W związku ze zbliżającymi się świętami wielkanocnymi w piątek i przede wszystkim w sobotę czeka nas prawdziwe nagromadzenie ciekawych piłkarskich spotkań. Cztery mecze rozegra Ekstraklasa, ale najwięcej będzie działo się na niższych szczeblach rozgrywkowych, na których wreszcie – bez żadnych problemów – powinny zostać rozegrane wszystkie spotkania. Czekają nas pojedynki derbowe, na przykład starcie GKS-u Tychy z Ruchem Chorzów, jak i mecze na szczycie. W pierwszej drugiej i trzeciej lidze. O nudę będzie naprawdę trudno.
GKS Tychy – Ruch Chorzów (sobota, 17:45)
Kibice “Niebieskich” wykupili całą pulę przysługujących im wejściówek i siłą tysiąca osób pojawią się na stadionie w Tychach. Chorzowianie znajdują się w bardzo trudnej sytuacji. Spadek zagląda im coraz głębiej w oczy. Obecnie tracą aż dziewięć punktów do miejsca gwarantującego baraże, dobijają ich problemy finansowe, przez które stracili już jedenaście punktów. Generalnie optymiści wciąż mogą się łudzić, ale fakty są takie, że Ruch znajduje się w bardzo skomplikowanym położeniu. Wszystkie problemy zejdą jednak w sobotę na dalszy plan – w końcu cóż jest lepszego w życiu kibica, niż derby? Które zawsze mają stawkę, choćby i w meczu o pietruszkę, choćby i w A-klasie. Dla wielu ultrasów wybaczalne jest przegranie każdego meczu, jeśli tylko derby zostały wygrane. Tyszanie z kolei walczą o spokojną wiosnę. Mają pięć punktów przewagi nad miejscem barażowym, czują na plecach oddech goniących ich rywali, ale wygrywając z – było czy nie było – outsiderem tabeli powinni odłączyć się od peletonu i zapewnić sobie trochę oddechu. Choć na chwilę.
GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec (sobota, 20:15)
Goście zagrają bez wsparcia swoich kibiców, którzy decyzją wojewody śląskiego nie pojawią się na stadionie przy Bukowej. Powodem jest, jak czytamy w piśmie wojewody nadesłanym do przedstawicieli GKS-u, “przewidywane zagrożenie porządku publicznego wywołanego przez kibiców antagonistycznie do siebie nastawionych drużyn”. Wiadomo – z tego względu derby stracą trochę swojej pikanterii, ale na boisku, tak czy siak, powinno iskrzyć. Od 2008 roku GKS Katowice bezskutecznie próbuje wydostać się z I ligi. W Katowicach próbowano wszystkiego – od budowania składu na młodzieży, przez próby walki o awans składem znacznie bardziej doświadczonym. Boksera w roli dyrektora sportowego. Człowieka, który widział Cracovię przełamującą klątwę Widzewa i awansującą do Ligi Mistrzów po dwóch dekadach przerwy i ten sam Widzew w Lidze Mistrzów 2017/18 w roli trenera. Co roku mówiono, że to właśnie teraz. Zdarzały się sezony, w których wydawało się, że po prostu nie ma prawa się nie udać, tymczasem GKS wyhamowywał na ostatniej prostej. Tym razem znów walczy o awans, znów zapowiada, że to będzie na pewno TEN rok. I cóż – sami jesteśmy ciekawi, co z tego wyjdzie. GieKSa wygrała wiosną już dwa mecze, teraz czeka ją wymagające starcie derbowe. Jeżeli podniesie z murawy trzy punkty, potwierdzi swoje wysokie aspiracje.
Zagłębie podczas zimowej przerwy też po cichu przebąkiwało o chęci awansu, ale ostatnio przegrało z Miedzią, zremisowało z Puszczą, przez co znacznie skomplikowało sobie sytuację. Niby to tylko sześć punktów straty do drugiej Stali Mielec, ale ta ma jeden mecz rozegrany mniej. Trzecia Chojniczanka zagrała o dwa spotkania mniej.
Przy okazji, warto zwrócić uwagę na akcję zorganizowaną przez Gieksę. Jeżeli podczas derbów “Blaszok” zostanie wypełniony, piłkarze wpłacą złotówkę na cel charytatywny za każdego zasiadającego tam kibica. Jeżeli ilość fanów nie będzie się zgadzać – zawodnicy wpłacą za obecnych na trybunie kibiców, którzy później pokryją różnicę.
