Konferencja prasowa, na której Jose Mourinho podważył dziedzictwo Manchesteru United. Kolejna, podczas której „The Special One” zmieszał z błotem niemal całą swoją drużynę, suchej nitki nie pozostawiając na osobie Luka Shawa. Wyniszczająca rywalizacja na skrajności z Guardiolą. Niezwykle trudne początki Alexisa Sancheza. Trudno znaleźć klub, o którym w ostatnim czasie mówiło się tak wiele, trudno też wskazać taki, wokół którego nagromadziło się tyle negatywnych emocji. Dlatego dziś w „Angielskiej Robocie” rozmawiam z Jamesem Bensonem, dziennikarzem Daily Express, a wcześniej między innymi Manchester Evening News, który z bliska przypatruje się wydarzeniom wokół Old Trafford.
Ile razy przesłuchałeś w ostatnich dniach dwunastominutową tyradę Mourinho po meczu z Sevillą?
Obejrzałem ją w całości raz i szczerze mówiąc nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Jednocześnie zgadzałem się z wieloma rzeczami, które Mourinho mówił. Nie zrozum mnie źle, to była tyrada. Ale potem oglądałem poszczególne fragmenty po parę razy i myślałem sobie: „przecież to jest typowy, klasyczny Mourinho”. Zauważ, że po tej konferencji wszyscy przestali mówić o samej porażce z Sevillą, o tym, jak źle wypadli w tamtym meczu poszczególni zawodnicy. To jedna z tych sytuacji, w których Mourinho ściąga na siebie całą uwagę, odwraca ją od spraw, na które pewnie byłaby skierowana.
Ja przez te dwanaście minut nie mogłem pozbyć się wrażenia, że Mourinho cały czas używa złego słowa. Że mówi o kilku latach wstecz, a posługuje się bardzo mocnym zwrotem. Heritage. Dziedzictwo.
Na początku pytał o to słowo, nieprawdaż? Prosił o wyjaśnienie, czy używa słowa „dziedzictwo”, we właściwym kontekście. Chciał mówić o tym, co zastał w klubie po swoich poprzednikach, a nacisk cały czas kładł na mocne słowo „dziedzictwo”. To też wpłynęło na odbiór. Cały czas mówił o osiągnięciach, o składzie, jaki zastał w klubie, o zadaniach, jakie przed nim stały. Nie podważał historii Manchesteru United.
Jak mówisz, Mourinho miał sporo racji w tym, co mówił, ale wyciągnął tylko korzystne dla siebie statystyki. Z drugiej strony dziennikarze siedzący na sali mogliby rzucić mu w twarz: zaraz zaraz, w Porto wygrałeś mistrzostwo w pierwszym swoim roku, w Chelsea, Interze – tak samo. W Realu – w drugim roku. Za drugim razem w Chelsea – w drugim roku. Już wiemy, że tutaj tego nie powtórzysz.
Oczywiście. Rzecz w tym, że ten sezon w wykonaniu wielu klubów, nie tylko United, jest postrzegany przez pryzmat tego, czego dokonuje Manchester City. Trzeba też pamiętać, że zespoły, które obejmował – Chelsea, Real – były na tym samym poziomie, co Barcelona, Manchester United, Liverpool w tamtym czasie. Teraz jednak Manchester City odjechał reszcie ligi tak bardzo, że trudno mówić o zespole, który jest na podobnym poziomie. Spójrzmy na tabelę – City jest 16 punktów nad Manchesterem United, prawdopodobnie dobije do granicy 100 punktów, prawdopodobnie strzeli ponad 100 goli. Gdyby United punktowali tak jak do tej pory, skończą sezon z 82 punktami, podczas gdy średnia punktów potrzebnych do wygrania Premier League w ostatnich pięciu sezonach wynosiła 86 punktów. A więc United wcale nie mają tak słabego sezonu, jak by się wydawało, patrząc na nich pod kątem rozmiaru straty do drużyny Pepa Guardioli. Nie powiedziałbym, że United prezentują się zgodnie z potencjałem, indywidualnymi umiejętnościami poszczególnych zawodników, ale jednocześnie nie są od tego tak dalecy. Musimy pamiętać, iż to City jest tak wysoko ponad pozostałymi zespołami.
