Reklama

Z porażki Tottenhamu mogli się ucieszyć w Neapolu

redakcja

Autor:redakcja

08 marca 2018, 11:00 • 5 min czytania 2 komentarze

Kto by pomyślał, że wynik meczu na Wembley z udziałem londyńskiego Tottenhamu będzie z uwagą i emocjami śledzony w odległym Neapolu. A jednak, wczoraj, poza kibicami Spurs i Juventusu, to właśnie neapolitańczycy mieli najwięcej do ugrania. I paradoksalnie – w tym wypadku śmiertelny rywal „Starej Damy” mógł po cichu trzymać kciuki za awans Juve do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. Dlaczego? Bo w tym sezonie dla Napoli liczy się wyłącznie scudetto, któremu podporządkowali całe życie miasta. Puchar Włoch, Liga Mistrzów, Liga Europy – wszystko zostało zepchnięte na dalszy plan. A w tej perspektywie awans rywali z Turynu jest dla Napoli wiadomością dobrą.

Z porażki Tottenhamu mogli się ucieszyć w Neapolu

Dlaczego? Ano dlatego, że niweluje się w ten sposób największa przewaga Juventusu – odrobinę szersza kadra niż 14-osobowy żelazny skład Maurizio Sarriego. Przy porównaniu wyjściowych jedenastek, na papierze Napoli nie odstaje w drastyczny sposób od włoskiego hegemona i wieloletniego mistrza. Ale gdy trzeba szarpnąć w końcówce, czy stanąć do gry w obliczu dwóch-trzech urazów – turyńczycy przeprowadzają rotacje bez utraty jakości, podczas gdy Napoli dość panicznie łata dziury. Mimo to – w walce o mistrzostwo to neapolitańczycy są obecnie na pole position. Przynajmniej jeszcze przez moment, dopóki nie wyrówna się liczba rozegranych meczów. Obecnie lider ma bowiem tylko punkt przewagi, a turyńczykom cały czas zostaje jeszcze zaległe spotkanie z Atalantą.

MISTRZOSTWO WŁOCH DLA JUVENTUSU? KURS 1,45 W LV BET!

Przewagi Juventusu pokazał dobitnie wczorajszy mecz – tak doświadczona ekipa czasem nie musi nawet grać w piłkę, by pokonać na wyjeździe silniejszego rywala. Widać to było również w meczu z Lazio, wygranym 1:0 po bramce Paolo Dybali w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Juventus potrafi być bezlitośnie skuteczny i cierpliwy jak przystało na nobliwą Starą Damę. Pod tym względem często stawiające na dość beztroską ofensywę Napoli wygląda jak narwany uczniak przy statecznym mistrzu. Sęk – i nadzieja dla Napoli! – w tym, że mistrz ma przed sobą zdecydowanie więcej wyzwań, niż pretendent.

Kluczowe znaczenie w tak wyniszczającym wyścigu o mistrzostwo, gdzie utrata choćby dwóch punktów przy remisie może rozstrzygnąć losy tej walki, może mieć rozkład jazdy obu ekip do końca sezonu. Napoli do rozegrania zostało tylko jedenaście meczów. Piłkarze Maurizzio Sarriego wypisali się już z europejskich pucharów (trochę na własną prośbę, totalnie olewając występy w Lidze Europy), odpadli też z Coppa Italia (na Atalantę skład był mocno rezerwowy), więc wszystkie siły zostały przerzucone na ligę. Co prawda czeka na nich kilka solidnych wyzwań, ale ogólnie rzecz biorąc, raczej nie ma dramatu. Na papierze wygląda to tak:

Reklama

11 marca – Inter (w)
18 marca – Genoa (d)
31 marca Sasuolo (w)
8 kwietnia – Chievo (d)
15 kwietnia – Milan (w)
18 kwietnia – Udinese (d)
22 kwietnia – Juventus (w)
29 kwietnia – Fiorentina (w)
6 maja – Torino (d)
13 maja – Sampdoria (w)
20 maja – Crotone (d)

Uwagę przykuwa przede wszystkim okres od ostatniego ligowego meczu z Romą (3 marca) do starcia z Chievo, 8 kwietnia. Na przestrzeni 36 dni, Napoli zagra zaledwie pięć meczów, najkrótsza przerwa między nimi to 7 dni, najdłuższa – 13, gdy piłkarze rozjadą się na mecze reprezentacji. Okej, nie jest to terminarz łatwy, tym bardziej, że potem od 15 kwietnia ultra-trudny maraton z wyjazdami na mecz z Milanem i Juventusem w Turynie. Ale 11 meczów do 20 maja to nie jest liczba, która powoduje zawroty głowy z uwagi na wąską kadrę. Tak naprawdę na tym poziomie, da się to zagrać praktycznie gołą jedenastką, bez słuchania o przemęczeniu poszczególnych gwiazd.

