Reklama

Mr West Bromwich. Wielki przegrany, jeszcze większy zwycięzca

redakcja

Autor:redakcja

09 maja 2018, 17:06 • 5 min czytania 1 komentarz

W godzinach porannych przychodzisz do klubu. Wiesz, że przyjechał do ciebie przedstawiciel Premier League, by wręczyć ci nagrodę dla Menedżera Miesiąca. Do zdjęcia ze statuetką zapraszasz wszystkich pracowników klubu. Nikt nie kręci nosem, nikt nie odmawia. Czujesz, że ci ludzie cię lubią, szanują, że skoczą za tobą w ogień.

Mr West Bromwich. Wielki przegrany, jeszcze większy zwycięzca

W godzinach wieczornych odpalasz Sky Sports. Wiesz, że szansę na pozostanie w lidze może dać ci tylko niewiarygodny splot okoliczności, poczynając od remisu w meczu Swansea – Southampton. Ten nie pada. Lecisz z ligi. Czujesz, że choć przeze kilka ostatnich tygodni odwaliłeś kawał świetnej roboty, koniec końców niewiele to dało.

Co wy wiecie o rollercoasterze – mógłby powiedzieć Darren Moore.

Chcąc nie chcąc, tymczasowy menedżer West Bromu napisał wczoraj historię. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by w tym samym dniu jakikolwiek szkoleniowiec odebrał nagrodę dla najlepszego menedżera miesiąca i równocześnie zleciał z Premier League.

A spadek to zawsze plama w CV. Plama, której nie da się wywabić i którą nagle znów dostrzeże każdy, gdy tylko coś pójdzie nie tak. Kiedy Stoke zatrudniało w środku sezonu Paula Lamberta, nie stało za nim wiele przesłanek. The Potters brali gościa, który przez niemal trzy lata zniknął z radarów kibiców Premier League i który osiągał bardzo przeciętne wyniki z Blackburn czy Wolverhampton w Championship. A jednak w wielu miejscach broniono tej decyzji, jako jeden z koronnych argumentów podając ten, że Lambert nigdy w swojej karierze nie zleciał z Premier League. Kto wie, czy w gabinetach na Brittania Stadium w dyskusji na temat nowego szkoleniowca również nie padło kilka zdań na ten temat.

Reklama

Moore, dla którego robota w WBA to pierwsza samodzielna praca jako menedżer, spadł do Championship po poprowadzeniu zespołu w zaledwie pięciu meczach. Jasnym jest, że winę ponosi najmniejszą – to Tony Pulis i Alan Pardew fatalnie spisywali się jako osoby za kierownicą The Baggies. Ale stempel został podbity już za jego kadencji.

Mimo to trudno nie postrzegać Moore’a jako zdecydowanie większego zwycięzcy niż przegranego.

Darren Moore to bowiem człowiek, który podczas pierwszych trzech tygodni samodzielnej kariery menedżerskiej pozostawił w pokonanym polu Jose Mourinho, Rafę Beniteza i Mauricio Pochettino. Który swoją przygodę w absolutnie nowej roli rozpoczął od pięciu meczów bez porażki, prowadząc skazywany na pożarcie zespół zamiatający dno Premier League. Mało tego – potrzebował zaledwie czterech meczów, żeby zdobyć tyle samo punktów co Alan Pardew w osiemnastu spotkaniach i zaledwie pięciu, by przebić wynik Tony’ego Pulisa z dwunastu pierwszych kolejek sezonu. Od kiedy przejął obowiązki Pardew, punktuje lepiej niż Manchester City, Manchester United, Liverpool, Tottenham i trzynastu innych ligowych rywali.