Wciąż jednak trudno, by właściciele United nie zadali pytania: gdzie są nasze pieniądze? Sevilla przez osiem ostatnich lat wydała na piłkarzy tyle, co sam Mourinho w United.
Pieniądze to ciekawa sprawa. W dzisiejszej piłce nawet mniejsze kluby są w stanie zapłacić za zawodnika 40 milionów. Kluczową kwestią jest więc co za te pieniądze kupujesz. Gdy Manchester United sprowadzał Paula Pogbę, kupował zawodnika, który wygrał trzy razy Serie A, zachwycał w Lidze Mistrzów. Ale koniec końców – kupował zawodnika zaledwie 23-letniego. Lukaku wciąż ma 24 lata. To wciąż nie są piłkarze, którzy osiągnęli swoje maksimum. Nie wiem, czy osiągną je za rok, czy za dwa, czy jeszcze pod wodzą Mourinho, czy już pod okiem innego menedżera, ale pewnie wtedy zobaczymy wszystko na co ich stać. Dużo więcej znaków zapytania powinno zostać postawionych na przykład przy transferze Mkhitaryana, który kosztował 26,5 miliona funtów i przychodził w szczytowym momencie swojej kariery. Z niego nie Mourinho nie wyciągnął tego co najlepsze.
Mourinho jest twoim zdaniem menedżerem zdolnym, by wydobyć to, co najlepsze z Lukaku czy Pogby?
Jeśli chodzi o Lukaku, wielu kibiców Manchesteru United już teraz widzi w nim wiele cech, które charakteryzowały w najlepszym okresie w Chelsea Didiera Drogbę. Wydaje mi się, że wkrótce będziemy już oglądać w jego wykonaniu wszystko to, co najlepsze. Od początku roku widać, że wreszcie wkomponował się w plan gry Mourinho. Sposób, w jaki pressuje, w jaki utrzymuje się przy piłce, ściąga obrońców pokazuje, jak bardzo pragnie odnieść sukces w United. Pogba to zupełnie inna historia. On chce być gwiazdą numer jeden, niekoniecznie wpisując się w ramy taktyczne. Mourinho tego nie lubi. Zdecydowanie bardziej woli zawodników zdyscyplinowanych, wykonujących sumienną robotę. Dlatego jestem w stanie zrozumieć frustrację Portugalczyka osobą Pogby. Nie wykluczałbym nawet scenariusza, w którym Manchester United pozbywa się Pogby latem, a w jego miejsce sprowadza zawodnika nieco bardziej ograniczonego, ale wypełniającego swoje zadania boiskowe w stu procentach.
Nie uważasz, że Mourinho niszczy Pogbę postępując z nim tak jak postępuje?
Nie można zapominać, iż Pogba był kontuzjowany i choćby na mecz z Brightonem nie wyszedł dlatego, że Mourinho pewnie uznał, że poradzi sobie i bez niego. Elementem tego, czego chce dokonać Portugalczyk, jest rzucić Francuzowi wyzwanie. Daje sygnał: „nie próbuj ze mną zadzierać, bo pozbędę się ciebie ze składu”. Może lekkie pójście w odstawkę zagra na korzyść Pogby. To wciąż nie taki stary piłkarz, skończył 25 lat, może się jeszcze rozwinąć. Tak naprawdę teraz poznamy prawdziwy charakter Pogby. Jeśli po wydarzeniach tego sezonu uzna, że chce odejść, to będzie znaczyło, iż nie podejmuje wyzwania. Najlepsi piłkarze na świecie musieli sobie z takimi sytuacjami radzić, bywali odstawiani. Miarą wielkości jest to, jak się z nich wybrnie.
Co to będzie mówiło o Manchesterze United jako o klubie, jeśli drugi raz pozwoli odejść Pogbie?
