Reklama

Dżoker w talii Sarriego. Zieliński wciąga Napoli z powrotem na pierwsze miejsce

redakcja

Autor:redakcja

10 lutego 2018, 23:47 • 3 min czytania 17 komentarzy

Po czterdziestu pięciu minutach gry nawet najwięksi optymiści z Neapolu nie mogli z czystym sumieniem powiedzieć: tak gra przyszły mistrz Włoch. Neapolitańczycy zawodzili, nie tylko mieli kiepski, z perspektywy wczorajszego zwycięstwa Juventusu, remisowy wynik z Lazio na swoim terenie, ale przede wszystkim grali poniżej swojego poziomu. Głupie straty. Niemoc wobec zagęszczonego środka pola. Brak skuteczności. Ospały Insigne, niedokładny Mertens. W przerwie zmieniły się dwie rzeczy – na trybuny wyleciał rozdyskutowany Maurizio Sarri, a na płytę boiska powędrował do tej pory siedzący na ławce Piotr Zieliński.

Dżoker w talii Sarriego. Zieliński wciąga Napoli z powrotem na pierwsze miejsce

I to była zmiana jakości jak po przeniesieniu fabryki z Tajlandii do Włoch.

Wybaczcie, jeśli nie docenimy należycie kunsztu Mertensa czy wizji Jorginho, i Belg, i Włoch grali po przerwie naprawdę dobre zawody. Wybaczcie, jeśli nie dość miejsca poświęcimy pochwałom dla Jose Callejona. Ale w Polsce, z polskiej perspektywy, ten mecz miał jednego bohatera. Zieliński wszedł przy stanie 1:1, ale te liczby jeszcze za wiele nie mówią. Wszedł przy niemal równym posiadaniu piłki, gdzieś 55/45. Wszedł przy statystyce strzałów celnych – 1:1. Wszedł w sytuacji, gdy jedynym pomysłem Napoli wydawały się nieco zbyt długie piłki na Mertensa. Przed przerwą właściwie jedyną świetną okazję miał Callejon – po złamaniu linii spalonego podanie Jorginho za plecy obrońców nie pozostawiło Hiszpanowi wiele miejsca na błąd – wyszedł sam na sam z jakąś godziną wolnego czasu, zanim dobiegłby do niego któryś ze stoperów. Poza tym jednak – plaża. Prędzej obstawilibyśmy drugiego gola dla Lazio, szczególnie wobec wielkiej aktywności Milinkovicia-Savicia, niż zwycięstwo neapolitańczyków.

No ale wtedy wszedł Zieliński. Jasne, najmocniej w pamięci utkwi nam jego asysta przy golu Mertensa – doskonałe przyjęcie w pełnym biegu, subtelny, ale wymagający technicznego kunsztu zwód, po czym przerzucenie piłki idealnie w tempo pomiędzy dwoma obrońcami Lazio. Jednak to była tylko wisienka na torcie, bo Zielek po prostu rozruszał cały skład. Kluczowe okazały się jego klepki w środku pola, gdzie Napoli miało olbrzymie problemy w pierwszej odsłonie. Zieliński, ze skutecznością podań na poziomie 96%, potrafił stworzyć dokładnym odegraniem przewagę w przodzie. Tę zaś bezlitośnie wykorzystywali skrzydłowi. Bramki były co prawda dość kuriozalne – przy jednej nabity został Wallace, obrońca rzymian, przy drugiej strzał Ruiego trafił w nogi polskiego pomocnika i wpadł do siatki. Ale wynikały w prostej linii z odzyskania tlenu w środku pola. To zaś zasługa wyłącznie Zielińskiego, dużo bardziej mobilnego, dokładnego i zdeterminowanego, niż występujący przed przerwą Marek Hamsik.

Reklama

Nieźle, co? Wiemy, że Hamsik w tym sezonie to nie ta sama gwiazda Napoli, która brała całą drużynę na własne barki i zanosiła do kolejnych zwycięstw. Nadal jednak brzmi to wyjątkowo przyjemnie – polski pomocnik grał klasę lepiej od samego Hamsika, na czym skorzystał zespół. Liczby nie kłamią. Posiadanie po przerwie to już prawie 80/20, w strzałach celnych 6:0, ogółem w sytuacjach 11:1. A i Zielek rozbity na cyferki wygląda w porządku.

4:1 z Lazio Rzym, 63 punkty, odzyskane prowadzenie w tabeli. Przedłużenie serii ligowych zwycięstw do siedmiu. Kluczowe jednak wydaje się to, co przewija się w niemal wszystkich komentarzach włoskich kibiców, których obserwujemy na Twitterze. Po Napoli zaczyna się odczuwać mentalność mistrzów, którzy potrafią odmieniać obraz meczu nawet, gdy im wybitnie nie idzie. Od 0:1 zaczęło się przecież też z Bologną czy Sampdorią, w tym drugim zresztą neapolitańczycy końcówkę grali w dziesięciu. Do tej pory wygrywanie tego typu spotkań taśmami, bez zacięć, było domeną Juventusu. Teraz, po 20 zwycięstwach w 24 ligowych meczach, można też napisać to o Napoli.

Nie zdziwimy się, jeśli o mistrzostwie zadecyduje przedostatnia kolejka i wynik meczu w Turynie. Wieloletni mistrz zmierzy się z pretendentem. Pretendentem z tygodnia na tydzień coraz dojrzalszym i świadomym.

Reklama

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Weszło

Piłka nożna

Ranieri szczerze o powrocie do trenowania. „Mogłem wrócić tylko do Romy i Cagliari”

Patryk Stec
0
Ranieri szczerze o powrocie do trenowania. „Mogłem wrócić tylko do Romy i Cagliari”

Komentarze

17 komentarzy

Loading...