“Zeszłoroczne rozgrywki przesunęły magiczną granicę, której osiągnięcie daje gwarancję gry w grupie mistrzowskiej, na pułap 43 punktów. Jak dotąd każdy, kto w trzydziestu kolejkach przynajmniej tyle uzbierał, zawsze grał w górnej ósemce” – czytamy w analizie Michała Treli dotyczącej warunków wejścia do górnej ósemki ekstraklasy w “Przeglądzie Sportowym”. Okładki z kolei – już po raz kolejny – należą do Krzysztofa Piątka po dublecie z Napoli.
GAZETA WYBORCZA
Transfer jak zdrada. Rakicki w lidze rosyjskiej – na pozór zmiana barw jakich wiele, ale nie gdy osadzić ją w kontekście politycznym.
Chociaż właściciel Szachtara Achmetow napisał na oficjalnej stronie internetowej: „Dziękuję, legendo”, na piłkarza posypały się gromy. Ukraina wciąż jest w stanie wojny ze wspieranymi przez Rosję separatystami z Doniecka i Ługańska. Z tego powodu Szachtar musiał wynieść się z Doniecka i rozgrywać swoje mecze w Charkowie. Na froncie wciąż giną żołnierze, a po niedawnym zajęciu ukraińskich okrętów w Cieśninie Kerczeńskiej prezydent Petro Poroszenko wprowadził na wschodzie kraju stan wojenny. Kibice decyzję Rakickiego potraktowali więc jako zdradę narodową. Media od razu przypomniały, że w 2015 r. wybuchła afera, kiedy okazało się, że stoper Szachtara jako jedyny nie śpiewa hymnu przed meczami reprezentacji.
SUPER EXPRESS
O dwóch Buksikach. Bracia Olek i Adam marzą o wspólnych występach z orzełkiem na piersi.
Wiele było rodzeństw w polskiej piłce, ale rzadko obaj bracia byli tak podobni pod względem warunków fizycznych i stylu gry. – Do 16. roku życia, zanim wyjechałem do Włoch, bardzo dużo ćwiczyliśmy razem, w przydomowym ogrodzie albo na boisku – tłumaczy Adam Buksa. – Te zabawy i treningi skupiały się na strzelaniu na bramkę i chyba wtedy nabyliśmy podobnych cech. Myślę, że to kwestia genotypu, bo jesteśmy do siebie też podobni fizycznie – dodaje Olek, który mierzy 187 cm, ale wciąż rośnie i zapewne dogoni Adama (192 cm).
Pierwszy mecz w podstawowym składzie, dwa gole. Piątek nie mógł sobie wyobrazić lepszego wejścia do Milanu.
To, co wyprawia Piątek w tym sezonie, jest po prostu niewiarygodne. Po transferze do Milanu nie kazał długo czekać na bramki w nowych barwach.Wprawdzie nie udało mu się tego dokonać w sobotnim debiucie w lidze z Napoli, ale nadrobił to w rywalizacji z tym samym rywalem, już w ramach 1/4 finału Pucharu Włoch. Wczorajszy występ pokazał, jak wielkie drzemią w nim możliwości. W wyjściowej jedenastce rywali wybiegli nasi rodacy: Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik, który zakończył zawody z żółtą kartką.
Boniek i Gollob łączą siły, by uratować Polonię Bydgoszcz.
W czwartek Boniek przylatuje do Bydgoszczy i ma się spotkać z Jerzym Kanclerzem (właścicielem Polonii, który za 400 tys. odkupił akcje od Władysława Golloba), Tomaszem Gollobem i tajemniczym sponsorem. Potem ma się odbyć konferencja prasowa. Według naszych informacji Boniek zostanie mniejszościowym udziałowcem, a Gollob będzie go reprezentował.
SPORT
Pierwsze strony dzisiejszego „Sportu” to oczywiście wiadomość o doskonałym debiucie Krzyśka Piątka w podstawowym składzie Milanu. Oprócz tego – rozmowa z Lukasem Klemenzem o tym, co może dać Wiśle.
– Jeśli nic się nie zmieni wiosnę zaczniesz w podstawowym składzie jako defensywny pomocnik.