Pamiętasz, co działo się z Di Marią? Zapłacili za niego 59,7 miliona funtów, pobili brytyjski rekord transferowy, ale Argentyńczyk nie wypalił i po roku już go nie było. Sir Alex Ferguson wielokrotnie powtarzał, że żaden piłkarz nie może być większy od klubu, był w stanie pozbyć się wysokiej klasy piłkarza, jeśli jego ego stawało się nieznośne. Fani United w przypadku Pogby mogliby być bardziej zawiedzeni, bo wszyscy pamiętamy, jak wielką akcją był cały „Pogback”, sprowadzenie go za rekordową wtedy kwotę z Juventusu. Rozmawiałem jednak ostatnio z kolegą-dziennikarzem i doszliśmy do wniosku, że tego lata na Old Trafford może paść pytanie: Mourinho czy Pogba? Realistycznie patrząc na sprawę, osiągnięcia Mourinho zdecydowanie przewyższają te Pogby. Portugalczyk jest w stanie spoić zespół i zbudować niesamowicie mocną drużynę. Pogba, owszem, jest niezwykle utalentowany. Był wyjątkowy w Juventusie, ale na swój odbiór nie pracował sam – był elementem piekielnie mocnej trzyosobowej linii pomocy. United mogą spojrzeć na to w ten sposób: możemy odzyskać pieniądze sprzedając Pogbę Barcelonie, Realowi czy PSG, jednocześnie pozyskując za tę kwotę kogoś, kto lepiej będzie się wpisywać w filozofię menedżera. Gdyby to się stało, wtedy Mourinho dopiero poznałby znaczenie słowa presja. Gdyby Manchester United poświęcił Pogbę dla niego, musiałby zacząć wygrywać najważniejsze trofea. Bez wymówek.
Mówisz, że Mourinho jest zdolny do spojenia zespołu. Ciekawe, szczególnie że kilka dni później objechał właściwie cały skład, suchą nitkę zostawiając jedynie na Lukaku i Maticiu.
To jest typowy Mourinho. Gość, który wygrał dwadzieścia dużych trofeów w pięciu różnych klubach. Fakt, nie był świetnym piłkarzem, ale jest świetnym menedżerem. Teraz pałeczka jest po stronie piłkarzy, jak na to zareagują. Logicznym byłoby poprawić się, próbować grać jeszcze lepiej. W każdym zawodzie, gdy jesteś krytykowany, chcesz coś zmienić, coś poprawić. Nawet jeśli chcesz po sezonie odejść, najrozsądniejsze jest granie jak najlepiej, by zapracować sobie na jak najkorzystniejszy transfer. Tak jest na przykład w przypadku Anthony’ego Martiala. W tym sezonie nie potrafił ustabilizować formy, miał mecze bardzo dobre i bardzo słabe. Taki zawodnik może sobie pomyśleć: „Pokażę Mourinho, że mylił się co do mnie. Kto wie, może zgłosi się Barcelona, może jakiś inny klub.” Uważam, że Mourinho wie, co robi. To nie pierwszy raz, kiedy krytykuje jednostki i kolektyw.
Nie uważasz, iż stawiając dwójkę ponad innymi, może stracić szatnię? Piłkarze doskonale wiedzą, że paroma występami na mniejszym zaangażowaniu są w stanie zwolnić każdego trenera. No, może poza Wengerem.
Mourinho przerabiał to w Chelsea, w Realu, więc jest ryzyko, że stanie się to i tutaj. Mourinho na pewno ma szczęście, bo w jego zespole jest wielu zawodników, których trudno sobie wyobrazić grających przeciwko swojemu trenerowi, wielkich profesjonalistów. Ashley Young, Chris Smalling, Phil Jones. Jest Scott McTominay, którego kariera dzięki Mourinho mocno ruszyła z miejsca. Jest Jesse Lingard, zakochany na zabój w Manchesterze United, kibic tego klubu. Owszem, istnieje też szansa, że zawodnicy obrócą się przeciwko niemu, ale nie wydaje mi się, by ci piłkarze, którymi teraz dowodzi, mieli zrobić coś takiego.