Chojniczanka Chojnice – Odra Opole (sobota, 17:00)
Drużyna z Chojnic zagrała w tym roku tylko raz, remisując bezbramkowo z Podbeskidziem. Jej pozostałe trzy spotkania zostały przełożone. Pomiędzy meczem z Podbeskidziem i zbliżającym się spotkaniem z Odrą będzie miała trzy tygodnie przerwy. Wiadomo – z podobnymi problemami boryka się spora część pierwszoligowców. Jesteśmy jednak ciekawi, czy tego typu problemy wybiją z rytmu drużynę, której ambicją jest awans do Ekstraklasy. Jesienią drużyna z Chojnic spisywała się bardzo dobrze, co zresztą pozwoliło jej – już drugi raz z rzędu – spędzić zimę na pozycji lidera. Poprzedni sezon jednak pokazał, że dobra pierwsza część rozgrywek jeszcze nic nie znaczy, bo wiosną Chojniczanka mocno się pogubiła i ostatecznie pogrzebała swoje szanse na awans. To pewnego rodzaju przestroga, a dodatkowymi powodami do niepokoju są właśnie zawirowania związane z przekładanymi spotkaniami.
Odra, rewelacja pierwszej części sezonu, która po rundzie jesiennej zajmowała drugą pozycję, po cichu liczyła na awans. O czym wspominał chociażby Karol Wójcik, prezes klubu w wywiadzie Mateusza Rokuszewskiego. Wiosna to już jednak typowe zderzenie ze ścianą, i w jakimś sensie casus Chojniczanki z zeszłego sezonu. Nikogo oczywiście nie wolno skreślać przed czasem, ale zaledwie jeden punkt zdobyty w ciągu trzech meczów każe sądzić, że drużyna na razie nie jest w stanie sprostać wygórowanym oczekiwaniom. Wygórowanym oczywiście względem potencjału ludzkiego, który posiada Mirosław Smyła.
Miedź Legnica – Chrobry Głogów (sobota, 16:00)
Miedź na wiosnę potwierdza swoje ekstraklasowe ambicje. Pokonała Odrę Opole, Zagłębie Sosnowiec i Wigry Suwałki. Tym samym wdrapała się na pierwsze miejsce w tabeli. Jeżeli Chojniczanka wygra swoje zaległe mecze, może ją wyprzedzić, ale nie mamy wątpliwości, że zespół z Legnicy to kandydat do awansu. Który zimą solidnie się wzmocnił. Piątkowski, Forsell i Deleu to zawodnicy, których nazwiska – jak na pierwszoligowe realia – robią wrażenie. Brazylijczyk co prawda gra na razie tylko w rezerwach, ale pozostała dwójka nie zawodzi. Piątkowski zdobył już cztery bramki, Forsell dołożył jedną asystę i stał się jednym z liderów drugiej linii Miedzi. Tym razem na jej drodze stanie Chrobry. Szykuje nam się więc kolejne derbowe starcie. Jeżeli przyjezdni chcą jeszcze liczyć się w walce o awans – do drugiej Stali tracą tylko cztery punkty, ale pamiętajmy o zaległych meczach Chojniczanki – bezsprzecznie muszą wygrać. Na razie mają za sobą porażkę z GKS-em Tychy, zwycięstwo z Olimpią Grudziądz i dwa przełożone spotkania.
GKS Jastrzębie – ŁKS Łódź (piątek, 19:00)
Lecimy dalej, tym razem schodząc poziom niżej. Mało kto przed sezonem spodziewał się, że starcie dwóch beniaminków będzie można uznać za hit na trzecim poziomie rozgrywkowym. Tymczasem druga liga na ten moment znajduje się w szponach Jastrzębia. Rewelacji sezonu, która zdeklasowała swoich rywali jesienią, a wiosnę rozpoczęła z przytupem – od pokonania Znicza Pruszków. Obecnie na trzecim stopniu podium znajduje się ŁKS. O ile GKS już powoli może sprawdzać, z kim przyjdzie mu się mierzyć poziom wyżej, o tyle łodzianie muszą zrobić wszystko, aby nie wypuścić awansu z rąk. Mają bowiem tylko trzy punkty przewagi nad Wartą Poznań (miejsce oznaczające baraże) i cztery nad Olimpią Elbląg. W razie straty punktów ich sytuacja może się nieco skomplikować. W 2018 roku zdążyli już zremisować z jednym z outsiderów – Gryfem Wejherowo.
