Z jednej strony Borussia Dortmund, która gra jedną z najładniejszych piłek w całej Europie i która zaliczyła iście imponujący początek sezonu. Z drugiej strony Bayern Monachium, który poważnie rozczarowuje, a media trąbią o kwasie pożerającym szatnię od środka. Chwilowo to na pewno BVB ma zdecydowanie silniejszą pozycję w Bundeslidze, ale gdy zerkamy na kadry obu zespołów, to okazuje się, że Bayern wcale nie ma jakieś przytłaczającej przewagi. Mistrz Niemiec liczy, że wyblakłe nazwiska na szyldzie i tak będą wzbudzać strach, natomiast Borussia zna już te sztuczki i bać się nie zamierza. A zatem – kto jest lepszy przed Der Klassiker?
***
BRAMKARZE
Burki – Neuer
Teoretycznie wybór między Manuelem Neuerem a Romanem Burkim powinien być prosty – paaaanie, toż to sam pan Niemiec, co to wychodzi z bramki i drybluje stoperów rywali! Natomiast pamiętajmy o jednym istotnym fakcie – golkiper Bayernu stracił niemal cały poprzedni sezon na leczenie urazu i do dziś nie wrócił do formy, którą błyszczał przed kontuzją. Zresztą niech przemówią liczby – Neuer w tym sezonie broni z ~50% skutecznością. Do tej pory w 10 kolejkach obronił zaledwie jedenaście uderzeń, a stracił dziesięć bramek. Strzelanie Niemcowi to jak obstawianie “czerwonego” na ruletce – albo wypadnie, albo nie.
Z kolei żaden innych bramkarz w obecnego TOP5 klubów Bundesligi nie popisał się tyloma skutecznymi interwencjami, co Roman Burki. To, że Borussia straciła najmniej bramek w lidze obok RB Lipsk, wynika nie tylko z przyzwoitej gry bloku obronnego, ale i z naprawdę solidnej postawy bramkarza. Dlatego w tym duecie postawilibyśmy dzisiaj na Szwajcara, chociaż “Bild” zapowiada, że dziś między słupkami w barwach BVB może stanąć Marwin Hitz, bowiem Burki zmaga się z drobnymi problemami zdrowotnymi.
***
OBROŃCY
Piszczek, Akanji, Zagadou, Hakimi – Kimmich, Sule, Hummels, Alaba
Tutaj, jak to mówią na podwórkach, fifti-fifti. Jeśli mielibyśmy kupić po jednym obrońcy z obu tych drużyn, to nie mielibyśmy wątpliwości – “Dżoszuła, Achraf, tutaj się podpiszcie i witamy w zespole”. Kimmich od dłuższego czasu trzyma się stabilnego poziomu. To prawy obrońca, o którego trudno w świecie – facet nie tyle broni, co jest rozgrywającym przeniesionym na bok defensywy. Żaden piłkarz w lidze nie jest tak często w posiadaniu piłki, żaden piłkarz nie wykonał w tym sezonie tylu dośrodkowań, ponadto w klasyfikacji przebiegniętych kilometrów też jest w ligowej czołówce (118 kilometrów w 10 meczach, piąte miejsce w lidze).
Na drugą flankę wrzucilibyśmy Hakimiego, który do BVB jest wypożyczony z Realu Madryt. Na początku sezonu nie grał, ale gdy już wskoczył do składu, to wygląda imponująco. Ostatnie dziewięć meczów w jego wykonaniu przyniosło gola i sześć asyst. Gdyby zestawić go z formą Davida Alaby, to mamy przepaść. Austriak pooowaaaażnie obniżył loty i dziś po tamtym wspaniałym Alabie zostały już tylko kompilacje na YouTube i śmieszne filmiki z Riberym. Sorry, David, nie masz nawet podjazdu.
Na środku obrony mamy mały zgryz. Hummels to trochę casus Alaby, choć on aż tak drastycznego zjazdu nie zaliczył. Chyba postawilibyśmy na duet Akanji-Sule, czyli jeden dobrze wyprowadzający piłkę, a drugi stoper o gabarytach Passatta w wersji kombi. Zasadniczo nazwiska są po stronie Bayernu, ale co z tego? Przecież przed takim Alabą nikt nie uklęknie, gdy powie “hej, drogi przeciwniku, widziałeś jak śmigałem w na lewej flance w 2012/13?“. Dlatego dla nas – remis. Może ze wskazaniem na Bayern ze względu na dyrygenta Kimmicha.
***
POMOCNICY
Witsel, Delaney, Sancho, Reus, Bruun Larsen – Martinez, James, Muller, Gnabry, Ribery
Jest Sancho, jest impreza. Młody Anglik demoluje rywali pod każdym względem. Żaden inny pomocnik w Bundeslidze nie może równać się z tym skrzydłowym pod względem wykreowanych szans bramkowych. Sancho stworzył ich w tym sezonie już dziewiętnaście, w tym czternaście z gry, a pozostałe pięć ze stałych fragmentów. Jeśli chodzi o okazje strzeleckie – wyłączając z tego rzutu wolne i rzuty rożne – drugim kreatorem w lidze jest Marco Reus. Dopiero dalej w tej klasyfikacji są pomocnicy Bayernu – James Rodriguez i Thomas Mueller. Ofensywni pomocnicy Borussii to zdecydowanie jej największy atut.