Twarzy Mourinho, jaką teraz oglądamy, nie determinuje rywalizacja z Pepem Guardiolą? Już w Hiszpanii Portugalczyk starał się udowodnić słuszność swoich metod nad metodami Pepa, w Anglii robi wszystko dokładnie na odwrót. Guardiola gra futbol na tak, Mourinho muruje i wymaga pragmatyzmu. Guardiola żartuje na konferencjach, Mourinho wygłasza tę swoją tyradę. I tak dalej…
W tej chwili Mourinho nie jest nawet blisko Guardioli. Ten pragmatyzm wynika z czego innego. Owszem, patrzymy na zawodników, jakich Mourinho ma z przodu i myślimy sobie: z taką mocą w ofensywie Untied powinni rozrywać obrony rywali na strzępy. Trzeba jednak spojrzeć na defensywę, a tam – szczerze mówiąc – jedynym zawodnikiem, którego Mourinho nie będzie chciał się pozbyć, który ma szansę być w zespole za dwa-trzy lata, jest Eric Bailly. Dlatego Jose woli grać pragmatycznie. Valencia? Nie jest naturalnym prawym obrońcą, skrzydłowi rywali nie mają z nim najtrudniejszej przeprawy. Young? To samo. Ktokolwiek gra w środku obrony, jest tykającą bombą. Odpowiadając na pytanie: nie uważam, żeby Mourinho w ogóle w tym momencie przejmował się Guardiolą. Jego myśli zaprząta dogranie tego sezonu do końca z tym, co ma. Zająć drugie miejsce, wygrać FA Cup i zacząć gruntowne sprzątanie. Wydaje mi się, że tego lata nastąpi na Old Trafford prawdziwa czystka.
Jak ważne będzie ewentualne zwycięstwo w FA Cup?
United na pewno nie zwolnią Mourinho, jeśli nie wygrają FA Cup. Tak, dla Mourinho to prestiżowe trofeum, droga do niego będzie wymagająca – z Tottenhamem w półfinale i pewnie Chelsea w finale. Trofeum nie jest jednak najważniejsze. Liczy się to, by nie skończyć ligi niżej niż Liverpool. Na to Mourinho nie może sobie pozwolić. Kibice United patrzą na to w ten sposób: przegraliśmy mistrzostwo z jednym rywalem, nie możemy skończyć rozgrywek niżej niż drugi, bo będziemy musieli wysłuchiwać uszczypliwości przez bardzo długi czas. Jeśli Liverpool będzie wicemistrzem, da to klubowi z Anfield fundamenty pod budowę jeszcze mocniejszej drużyny, a tego kibice Czerwonych Diabłów z pewnością nie chcą.
Uważasz, że to fair, że półfinały rozgrywane są na Wembley, co w tym momencie faworyzuje Tottenham?
Jestem temu zdecydowanie przeciwny. Nie tylko dlatego, że to stadion Tottenhamu w tym sezonie. Rozumiem, że The FA wpakowało 757 milionów funtów na ten stadion, więc trzeba tam rozgrywać półfinały, by zarobić dość pieniędzy dla usprawiedliwienia tak wysokiego kosztu przebudowy. Historycznie półfinały były rozgrywane w całym kraju – na Old Trafford, na Villa Park. Dlaczego więc Manchester nie mógłby zagrać z Tottenhamem na Villa Park, a Chelsea z Southampton na przykład na The Emirates? Czy Tottenham w obecnej sytuacji ma przewagę? Pewnie tak, w tym sezonie zagrał na Wembley więcej meczów niż Manchester United w XXI wieku. Ale też w zespole z Manchesteru jest tylu zawodników, którzy grali na Wembley dla reprezentacji, wygrywali tutaj…
Wracając jeszcze na moment do meczu z Sevillą. Jako jeden z powodów porażki wymienia się przestawienie Marcusa Rashforda z lewego skrzydła, gdzie zagrał świetny mecz z Liverpoolem, na prawe. Zgadzasz się z tym, czy uważasz, że dla skrzydłowego nie powinno mieć to znaczenia, po której stronie zagra?
