lubinian zamieniamy na 2:2, choć Daniel Stefański popełnił dwa ważne błędy na korzyść gospodarzy. Może zacznijmy chronologicznie:

– Filip Starzyński powinien wylecieć z boiska z czerwoną kartką za ten brutalny faul. Stopą trafia zdecydowanie powyżej kostki, noga jest wyprostowana, impet relatywnie duży. To wszystko wyczerpuje znamiona wykluczenia. Natomiast jeśli dobrze znacie zasady “Niewydrukowanej tabeli”, to wiecie, że gola za czerwoną kartkę w drużynie przeciwnej dopisujemy tylko wtedy, gdy jeden z zespołów gra w przewadze przez przynajmniej 20 minut. Tutaj Starzyński powinien zejść do szatni mniej niż kwadrans przed końcem spotkania

1i5LLhW

– gola dopisujemy za to Lechii za rzut karny, który powinien zostać podyktowany w doliczonym czasie gry, gdy Paixao został kopnięty przez Pakulskiego.

4-7-835x420

To Portugalczyk jest pierwszy przy piłce. To on ją trąca przed Pakulski. To on wygrywa walkę o piłkę, po czym zostaje dość mocno kopnięty w stopę, co powoduje jego upadek. Sytuacja jest stykowa, stąd pewnie wątpliwości sędziego Stefańskiego, ale w zwolnionym tempie chronologia wydarzeń jasno wskazuje na to, że to Paixao zagrywa piłkę przed Pakulskim, a Pakulski zagrywa śródstopiem rywala. Dopisujemy gola Lechii, która wywiozłaby tym samym punkt z Lubina.

nt1

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
11
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
10
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

0 komentarzy

Loading...