Zrzut ekranu 2018-05-09 o 15.19.25

Wlał tym samym nadzieję w serca pogodzonych już z losem kibiców i któremu do wielkiej ucieczki w stylu tej z 2005 roku zabrakło tak korzystnego splotu okoliczności w końcówce rozgrywek, jaki dostał w darze od losu Bryan Robson. Całkiem nieźle, jak na pierwsze tygodnie pracy z zespołem. Ten kupił jednak Moore’a i jego pomysły w okamgnieniu. Kameruński obrońca Allan Nyom zastanawiał się nawet w jednym z wywiadów, czy gdyby klub zdecydował się odważniej postawić na Moore’a jakiś miesiąc wcześniej, losy West Bromu nie zostałyby odmienione w jeszcze większym stopniu. Z kolei stoper Johny Evans stwierdził wprost, że piłkarze chcą, by po sezonie prowadzący WBA tymczasowo szkoleniowiec dostał ofertę pozostania na stanowisku.

Nie było w tym przypadku – to Moore jeszcze w mrocznych czasach (czyt. za kadencji Alana Pardew) był najbardziej energetycznym, najbardziej żywiołowym członkiem sztabu szkoleniowego. Znamienna była sytuacja z meczu z Leicester, który West Brom przegrał w kompromitującym stylu. Przy wyniku 1:4 to właśnie Moore krzyczał do zawodników, by nie przestawali się angażować, by nie dali sobie wbić piątej bramki. Chciał, by mimo fatalnych okoliczności, piłkarze nadal walczyli o swoją godność. Gdy wszyscy siedzieli przygaszeni, on wciąż płonął. Dorobił się za to wymownej ksywki, którą chętnie podchwycili wyspiarscy dziennikarze, czyli Mr West Bromwich. Piękną jej afirmacją było wspomniane na wstępie zdjęcie z nagrodą Menedżera Miesiąca, do którego Moore zaprosił wszystkich obecnych w klubie pracowników.

Reklama

Nie zdziwiłoby mnie w żadnym stopniu, gdyby znał każdego z tych pracowników z imienia i nazwiska. Gdyby z każdym zamieniał regularnie po kilka słów, interesował się, co u rodziny itp., dokładnie jak robi to na przykład uważany za jednego z najcieplejszych w osobistych relacjach Jurgen Klopp. Jakże przyjemny to kontrast do Alana Pardew. Jak w swoim felietonie dla inews.co.uk pisze były kolega z boiska Moore’a David Preece, Pardew nie wiedział nawet, kim jest Oliver Burke, rekordowy transfer West Bromu wart 16 milionów funtów, a pewność siebie zawodników burzył wypowiedziami w stylu “dobry mecz, choć przeciwko niemu każdy zagrałby dobrze, bo to gówniany zawodnik”.

Pewnie nie mógł się tego spodziewać, gdy przyjmował posadę sternika łodzi zmierzającej niechybnie na lodowiec, ale tak jak zbudował na nowo pewność siebie u graczy WBA, tak równocześnie wylał fundamenty pod swoją szkoleniową karierę. Dostając robotę, której po odejściu Alana Pardew nie chcieli pewnie nawet najwięksi desperaci, dostał jednocześnie szansę, którą wycisnął do ostatniej kropelki. Postawił pod ścianą działaczy West Bromu, widzących pewnie w roli menedżera na przyszły sezon starego wyjadacza na arenach Championship. Cóż, teraz mogą spotkać się z potężnym oporem, jeśli mimo wszystko zdecydują się zdegradować Moore’a. Bo przecież nie pokazuje się drzwi menedżerowi miesiąca w Premier League, nie parę tygodni po tak wielkim wyróżnieniu.

Jaki z tego morał? A no taki, że z pozoru nawet najbardziej gówniana robota może się okazać świetnym nawozem pod drzewko przyszłego sukcesu. To Moore’a, możliwe że najbardziej nieprawdopodobnego bohatera sezonu 17/18, wyrosło na naszych oczach niesamowicie szybko.

SZYMON PODSTUFKA

fot. NewsPix.pl/West Bromwich Albion

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
14
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
56
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Anglia

Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Patryk Stec
4
Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Komentarze

1 komentarz

Loading...