Rashford jest zdecydowanie lepszy na lewym skrzydle. Jeśli pamiętasz Thierry’ego Henry’ego, to pamiętasz też, że jego charakterystycznym zagraniem było zejście z lewego skrzydła na prawą nogę. Trudno sobie wyobrazić Henry’ego na prawej stronie. Rashford to ten typ zawodnika, który znacznie lepiej czuje się po jednej stronie boiska. Mourinho wydaje się próbować rozwinąć go jako zawodnika, wystawiając go po obu stronach. No i ma Alexisa Sancheza, który też lepiej czuje się po lewej i chcąc ich obu zmieścić, musi jednego z nich ustawić na mniej lubianej pozycji. I nie będzie to Alexis, któremu United płacą niesamowicie wysoką tygodniówkę. Ale nie uważam, że to był najważniejszy powód porażki z Sevillą.
Wspomniałeś o Alexisie. Co jest jego największym problemem? Michael Calvin mówił mi ostatnio, że on już w momencie transferu nie widział dla Sancheza miejsca w taktyce Mourinho.
Najlepsze okresy w karierze Alexisa Sancheza to te, kiedy pod wodzą Pepa Guardioli i Arsene’a Wengera miał bardzo dużą swobodę taktyczną, a jego zespoły niemal cały czas starały się atakować. W zespole United jest znacznie bardziej ograniczony taktycznie. Przeciwko Sevilli schodził tak głęboko, jak nigdy w Arsenalu, zadania defensywne zdają się go przytłaczać. Inną sprawą jest to, że w tym sezonie już w Arsenalu grał dramatycznie jak na swoje umiejętności i teraz tylko to kontynuuje. Uważam, iż trudno będzie zobaczyć najlepszą wersję Alexisa Sancheza w tym sezonie. Mourinho musi przepracować z nim okres przygotowawczy i znaleźć na niego pomysł. Po meczu z Brightonem jednym z powodów niezadowolenia Mourinho było to, że piłkarze United za wolno rozgrywali piłkę, więc jeśli Portugalczyk położy na to nacisk przed kolejnym sezonem, Alexis powinien się dobrze w tym zespole odnaleźć.
Wrzuciłeś ostatnio na Twittera ankietę: kto wygra więcej w najbliższych latach, Ozil w Arsenalu czy Alexis po odejściu z The Emirates. Jakie jest twoje zdanie?
Jeśli Manchester United to rozczarowanie, Arsenal jest katastrofą. Bez cienia wątpliwości stawiam na Alexisa. Arsenal ma kilku naprawdę świetnych piłkarzy, Ozila, Aubameyanga, Lacazette też jest świetny, gdy ma swój dzień. Ale z drugiej strony jest Mustafi, który kosztował bardzo dużo, a gra fatalnie. Jest Hector Bellerin. Czy ten gość potrafi atakować? Tak. Czy potrafi bronić? No nie bardzo. Gdy tylko United zbiorą się do kupy, powinni wygrać zdecydowanie więcej niż Arsenal w najbliższych latach. Trzeba też podać w wątpliwość motywację Ozila. Powodem, dla którego mało kto się nim interesował w styczniu, były jego żądania finansowe. Czy nie powinien wtedy powiedzieć: „okej, godzę się na mniej niż 300 tysięcy tygodniowo, bo chcę grać w drużynie, która walczy o trofea”? Nie wyszedł poza tę strefę komfortu, wolał zostać na bajecznym kontrakcie w klubie, który musi się zastanawiać nie nad tym, jak znów wygrywać trofea, a raczej nad tym, jak zmniejszyć przepaść dzielącą go od Top Four.
Nie mogę nie spytać o Luka Shawa, którego w meczu z Brightonem Mourinho zdjął po pierwszej połowie, a potem bardzo mocno skrytykował na łamach mediów.