– To dla mnie nowa–stara pozycja. Trener Stolarczyk widzi mnie w pomocy i tak samo było, gdy pracowaliśmy razem w reprezentacji. Mam nadzieję, że ta zmiana mi pomoże. Janek Bednarek też zaczynał na szóstce, a potem zmienił pozycję i poszedł mocno do przodu. Liczę, że w moim przypadku będzie podobnie.
– Co możesz dać Wiśle?
– Na pewno wzrost, bo mamy dość niski zespół. W razie kontuzji mogę też zagrać na innych pozycjach. A jako defensywny pomocnik będę pomagał bocznym obrońcom w ich sektorach.
Kamil Kosowski uważa, że Szymon Żurkowski powinien wyjechać z naszej ligi już wcześniej.
– Szymon Żurkowski dobrze zrobił przenosząc się do Fiorentiny?
– Na pewno jest to lepsza opcja od francuskiej (zawodnika chciało pozyskać Bordeaux – przyp. red.). Tamta liga nie jest dla nas, co pokazuje przykład Kurzawy, który przeszedł tam w zeszłym roku, a nie ma go w tej chwili. Słyszałem, że była też opcja Borussii Dortmund. To byłoby akurat najlepsze rozwiązanie, bo tam naszym zawodnikom dobrze idzie. Co do Juventusu, to myślę, że gdyby taki klub chciał piłkarza, to już by tam był. Może nie przebiłby się do składu, a został wypożyczony. Trzeba też pamiętać o tym, że 21- czy 22-latkowie grający na pozycji Szymona, występują już w czołowych klubach w Europie.
– Do Włoch przeniesie się latem. To korzystne dla Żurkowskiego?
– Na pewno jest to korzystne dla Górnika. Trener, działacze i pani prezydent chcieli, żeby pomógł Górnikowi wiosną, którego wiadomo, czeka walka o utrzymanie się w ekstraklasie. Szymon na pewno też chciał i chce pomóc klubowi w którym zaistniał. Nie będzie też pewnie kalkulował odnośnie kontuzji, bo dał się poznać jako ktoś, kto zostawia wiele na boisku dla zespołu. Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że powinien już przed rozpoczęciem sezonu wyjechać za granicę. To byłoby najlepsze dla jego rozwoju.
Prawy obrońca Adam Oern Arnason może zostać piłkarzem Górnika. Islandczyk przebywa z piłkarzami z Zabrza na obozie na Cyprze.
To były młodzieżowy reprezentant Islandii, który na swoim koncie ma też debiut w pierwszej reprezentacji. Mimo młodego wieku ma już spore międzynarodowe doświadczenie. Był w holenderskim NEC Nijmegen, duńskim FC Nordsjaelland, a ostatnio w norweskim Aalesunds FK. W poprzednim sezonie, rok 2018, w pierwszoligowym klubie wystąpił w 26 spotkaniach, w których zdobył jedną bramkę i zaliczył pięć asyst. Ze swoją drużyną zajął w rozgrywkach trzecie miejsce. Do awansu do Elitserien zabrakło niewiele, ledwie dwóch punktów. Po zakończonych rozgrywkach Islandczyk odszedł z klubu i rozgląda się za nowym pracodawcą. Być może będzie to właśnie Górnik.
GKS Katowice się zbroi – Habusta i Jędrych zostali piłkarzami klubu z Katowic. Dyrektor sportowy klubu z Bukowej Tadeusz Bartnik komentuje te wzmocnienia.
– Zależało nam na wysokim zawodniku o innych parametrach niż piłkarze, których mamy obecnie w składzie. Habusta wyróżnia się warunkami fizycznymi (187 cm) i szybkością. Swoimi umiejętnościami pasuje do potrzeb naszej drużyny, ponadto doskonale zna warunki gry w pierwszej lidze. Bardzo szybko doszliśmy do porozumienia i cieszymy się, że Jakub wzmocni naszą drużynę.