SCUDETTO DLA NAPOLI? KURS 2,60 W LV BET!

Co ciekawe – wyjazdy wcale nie muszą być dla neapolitańczyków takie straszne. Milik, Zieliński i spółka w tym sezonie nie przegrali jeszcze na obcym stadionie, a jedyne punkty stracili w listopadzie po bezbramkowym remisie z Chievo. U siebie punktują zresztą z podobną regularnością. Biorąc pod uwagę, że – poza Torino – będą mierzyć się z zespołami z drugiej części tabeli, naprawdę mocno zdziwimy się, jeśli w tych meczach nie zgarną kompletu punktów. Decydujące w tym kontekście wydaje się spotkanie z Juventusem.

Juventusem, który wciąż gra na trzech frontach. W Lidze Mistrzów łatwiej niż z Tottenhamem raczej nie będzie, a na początku maja czeka ich jeszcze finał krajowego pucharu z Milanem. Liga? Stopień trudności porównywalny do tego, co czeka Napoli, ale jednocześnie mały gratis w postaci zaległego meczu z Atalantą. Dla lepszego porównania rzućmy jednak okiem:

11 marca – Udinese (d)
14 marca – Atalanta (d)
17 marca – SPAL (w)
31 marca – Milan (d)
3/4 kwietnia – ćwierćfinał LM
7 kwietnia – Benevento (w)
10/11 kwietnia – ćwierćfinał LM, rewanż
15 kwietnia – Sampdoria (d)
18 kwietnia – Crotone (w)
22 kwietnia – Napoli (d)
? 24/25 kwietnia – półfinał LM
29 kwietnia – Inter (w)
? 1/2 maja – półfinał LM, rewanż
6 maja – Bologna (d)
9 maja – Milan (Puchar Włoch)
13 maja – Roma (w)
20 maja – Hellas (d)

Reklama

Pierwszy maraton już teraz – sześć dni, trzy ligowe mecze. Rywale niespecjalnie trudni, ale przecież Juve wczoraj stoczyło wyniszczającą walkę w Londynie, która po prostu musi zostać w nogach piłkarzy. Potem podobna sztafeta będzie wstępniakiem do starcia z Napoli – między 31 marca a 22 kwietnia Juventus ma zaplanowane 7 spotkań, a jeśli uda im się awansować dalej w Lidze Mistrzów – mecz z Napoli wypadnie w przededniu pierwszego półfinałowego starcia w LM. Do tego jeszcze dwa trudne wyjazdy na mecze z Interem i Romą, które na pewno zrobią wszystko, aby odwiecznemu rywalowi wsadzić kij między szprychy.

SOLIDARNE ZWYCIĘSTWA NAPOLI I JUVE W NAJBLIŻSZEJ KOLEJCE? KUPON KOMBI O KURSIE 2,63!

Co tu dużo pisać – w tym kontekście 22 kwietnia wyrasta na niemal mistyczny Dzień Próby, który w kalendarzu każdego włoskiego fana piłki już od dawna jest zakreślony na czerwono, w asyście kilkunastu wykrzykników.  W jednym narożniku niemal perfekcyjny u siebie Juventus, który będzie miał za sobą ćwierćfinał Ligi Mistrzów. W drugim – jeszcze lepsze na wyjazdach Napoli. No i stawka w zasadzie najwyższa z możliwych. Prawda, że brzmi pasjonująco?

Faworyta tego wyścigu ciężko jednoznacznie wskazać. Juventus to Juventus. Klasa, umiejętności, doświadczenie – krótko mówiąc, wszystko to, co powinna mieć mistrzowska drużyna. Napoli w tym sezonie zbliżyło się jednak do Starej Damy na długość paznokcia. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że dotychczas to właśnie zespół Sarriego dyktował tempo ligowego wyścigu, z łatwością odstawiając prawie wszystkich rywali. Na koniec został jeszcze jeden, ten najgroźniejszy.

I niezależnie od tego, co wydarzy się na ostatniej prostej, na pewno łatwo nie odpuści.

Fot.Newspix.pl

Najnowsze

Weszło

Piłka nożna

Ranieri szczerze o powrocie do trenowania. „Mogłem wrócić tylko do Romy i Cagliari”

Patryk Stec
0
Ranieri szczerze o powrocie do trenowania. „Mogłem wrócić tylko do Romy i Cagliari”

Komentarze

2 komentarze

Loading...