Shaw był w tym meczu tragiczny, to trzeba powiedzieć otwarcie. Odpuszczał krycie, popełniał błędy. Z drugiej strony to wciąż 22-latek, który stracił wiele miesięcy przez koszmarną kontuzję. Kiedy przychodził do United, nazywano go reprezentacyjnym lewym obrońcą na długie lata, nie mógł się odpędzić od porównań do Ashley’a Cole’a. Obecnie trudno powiedzieć, co z niego będzie. Trudno mi ocenić, czy wobec tego Mourinho jest usprawiedliwiony za ciągłe krytykowanie Shawa, bo to nie pierwszy taki przypadek. Po meczu z Brightonem krytyka Shawa była usprawiedliwiona, owszem, choć niekoniecznie trzeba było z tym wychodzić do mediów. Ciekaw jestem, co zostało powiedziane za zamkniętymi drzwiami, bo wydaje się, że Shaw od tamtej pory unika kontaktu z Mourinho, coraz więcej mówi się o jego chęci zmiany klubu.
Gazety na wyspach pisały, że występ przeciwko Brightonowi miał być okazją do podbicia ceny za Shawa, podobno Mourinho miał mu powiedzieć wprost, że to swego rodzaju okno wystawowe. Tylko jeśli tak, to czy tą krytyką Portugalczyk nie osiąga odwrotnego rezultatu? Czy nie zaniża przyszłej ceny?
Trzeba zrozumieć w jakich realiach finansowych funkcjonuje Manchester United. Klub z Old Trafford tego nie zrobi, ale teoretycznie mógłby sobie pozwolić na puszczenie Shawa za darmo tego lata i nic by to nie zmieniło w kwestii funduszy na transfery w letnim okienku. Finalnie United pewnie otrzymają za niego 10-15 milionów funtów, może nawet 20. Masz rację, że takie postępowanie Mourinho może obniżyć cenę Shawa, ale wydaje mi się, że Portugalczyk chce z angielskiego obrońcy uczynić przykład. Dać do zrozumienia innym zawodnikom: „patrzcie, Luke Shaw nie dał z siebie wszystkiego, więc go pogoniłem i to samo może spotkać was”. Moim zdaniem on został już skreślony na dobre. Klubowi może się to nie podobać, bo nie otrzyma za niego pieniędzy, jakie na niego wydał, ale Mourinho to nie interesuje. Ludzie mogą mówić, że „Jose Mourinho wydał 89 milionów na Paula Pogbę”, ale to nieprawda. Manchester United wydał 89 milionów na Paula Pogbę. Mourinho nie dostał z tego powodu po kieszeni. Tak samo wygląda to w sprawie Shawa. Czy zostanie sprzedany za 20 milionów, czy odejdzie za darmo, dla Portugalczyka liczy się to, że nie chce go widzieć w drużynie na sezon 2018/19.
Problemem Shawa – o czym wspominał jeden z trenerów z akademii Southampton – jest też fakt, że od zawsze było wiadomo, jak bardzo jest utalentowany i często wydawało mu się, że wobec tego nie musi tak ciężko pracować.
Mourinho nie jest ślepy i wie, że Shaw to ogromny talent. Ale wkurza go to, iż nie daje z siebie wszystkiego, nie poświęca czasu, by stać się lepszym piłkarzem. Dlatego Mourinho tak uwielbia Marouane’a Fellainiego. Umówmy się, Fellaini nie jest dobrym piłkarzem. Nikt normalny nie wymieniłby go wśród 50 najlepszych środkowych pomocników na świecie. Ale jeśli go o to poprosisz, będzie głową walił w mur tak długo, aż się przez niego przebije. Wsadzi nogę tam, gdzie będzie trzeba. Tego Portugalczyk oczekuje od każdego ze swoich zawodników i dlatego jest skłonny poświęcić Shawa.
Myślisz, że może to do niego wrócić, tak jak wracają dziś przykłady De Bruyne, Salaha, Lukaku?
Zdecydowanie. Shawa łączy się z Tottenhamem, z Evertonem. Jeśli pójdzie do Tottenhamu, może to United ułatwić ściągnięcie Danny’ego Rose’a, więc Mourinho upiekłby dwie pieczenie na jednym ogniu. Ale niewykluczone, iż Shaw sprawiłby, że lewa strona obrony Tottenhamu znów siałaby spustoszenie w lidze, tak jak sezon wcześniej, gdy Rose był w najlepszej dyspozycji.
Co twoim zdaniem powinno się wydarzyć na Old Trafford po zakończeniu tego sezonu?