– W rundzie jesiennej był podstawowym zawodnikiem Zagłębia, a w poprzednich rozgrywkach pierwszej ligi przyczynił się do awansu ekipy z Sosnowca do ekstraklasy. Jest silnym zawodnikiem, który dobrze radzi sobie w bezpośrednich pojedynkach i równie dobrze gra głową. Cieszymy się, że tak pracowity, skromny piłkarz dołączył do naszego zespołu.
Zbroi się też… rodzina Badiów. Sympatyczny Hiszpan za moment ma po raz drugi zostać ojcem.
Daniel Tanżyna chce w Widzewie spełniać marzenia. Nowy środkowy obrońca łodzian o przenosinach ligę niżej.
– Naprawdę Widzew złożył ciekawszą propozycję niż klub ekstraklasowy?!
– Skoro z niej skorzystałem… Ekstraklasa to moje marzenie. Mam 29 lat. Podpisując kontrakt w Łodzi zdaję sobie sprawę, że moją jedyną drogą na najwyższy szczebel jest teraz Widzew. To mnie napędza do ciężkiej pracy. Nie zadebiutowałem w ekstraklasie i mam nadzieję, że będzie mi to dane w Widzewie.
– „Nie byliśmy w stanie spełnić oczekiwań finansowych Daniela” – takie słowa Krzysztofa Bizackiego zacytowała oficjalna strona GKS-u…
– Nie do końca tak było. Pieniądze nie były kwestią nadrzędną. Bo tak naprawdę, co mi po nich? W życiu chodzi o to, żeby coś… przeżyć, mieć jakieś wspomnienia. Chcę być fair w stosunku do GKS-u. Podejmując decyzję, bardzo szybko zadzwoniłem do działaczy, by dowiedzieli się pierwsi. Przyznam się szczerze, że wyobrażałem sobie w Tychach awans. Po wiośnie pod wodzą trenera Tarasiewicza miałem bardzo rozbudzony apetyt. W żadnym klubie nie miałem takiej rundy. Otarliśmy się o awans. Latem otrzymałem oferty z ekstraklasy, ale klub je odrzucił. Miałem nadzieję, że zrobimy dobry wynik, będziemy walczyć o ekstraklasę. Życie potoczyło się jednak tak, że jesteśmy w środku stawki. Można powiedzieć, że zostawię GKS w bezpiecznym miejscu. Tak naprawdę nie grozi teraz ani awans, ani spadek. Opuszczam Tychy ze spokojną głową, ale i z niedosytem.
Cesar Luis Menotti ma przywrócić Argentynie dawny blask. Legenda została dyrektorem kadr narodowych.
Przez kibiców w Europie Cesar Luis Menotti jest kojarzony jedynie z tym, że doprowadził „Albicelestes” do mistrzostwa świata w 1978 roku, a później – bez większych sukcesów – prowadził Barcelonę, Atletico Madryt czy Sampdorię Genua. Po drugiej stronie Atlantyku, nad La Platą, „El Flaco”, czyli „Chudy”, jest natomiast postacią pomnikową, wręcz mityczną. To kojarzony z niezbytą szlachetną, acz trącająca bohemą elegancją i nieodłącznym papierosem trener, który od prawie pół wieku roztacza wokół siebie wyjątkową aurę. Intelektualną dodajmy, bo jest jednym z najwybitniejszych futbolowych myślicieli w dziejach. Jego filozofia jest jednak dosyć prosta. – Nie trzeba godzinami myśleć o taktyce, skoro skuteczność może iść w parze z pięknem – oto jedna z jego maksym, którą zamierza przywrócić dla argentyńskiej reprezentacji.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Nie mogło być inaczej – Piątek na okładce nawet w środę.
Cel nadrzędny każdej drużyny w ekstraklasie? Górna ósemka, do której osiągnięcia w poprzednim sezonie trzeba było mieć 43 punkty.
Zeszłoroczne rozgrywki przesunęły magiczną granicę, której osiągnięcie daje gwarancję gry w grupie mistrzowskiej, na pułap 43 punktów. Jak dotąd każdy, kto w trzydziestu kolejkach przynajmniej tyle uzbierał, zawsze grał w górnej ósemce.