Widzew Łódź – Sokół Aleksandrów Łódzki (sobota, 19:10)
Dużo ciekawego grania będzie także w trzeciej lidze. Widzew, który na razie przewodzi stawce, zmierzy się z Sokołem Aleksandrów Łódzki. Piszemy “na razie”, bo Sokół ma tyle samo punktów i jeden mecz rozegrany mniej. Jest to bardzo ważne spotkanie dla Widzewiaków, którym z trudem przychodzi grać pod presją. Widzew w trzeciej lidze się męczy, ale nie mamy wątpliwości, że męczył się będzie też w drugiej. Po prostu – każdy wymaga od niego wyników, a w jego barwach grają piłkarze w dużej mierze nieprzyzwyczajeni do znoszenia tak ogromnej presji (KLIK). Dlatego ten mecz na szczycie będzie aż tak ważny. A nuż udowodnią, że jednak potrafią radzić sobie z wielkimi oczekiwaniami.
Bałtyk Gdynia – Elana Toruń (piątek, 17:00)
Kolejny mecz na szczycie. Zapewne także gratka dla fanów, bo obie drużyny mają całkiem spory potencjał kibicowski. W tabeli prowadzi na razie Elena (wliczamy już każdej drużynie walkower za mecz z Energetykiem Gryfino). Właściciele, kibice i piłkarze przebąkują o chęci zagrania w pierwszej lidze już za 2-3 lata. To najlepiej pokazuje ich ambicję i przy okazji także presję, która na nich ciąży. Drugi jest Świt, który ma punkt straty i jedno spotkanie rozegrane mniej. Później jest niedawny pogromca Lechii Gdańsk – Kotwica Kołobrzeg. No i czwartą pozycję okupuje Bałtyk, który już od dobrych kilku lat walczy o drugą ligę. Zawsze jest w czołówce, i zawsze kończy z niczym. Jeżeli teraz nie zwycięży, powoli będzie musiał nastawiać się na walkę za rok. Po raz kolejny.
Skra Częstochowa – Stal Brzeg (sobota, 14:00)
Jakby tego było mało, liderująca trzeciej grupie rozgrywek trzeciej ligi Stal Brzeg pojedzie do Częstochowy na mecz ze Skrą, która traci do niej trzy punkty. Będzie to spotkanie o tyle wymagające, że Skra nie przegrała w tym sezonie ani razu na swoim stadionie – na dziesięć spotkań wygrała dziewięć, jeden zremisowała. Dodatkowo gospodarze świetnie spisują się w defensywie – stracili zaledwie 12 bramek, w tym trzy w ostatnim meczu z KS-em Polkowice. Pomimo że Stal zajmuje pierwszą pozycję, faworyta upatrywalibyśmy raczej w Skrze.
Motor Lublin – Stal Rzeszów (sobota, 15:30)
Dobre granie szykuje się także w Lublinie. Trener Stali przyznał w rozmowie dla oficjalnej strony klubu, że jego zawodnicy od jakiegoś czasu mówią tylko o tym meczu. Prestiżowe, ważne spotkanie, którego stawką jest utrzymanie kontaktu z liderującą Wólczanką Wólka Pełkińska. Motor ma tyle samo punktów co ona, z kolei Stal traci do niej już pięć punktów, więc zagra z nożem na gardle.
Podsumowując – w piątek czeka nas starcie Elany z Bałtykiem i GKS-u Jastrzębie z ŁKS-em Łódź, a w sobotę mecze GKS-u Tychy z Ruchem Chorzów, GKS-u Katowice z Zagłębiem Sosnowiec, Chojniczanki Chojnice z Odrą Opole, Widzewa Łódź z Sokołem Aleksandrów Łódzki, Stali Brzeg ze Skrą Częstochowa i Motoru Lublin ze Stalą Rzeszów. Jakkolwiek spojrzeć, nudy raczej nie uświadczymy.
Fot. FotoPyk