Reklama

Sezon najtrudniejszy z możliwych

redakcja

Autor:redakcja

13 lutego 2019, 14:02 • 5 min czytania 0 komentarzy

Systematyczność, z jaką w Premier League punktuje Liverpool wystarczyłaby do zdobycia mistrzostwa Anglii w 9 z 10 ostatnich sezonów. Regularność Manchesteru City podobnie. Ba, Tottenham w 5 na 10 ostatnich sezonów ich obecna średnia punktów na mecz na przestrzeni całych rozgrywek wystarczyłaby do zdobycia mistrzostwa Anglii.

Sezon najtrudniejszy z możliwych

Naprawdę wiele wskazuje na to, że w sezonie 2018/19 jesteśmy świadkami najbardziej wymagającego od wielu lat wyścigu o mistrzostwo Anglii, w którym nadal aż trzy zespoły są w stanie utrzymać zawrotne tempo.

W dwóch przypadkach trudno mówić o niespodziance. Manchester City i Liverpool (kolejność nieprzypadkowa) miały bić się o dwie czołowe lokaty, tak też póki co to wygląda. Za ich plecami zaś do ataku zbiera się Tottenham. Jak poetycko ujął to Daniel Storey: wędrowiec, który wyszedł na mróz bez czapki, szalika i płaszcza, ale skoro zaszedł już tak daleko, to po co miałby zawracać?

Ze Spurs można kpić, że są pierwszym w historii Premier League zespołem, który ani w letnim, ani w zimowym okienku nie dokonał choćby jednego transferu. Gdy tylko Koguty się potykają, natychmiast wypominana jest zachowawcza postawa na rynku transferowym. Tymczasem punktując z taką regularnością jak obecnie, Tottenham skończy sezon z 88 punktami, mimo że – jak to ujął wspomniany Storey – nieustannie flirtują z rozczarowaniem, a w meczu z Leicester z tym rozczarowaniem zamieszkali i kupili sobie kota. Mimo to idą na wynik, który dawałby tytuł mistrza Anglii w 5 z 10 ostatnich sezonów Premier League.

88 punktów dałoby:

Reklama

W sezonie 2017/18 – 2. miejsce z 12 pkt straty do Man City i 7 pkt przewagi nad Man United
W sezonie 2016/17 – 2. miejsce z 5 pkt straty do Chelsea i 10 pkt przewagi nad Man City
W sezonie 2015/16 – 1. miejsce z 7 pkt przewagi nad Leicester
W sezonie 2014/15 – 1. miejsce z 1 pkt przewagi nad Chelsea
W sezonie 2013/14 – 1. miejsce z 2 pkt przewagi nad Man City
W sezonie 2012/13 – 2. miejsce z 1 pkt straty do Man Utd i 10 pkt przewagi nad City
W sezonie 2011/12 – 3. miejsce z 1 pkt straty do 1. City i 2. United, a z 18 pkt przewagi nad Arsenalem
W sezonie 2010/11 – 1. miejsce z 8 pkt przewagi nad Man Utd
W sezonie 2009/10 – 1. miejsce z 2 pkt przewagi nad Chelsea
W sezonie 2008/09 – 2. miejsce z 2 pkt straty do Man Utd i 2 pkt przewagi nad Liverpoolem

Pech Tottenhamu polega na tym, że swój najlepszy sezon w historii Premier League rozgrywa właśnie wtedy, gdy 88 punktów może nie wystarczyć nawet do wicemistrzostwa – co w ostatniej dekadzie zdarzyło się tylko raz, gdy dzięki zawrotnej końcówce meczu Man City – QPR (3:2 po golu Aguero w ostatnich sekundach) obie ekipy z Manchesteru zakończyły sezon z dorobkiem 89 oczek.

Teraz – przy założeniu, że Liverpool i City nadal będą punktować jak dotąd, trzeba bowiem będzie przekroczyć granicę 90 punktów, by dać sobie szansę wspięcia się wyżej niż na najniższy stopień podium.

Niech o tym, jak niebotyczne są obecnie wymagania, by sięgnąć po medal Premier League świadczy choćby to, że Liverpool punktując na poziomie z dotychczasowych 26 meczów zakończyłby sezon z 95 punktami, City – z 91. W 9 z 10 poprzednich sezonów i jednym, i drugim taki dorobek dałby tytuł najlepszej drużyny w Anglii. 