To oczywiście nie oznacza, że nie da się wejść do ósemki z niższym wynikiem. W sezonie 2015/2016 Lechia Gdańsk i Ruch Chorzów weszły do grona najlepszych z ledwie 38 punktami. Kto jednak nie chce oglądać się na innych, ten musi zdobyć 40 punktów. Zwłaszcza że stawka w tym sezonie wydaje się równie wyrównana, co przed rokiem, gdy wyjątkowo wyśrubowano ten wynik. Sezon temu o tej porze trzeba było mieć dwadzieścia dziewięć punktów, by po dwudziestu kolejkach zajmować miejsce w pierwszej ósemce. Wtedy było to wyjątkowo dużo. W tym roku jednak sytuacja się powtarza. Znów ósma po dwudziestu kolejkach drużyna (Wisła Kraków) ma 29 punktów. To każe przypuszczać, że także po fazie finałowej potrzebny będzie podobny wynik punktowy do zeszłorocznego. A Zagłębie Lubin awansowało przed rokiem do grupy mistrzowskiej mając 43 punkty.
Obok – krótko o zmianie w przepisie dotyczącym młodzieżowca, PZPN obniżył wymagania odnośnie takiego zawodnika, młodzieżowcem będzie też każdy piłkarz, który w roku zakończenia rozgrywek będzie mieć 22 lata.
Gdy Wołodymyr Kostewycz zaczynał przygodę z profesjonalnym futbolem, w debiucie trener zdjął go z boiska przed końcem pierwszej połowy. Myślał wtedy, by skończyć z piłką, odbił się od kilku klubów. Dziś jest ważnym graczem poznańskiego Lecha.
– W ilu klubach słyszał pan wtedy, że jest za słaby?
– W kilku. Zresztą już wcześniej mnie skreślano. Po tym, jak ukończyłem Państwową Szkołę Kultury Fizycznej we Lwowie, która pełniła trochę rolę akademii Karpat, działacze tego klubu rozwiązali ze mną kontrakt. „Ciągle jesteś kontuzjowany, nie będzie z ciebie dobrego piłkarza” – usłyszałem. Przez trzy miesiące nie miałem klubu. Pamiętam, że rozgrywałem mecze w okolicznych wioskach, czasami grałem ze znajomymi. W jednym z takich spotkań zobaczył mnie trener rezerw Karpat. „Przyjdź do nas, potrenuj” – zaproponował. Byłem miesiąc, zaoferowano mi kontrakt. Rok później, już po debiucie w Odessie, chcieli mnie gdzieś wypożyczyć. Znalazłem się w Bukowynie, która grała wtedy na drugim szczeblu rozgrywek. Zagrałem sparing, ale po nim trener nawet do mnie nie podszedł. Zrozumiałem, że nie ma tam dla mnie miejsca. Minęło pół roku i trafiłem do Prykarpattia, które występowało na trzecim poziomie rozgrywek. Nawet tam mnie nie chcieli.
Zagłębie Lubin bramkarzami stoi. Pięcioma, na obóz polecieli: Hładun, Leciejewski, Forenc, Kuchta i Bieszczad.
Kilka dni po przyjeździe do Belek van Dael zarządził trening integracyjny w ogromnej sali konferencyjnej hotelu Susesi. Rywalizacja dorosłych facetów z kilkoma konkurencjami podobnymi do tych, z jakimi mierzą się dzieci na koloniach. Za uśmiechami towarzyszącymi wykonywaniu zadań wymyślonych przez trenerów kryła się widoczna żądzą zwycięstwa. Operatorowi klubowej kamery udało się nagrać Kuchtę i Hładuna splecionych w czułym uścisku, gdy między nimi znalazła się piłka. Mieli z nią jak najszybciej obiec krzesło i wrócić do zespołu. Gdy nagranie zobaczył Szamotulski, w oku pojawił się błysk. Zaraz powstał obrazek z przerobioną przysięgą: „Ja, Hładi, biorę ciebie, Kicia, (tak nazywają Kuchtę – przyp. red.) za żonę i ślubuję ci, że nie wpuszczę cię do bramki Zagłębia do końca życia”.
