Nie będziemy się podpalać, pisać, że Piątek zrobi koronę króla strzelców w Serie A i pobije przy okazji jakiś rekord strzelecki tamtych rozgrywek, ale… idzie mu. I po prostu trzeba się z tego cieszyć, że Krzysiek strzela tak regularnie, dzisiaj trafiając w starciu z Lazio.
Nie przedłużając, wyglądało to tak:
SERIA TRWA! KRZYSZTOF PIĄTEK Z KOLEJNYM GOLEM! 🔥🔥🔥
Czwarty mecz w Serie A TIM i piąte trafienie! Co za wynik Polaka! 🇵🇱 #włoskarobota 🇮🇹 pic.twitter.com/RBFJGckeVr
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) 23 września 2018
Pewnie, było w tym wszystkim sporo szczęścia, bo katastrofalnie zachował się obrońca, ale Piątka i tak należy docenić. Nie spanikował, że wyrosła przed nim tak nieoczekiwana szansa, tylko poprawił sobie piłkę, a potem sieknął i Strakosha nie miał nic do powiedzenia. Czwarty mecz polskiego napastnika i piąty gol, wcześniej Krzysiek ładował z Sassuolo, Empoli i Bologną, nie odpuścił więc żadnego rywala. Jasne, Piątek nie ma na rozkładzie jakichś wielkich firm, ale przecież sama Genoa taką nie jest i tutaj strzelać nie jest oczywistością. Ekipa Piątka zresztą dzisiaj spotkanie z Lazio przegrała (1:4), wcześniej uległa Sassuolo i jest średniakiem, zajmując 11. miejsce w tabeli.
Natomiast Piątek w klasyfikacji strzelców naturalnie żadnym średniakiem nie jest. Z pięcioma golami jest liderem, przed Insigne, Defrelem i De Paulem, którzy mają jedną sztukę mniej. Naturalnie, że Krzyśkowi trudno będzie skończyć sezon w tym samym miejscu, ale celu minimum, którym powinno być co najmniej 10 bramek w pierwszym roku gry we Włoszech, jest coraz bliżej.
I naszła nas taka refleksja: kto by pomyślał, że ekstraklasowicze będą rządzić w dużych ligach? W Serie A najlepszą strzelbą jest Piątek, w Bundeslidze natomiast Duda. No, potrafimy dać piłkarskiej Europie czasem coś więcej niż darmowe punkty do rankingu UEFA za mecze z nami.
Fot. Newspix