Liverpool z 95 punktami w sezonie:

2017/18 zająłby 2. miejsce z 5 pkt straty do Man City i 14 pkt przewagi nad Man Utd
2016/17 – 1. miejsce z 2 pkt przewagi nad Chelsea
2015/16 – 1. miejsce z 14 pkt przewagi nad Leicester
2014/15 – 1. miejsce z 8 pkt przewagi nad Chelsea
2013/14 – 1. miejsce z 9 pkt przewagi nad Man City
2012/13 – 1. miejsce z 6 pkt przewagi nad Man Utd
2011/12 – 1. miejsce z 6 pkt przewagi nad Man City
2010/11 – 1. miejsce z 15 pkt przewagi nad Man Utd
2009/10 – 1. miejsce z 9 pkt przewagi nad Chelsea
2008/09 – 1. miejsce z 5 pkt przewagi nad Man Utd

Reklama

Z kolei City z 91 punktami w sezonie:

2017/18 zajęłoby 1. miejsce z 14 pkt przewagi nad Man Utd
2016/17 – 2. miejsce z 2 pkt straty do Chelsea i 5 pkt przewagi nad Tottenhamem
2015/16 – 1. miejsce z 10 pkt przewagi nad Leicester
2014/15 – 1. miejsce z 4 pkt przewagi nad Chelsea
2013/14 – 1. miejsce z 7 pkt przewagi nad Liverpoolem
2012/13 – 1. miejsce z 2 pkt przewagi nad Man Utd
2011/12 – 1. miejsce z 2 pkt przewagi nad Man Utd
2010/11 – 1. miejsce z 11 pkt przewagi nad Man Utd
2009/10 – 1. miejsce z 5 pkt przewagi nad Chelsea
2008/09 – 1. miejsce z 1 pkt przewagi nad Man Utd

Mało? Gdy Chelsea sięgała po tytuł w latach 2005 i 2006, kończyła sezon z 72 zdobytymi bramkami. The Citizens już, po 27 kolejkach, przebili ten wynik – strzelili bowiem 74 gole, co daje średnią 2,74 strzelonej bramki na mecz, bardzo bliską tej z poprzedniego sezonu, kiedy Obywatele uzbierali aż 106 trafień. W przypadku Liverpoolu to 2,27 bramki na mecz, Tottenhamu – 2,08.

Gdy w poprzednim sezonie Manchester City odjechał konkurencji na kilka długości i po kolejce na Boxing Day miał już 15 punktów przewagi nad drugim Manchesterem United, liga była praktycznie rozstrzygnięta. Nawet gdyby The Citizens po dwudziestu kolejkach obecnego sezonu mieli identyczny bilans, co wtedy (19-1-0), ich przewaga nad Liverpoolem wynosiłaby zaledwie 4 punkty. Nawet trzeci Tottenham byłby bliżej niż wtedy był Manchester United.

W obecnych rozgrywkach na podobny komfort po prostu nie ma szans. Jedyna styczniowa porażka City w poprzednim sezonie – 3:4 z Liverpoolem – po prostu zmniejszyła przewagę The Citizens nad wiceliderem (United) do 12 oczek. W obecnym jedyne styczniowe potknięcie, a więc 1:2 z Newcastle, groziło siedmiopunktową stratą do liderujących The Reds. Skończyło się na strachu – Liverpool zremisował dwa kolejne spotkania, przez co od kilkunastu dni odbywa się ping pong, podczas którego raz na szczycie jest Manchester City, raz Liverpool. The Citizens zdecydowanie wygrywają z Liverpoolem różnicą bramek, The Reds mają jednak cały czas przy równych punktach jeden mecz w zapasie – odrobią go w następnej kolejce.

Gdybym miał wskazać, które sezony Premier League z tych, jakie mam prawo pamiętać, były pod kątem walki o tytuł najbardziej atrakcyjne, bez wahania odpowiem – jak pewnie wielu urodzonych w latach 90. – że 2011/12, kiedy Manchester City w sześć ostatnich kolejek odrobił ośmiopunktową stratę do United i wygrał tytuł golem Aguero z 93. minuty meczu ostatniej kolejki z QPR oraz 2013/14, gdy bardzo długo w wyścigu były trzy ekipy – Chelsea, Liverpool i City – a rozstrzygnął się on w meczach The Reds z The Blues i Crystal Palace. Od 3:0 do 3:3 z ekipą z Selhurst Park to był jeden z największych rollercoasterów, na jakie wsadziła mnie w życiu liga angielska.

Bardzo wiele wskazuje na to, że i w tym roku końcówka będzie tak emocjonująca. Co przy przewidywanych wymaganiach punktowych dla mistrza i wicemistrza sprawia, że bez wątpliwości trzeba powiedzieć: to najbardziej wymagająca walka o tytuł Premier League od wielu, wielu lat.

SZYMON PODSTUFKA

Najnowsze

Boks

Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Błażej Gołębiewski
0
Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona
Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
1
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Anglia

Anglia

Świetna wiadomość dla fanów Manchesteru City. Guardiola przedłużył swój kontrakt!

Bartosz Lodko
0
Świetna wiadomość dla fanów Manchesteru City. Guardiola przedłużył swój kontrakt!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...