Manchester United jest lepszy niż w poprzednim sezonie, zdecydowanie lepszy niż za van Gaala oraz Moyesa. Tak, porażka z Sevillą była fatalna, kibice byli wściekli, bo są Manchesterem United i ich zdaniem miejsce w ósemce Ligi Mistrzów to coś, co powinno się temu klubowi należeć co roku. Szczególnie, gdy gra się o nie z szóstym zespołem La Ligi, który nie ma nawet dodatniego bilansu bramkowego w krajowych rozgrywkach. Można się spodziewać, że około ośmiu zawodników odejdzie z Old Trafford. Szykuje się pracowite lato. Zdecydowanie zostałbym w takim wypadku przy Mourinho. Szczególnie, że trudno wskazać menedżera, który z tym składem byłby w stanie zdziałać więcej. Guardiola jest nie do wzięcia. Zidane wygrał wiele w Realu, ale czy potrafiłby to powtórzyć z jakimkolwiek innym klubem? Unai Emery? Sparzył się na PSG. Mauricio Pochettino? Nieustannie łączy się go z Realem Madryt i umówmy się – mając na stole oferty z Realu i Manchesteru United dziś mało kto wybrałby United.
A w kwestii transferów do klubu?
Ten zespół na pewno ma kręgosłup, wokół którego można budować. W bramce David De Gea jest najlepszym bramkarzem na świecie, Sergio Romero to naprawdę wartościowym zmiennikiem. Na środku obrony Eric Bailly, pewniak, z którym Mourinho będzie chciał iść dalej, ale potrzebuje wartościowego zawodnika obok. Czy Victor Lindelof będzie tym piłkarzem? Trudno powiedzieć. Chris Smalling i Phil Jones prawdopodobnie pożegnają się z Old Trafford, dlatego trzeba będzie ściągnąć kogoś 26-, 27-letniego lub poszukać kogoś w typie Erica Bailly’ego. Boki obrony muszą zostać wzmocnione, o Dannym Rosie już mówiłem. Antonio Valencia nie może wciąż grać na prawej obronie, więc i tutaj przyda się wzmocnienie. W środku pola pewnie koniec końców zostanie Pogba, ale potrzebny będzie kolejny pomocnik wobec zbliżającej się emerytury Carricka. Tutaj faworytem jest Jorginho z Napoli. Na skrzydłach sytuacja jest całkiem dobra – Martial, Alexis, Rashford, w razie potrzeby Lingard, z wypożyczenia w Valencii wróci Andreas Pereira. Zdecydowanie potrzebny jest za to nowy napastnik, ktoś w innym typie niż Lukaku, kto zdejmie nieco obciążenia z jego barków. Mógłby to być Rashford, ale wtedy zabiera się jednego skrzydłowego. Wydaje mi się, iż latem zobaczymy pięć-sześć dużych wzmocnień United. Klub zarabia tyle pieniędzy, że jest w stanie wydać kilkadziesiąt milionów na jednego zawodnika. Nie będę zdziwiony, jeśli Manchester United ruszy po Antoine’a Griezmanna, który byłby alternatywą i na skrzydłach, i dla Lukaku na szpicy. Oprócz niego spodziewałbym się Jorginho lub Freda z Szachtara Donieck do pomocy, Danny’ego Rose’a na lewą stronę obrony, Toby’ego Alderweirelda na środek. Może Raphaela Varane’a, jeśli Real uprzedzi United w wyścigu po Alderweirelda, szczególnie że Mourinho był menedżerem, który w Madrycie mocno postawił na Francuza. Jose ma w Manchesterze takie możliwości, że pewnie nie będzie musiał zaprzątać sobie głowy trzecią-czwartą opcją przygotowaną na każdą pozycję, bo uda mu się pozyskać zawodników numer jeden-dwa.
Wtedy już nie będzie mógł sobie pozwolić na kolejny sezon taki jak ten.
Zdecydowanie. Jeśli za rok byłby w tym samym miejscu, bez szans na mistrzostwo, poza Ligą Mistrzów, wątpię, by dokończył rozgrywki.
Rozmawiał SZYMON PODSTUFKA
fot. NewsPix.pl