Ale i kupiony latem środek pola to maszynka to podań. Axel Witsel w tym sezonie wykonał 152 podania do przodu (ustępuje w tej statystyce jedynie Kimmichowi), Thomas Delaney takich zagrań ma 137. W Bayernie pod tym względem błyszczą boczni obrońcy oraz Thiago, którego w sobotnim meczu zabraknie z uwagi na kontuzję. Hiszpan to zdecydowanie najlepszy pomocnik Bawarczyków w tym momencie i jego brak będzie bardzo mocno odczuwalny. Pod jego nieobecność środek pola powinien przejść we władanie ekipy Luciena Favre’a. Kupno duetu Witsel-Delaney do tej pory okazuje się strzałem w dziesiątkę – kreują, walczą, strzelają.
W pomocy dziś zdecydowanie przoduje Borussia, a warto pamiętać, że Bayern przyjeżdża do Dortmundu bez Tolisso, Comana, Thiago i Robbena.
***
NAPASTNICY
Alcacer/Gotze – Lewandowski
Tutaj mamy zgryz, bo z niemieckich mediów płyną doniesienia o tym, że Favre zamiera powtórzyć myk z pierwszego meczu z Atletico. Wówczas jako “dziewiątka” biegał Mario Goetze, który schodził często do linii z pomocnikami i ta wymienność pozycji skonfundowała madrytczyków, którzy przyjęli bęcki aż 4:0 (koncert zagrał wówczas Hakimi, autor trzech asyst). Gdybyśmy mieli porównywać Niemca z Lewandowskim, to Polak byłby zdecydowanym zwycięzcą, bo SuperMario może i ładnie wymienia się pozycjami, ale napastnikiem jest miernym.
Natomiast rywalizacja Paco Alcacera z kapitanem reprezentacji Polski jest już zdecydowanie bardziej zacięta. W klasyfikacji strzelców Bundesligi nie ma między nimi przepaści, bo Hiszpan strzelił siedem goli (najwięcej w lidze obok Hazarda, Jovicia i Hallera), a Lewy pięć. Natomiast liczby pokazują, że to dwa różne typy snajperów.
Alcacer to klasyczny egzekutor, którym w tym sezonie błyszczy skutecznością. Dość powiedzieć, że KAŻDY jego celny strzał w lidze kończył się golem. Siedem razy trafił w bramkę, siedem razy strzelił gola. Żaden inny czołowy strzelec ligi nie jest tak piekielnie skuteczny, ale i żaden nie kreuje tak mało szans kolegom z zespołu. Do tej pory Paco wykreował tylko jedną okazję strzelecką – Lewandowski stworzył ich jedenaście, co plasuje go w czołówce napastników pod tym względem. Alcacer w dziesięciu kolejkach wykonał – uwaga – tylko czterdzieści podań. Taki Timo Werner ma ich cztery razy więcej (160), Lewandowski 151, Haller 174. Ale taki jest pomysł Favre’a na tego gościa – od tworzenia to jest Reus, Sancho czy Bruun Larsen, a Alcacer ma stać w polu karnym i strzelać. I strzelać. I strzelać.
I o ile w tym dortmundzkim mechanizmie Hiszpan sprawuje się doskonale, to bardziej kompletnym, bardziej uniwersalnym i po prostu piłkarsko lepszym zawodnikiem nadal jest Lewandowski. Nie wyobrażamy sobie, żeby dziś jakikolwiek wielki klub z ogromnym budżetem powiedział “Lewandowski? Eeee, nie ta jakość, wolimy Alcacera”.
***
Pozycja lidera Borussii to nie przypadek. Już przed sezonem pewnym było, że Favre stworzy w Dortmundzie autorski projekt, który będzie dobrze spisywał się jako drużyna. I faktycznie – czy to Bundeslidze, czy w Lidze Mistrzów Borussia wygląda jak doskonale funkcjonujący mechanizm. Natomiast w tym mechanizmie błyszczą poszczególne tryby – Sancho robi furorę, duet Witsel-Delaney wygląda solidnie, Hakimi imponuje, Reus złapał rytm, Alcacer jest niezwykle skuteczny. Z kolei Bayern od kilku lat zapomina, że czas leci, a piłkarze nie stają się młodsi. Przegapiony moment na zmianę pokoleniową powoli odbija się czkawką mistrzom Niemiec. Nie można grać przez dziesięć sezonów skrzydłami Robben-Ribery. W dodatku kontuzje i napięta atmosfera w szatni przekładają się na to, że dziś patrząc na kadrę BVB możemy nie tylko zrównywać ją z tą bawarską paczką, ale i śmiało sądzić, że to w Dortmundzie mają obecnie lepszy zespół.