Porządki w Legii – Pazdan już odszedł, poza klubem mogą się wkrótce znaleźć także: Kante, Philipps, Niezgoda i Pasquato.
Midtjylland to ciekawa opcja dla Niezgody. Jest wiceliderem ligi duńskiej i potrafi promować piłkarzy do mocniejszych zespołów. Tylko w ciągu ostatniego półtora roku sprzedało czterech zawodników za ponad 4 mln euro.
A w kolejce do odejścia czekają też przesunięci do rezerw Chris Philipps i Cristian Pasquato. Będący w podobnej sytuacji Arkadiusz Malarz na razie nigdzie się nie wybiera.
Legia nie tylko żegna się z piłkarzami, ale szykuje następne transfer i to znów Portugalczyka. Jak informują włoskie media, blisko mistrzów Polski jest skrzydłowy Iuri Medeiros. To zawodnik wypożyczony ze Sportingu Lizbona do Genoi.
Pavel Hapal, selekcjoner reprezentacji Słowacji uważa, że najlepiej dla Lukasa Haraslina byłoby zostać zimą w Gdańsku i odpuścić sobie przenosiny na tym etapie sezonu.
– W kadrze Słowacji ostatnio zabrakło zawodników z naszego kraju. Najbliższy powołania jest pewnie Lukaš Haraslin z Lechii. Ma za sobą bardzo udaną rundę, ale jeszcze nie zadebiutował w kadrze. Ostatnio znalazł się tylko na liście rezerwowych.
– Na pewno będziemy go oglądać, bo zrobił duży postęp. Bardzo dobrze gra w Lechii. Występował w naszej reprezentacji do lat 21, teraz jest w szerokiej kadrze. Ma szansę na powołania w marcu. Miał udaną jesień, ale inni nasi zawodnicy też dobrze grali. Mamy dużo klasowych skrzydłowych. Poza tym on teraz leczy uraz, zobaczymy, w jakiej formie bę- dzie w lutym.
– Haraslin wzbudza duże zainteresowanie innych klubów. Uważa pan, że lepiej dla niego, by już teraz odszedł do mocniejszego zespołu?
– Uważam, że powinien zostać w Gdańsku. Pamiętajmy, że wcześniej miał poważną kontuzję kolana, nie grał pół roku. Doszedł jednak do siebie i dobrze grał w Lechii jesienią. Wolałbym więc, aby dalej występował w tym klubie. Gdyby odszedł, w nowym miejscu musiałby zaczynać od zera. Ale nie mogę podejmować decyzji za niego.
Dalej mamy sporo wiadomości ligowych. W skrócie:
– Jesus Imaz naderwał mięsień w sparingu i czekają go cztery tygodnie przerwy;
– Śląsk Wrocław chce wypożyczyć Mateusza Hołownię wobec problemów na lewej obronie;
– Mateusz Szwoch po prawie półrocznej przerwie od grania ma wrócić w marcu;
– Joan Roman ma być ostatnim wzmocnieniem Miedzi Legnica;
– Kibice Legii oburzeni faktem, że poseł Marek Jakubiak chce ratować Polonię Warszawa, a jego syn – wprowadzić kibicowskie piwo na rynek.
Piątek rządzi w Coppa Italia. Robił to w Genui (6 goli w 2 meczach), robi w Mediolanie.
Milan z Polakiem w składzie zaprezentował się najlepiej w sezonie. Przestał wyglądać jak przypadkowy zlepek piłkarzy, kopiących bez celu i planu. Zdominował Partenopeich, spokojnie kontrolował przebieg rywalizacji. Dobrze bronił Gianluigi Donnarumma, defensywą dowodził Alessio Romagnoli, w pomocy rządził Tiemoue Bakayoko. Zaraz po podpisaniu kontraktu Piątek żartował, że do niedawna jedyne, co miał wspólnego z drużyną z San Siro, to zdjęcie z dzieciństwa z ręcznikiem w czerwono-czarnych barwach. We wtorek to Ancelotti już po niespełna półgodzinie wyglądał, jakby chciał rzucić ręcznik, poddać się i wracać na południe Półwyspu Apenińskiego.
fot. FotoPyK