Na pierwszy rzut oka wydaje nam się, że piłkarz nie ma prawa zachorować na depresję. Zwłaszcza taki, który gra na najwyższym poziomie. W końcu miesięcznie zarabia tyle, co niektórzy przez całe życie, jeśli dopisze im szczęście. Poza tym obraca się wśród pięknych kobiet i wozi się samochodami, które potrafią być trzy razy więcej warte niż mieszkania. Okazuje się jednak, że tacy ludzie są bardziej podatni na zachorowanie… Pod kierownictwem Vicente’a Gouttebarge’a, dyrektora medycznego FIFPro (Międzynarodowego Stowarzyszenia Zawodowych Piłkarzy) przeprowadzono badania, z których wynika, że zawodowi piłkarze chorują na depresję trzy razy częściej niż reszta populacji. Jednym z nich jest Danny Rose, który właśnie wyjawił, iż w ostatnich miesiącach borykał się z depresją.
– Nie jest tajemnicą, że w tym sezonie miałem trudny okres w klubie. Doprowadziło to wszystko do tego, iż musiałem pójść do psychologa, który zdiagnozował u mnie depresję. Nikt o niej nie wiedział, musiałem się ukrywać ze wszystkim przed klubem… Kilka miesięcy brałem leki, o których również nikt nie wiedział poza moim agentem. Teraz już ich nie biorę, wszystko wróciło do normy. Nikomu o tym nie mówiłem, ale mój wujek popełnił samobójstwo, gdy byłem w trakcie rehabilitacji. To miało duży wpływ na moją chorobę. To było naprawdę bardzo trudne. Udanie się do lekarza, a później do psychologa bardzo pomogło mi uporać się z tym problemem – powiedział piłkarz Tottenhamu w rozmowie z dziennikarzem „The Telegraph”.
Lewy obrońca Tottenhamu kontuzji kolana doznał w styczniu 2017 roku, ale klubowi lekarze stwierdzili, że operacja nie będzie potrzebna. Anglik odczuwał ból, ale grał na proszkach przeciwbólowych, więc jakoś dawał radę. Kontuzja robiła się jednak coraz bardziej uciążliwa i irytująca, ponieważ tygodnie leciały, a poprawy nie było. Po niemal pięciu miesiącach stwierdzono jednak, że operacja jest potrzebna. Tym samym 27-latek stracił mnóstwo czasu przez złą diagnozę. Upust swoich emocji dał latem ubiegłego roku, gdy stwierdził, że Tottenham zbyt mało płaci, a do klubu trafiają kompletnie przypadkowi gracze. Oczywiście skończyło się karą finansową i publicznymi przeprosinami.
Najgorsze miało jednak dopiero nadejść, bo w trakcie rehabilitacji na reprezentanta Anglii spadło kilka problemów, z którymi nie potrafił sobie poradzić. Nie dość, że powiesił się jego wujek, to jego matkę zaatakowali rasiści, a brat prawie stracił życie: – Poza boiskiem również działy się straszne sytuacje. W sierpniu rasiści zaatakowali moją mamę w domu w Doncaster. Była wściekła, bardzo rozczarowana tym wszystkim, a wtedy ktoś wpadł do naszego domu i niemalże zastrzelił mojego brata. To był naprawdę trudny okres. Czy mówiłem o problemach selekcjonerowi? Nie. Jesteście pierwszymi ludźmi, z którymi rozmawiam o tych sprawach. Nie rozmawiałem o tym nawet z rodzicami, pewnie będą teraz na mnie wkurzeni, gdy to przeczytają, ale chciałem zatrzymać to dla siebie, do teraz – zakończył swoją opowieść Rose na łamach „The Telegraph”.
Co prawda Gareth Southgate nie wiedział o problemach Rose’a, ale cały czas był z nim w kontakcie. Podobnie jak trenerzy od przygotowania fizycznego, którzy kontrolowali jego sytuację. Zaufanie w przypadku tego powołania odegrało kluczową rolę, ponieważ lewy obrońca w tym sezonie rozegrał zaledwie 10 spotkań w Premier League. Na szczęście powołanie dla zawodnika okazało się zbawieniem, a jak sam powtarza po depresji nie ma już śladu. Pozostał jedynie uraz do rasistów, którzy obrażali jego matkę. Anglik zabronił swoim rodzicom pojechać do Rosji, ponieważ obawia się, że byliby atakowani przez rosyjskich rasistów.
– Nie martwię się o siebie. Powiedziałem jednak rodzinie, że nie chcę, by jechała do Rosji, ponieważ boję się rasizmu i innych rzeczy, które mogą się tam wydarzyć. Nie chcę martwić się o bezpieczeństwo rodziny podczas rozgrywania meczów na mundialu… Mój ojciec był tym faktem bardzo zdenerwowany, słyszałem to w jego głosie. Powiedział, że nie będzie już miał kolejnej okazji, by zobaczyć mnie na mistrzostwach. To był bardzo emocjonalny moment. To smutne, ale uważam, że tak będzie lepiej. Rosja w jakiś sposób otrzymała prawo do organizacji mistrzostw świata i wszyscy musimy się z tym pogodzić – powiedział zawodnik Tottenhamu.
Miejmy nadzieję, że w Rosji nie dojdzie do tego typu ekscesów, a Rose już nigdy nie pogrąży się depresji, bo trzeba zdawać sobie sprawę, że jest to choroba, która zagraża życiu. Więcej o tym problemie pisał Jakub Białek w swoim reportażu (KLIK).
Fot. NewsPix