Trudno o lepszy wstęp przed świętami niż spotkanie Realu Madryt z Barceloną na Santiago Bernabeu. Co prawda rozegrane o nietypowej godzinie, bo już jutro o 13:00, ale pora wiele tutaj nie zmienia… Jak zwykle na murawie dojdzie do kilku pojedynków, o których wszyscy debatują już od kilku dni. Zapraszamy więc na przedmeczowe starcie na papierze, w którym potencjał zawodników obydwu drużyn ocenili wytypowani przez nas jurorzy. Naszymi ekspertami zostali Tomasz Ćwiąkała (Eleven), Dominik Piechota („Przegląd Sportowy”), Marcin Gazda (Eleven), Leszek Orłowski („Piłka Nożna” i nc+), a także Rafał Lebiedziński, który uchodzi za jednego z najlepszych ekspertów La Liga w kraju.
Na wstępie parę słów o zasadach. Podzieliliśmy graczy Realu Madryt i FC Barcelony na pary, mając na uwadze boiskową pozycję. Od tego kryterium odbiegliśmy nieco w linii ataku, głównie z powodu Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, którzy musieli stanąć naprzeciw siebie. Każdy ekspert miał do rozdysponowania dziesięć punktów na parę. Po zsumowaniu wszystkich oczek wyłanialiśmy zwycięzcę pojedynku. Na tej podstawie stworzyliśmy idealną jedenastkę… Oczywiście na pierwszy ogień poszli bramkarze.
Tomasz Ćwiąkała – Jeżeli chodzi o ten moment, to Niemiec obok Davida de Gei jest najlepszym bramkarzem na świecie. Navas ma sezon nieregularny, a świadczy o tym choćby to, że słabo grał nawet w CdR. Mówimy o zupełnie innych piłkarzach. Barcelona ma golkipera, który jest dla niej stworzony, a wybór Navasa jest przecież cały czas kwestionowany. Wydaje mi się, że „Królewscy” powinni mieć lepszego bramkarza. Dlatego też nie dziwią spekulacje transferowe, w których mówi się o ściągnięciu Courtois albo Kepy.
Marcin Gazda – Nie chcę być brutalny, ale moim zdaniem Marc-Andre ter Stegen jest najlepszym bramkarzem na świecie. Znakomicie rozwinął się w Barcelonie i to widać w tym sezonie. Natomiast Navas ostatnio notorycznie zawodzi. Nie dziwi więc, że hiszpańska prasa coraz częściej łączy Kepę z Realem.
Dominik Piechota – Trudno dziś wskazać jakikolwiek aspekt sztuki bramkarskiej, w którym Kostarykanin byłby lepszy. Po prostu na ten moment uważam ter Stegena za najlepszego bramkarza na całym świecie. Biorąc pod uwagę obecną formę, pewność siebie, skuteczność i sytuacje wydawałoby się skazane na klęskę, w których Niemiec ratuje Barcelonę. El Clásico może mieć wielu bohaterów, ale tym cichym może zostać właśnie wychowanek Borussii Mönchengladbach. W tym sezonie jest niczym mur – wszystko się od niego odbija. A w Madrycie? Nie bez przyczyny mówi się o rewolucji między słupkami i wymianie obu golkiperów.
Leszek Orłowski – Świetna forma ter Stegena powoduje, że stawiam go wyżej. Oczywiście Navas broni dobrze, ale ma swoje znane wady i zalety.
Rafał Lebiedziński – Ter Stegen jest w tej chwili – obok Oblaka – najlepszym bramkarzem La Liga. Właśnie Barcelona i Atletico straciły w lidze najmniej goli – siedem. Niemiec popisuje się kapitalnym interwencjami, które dają Katalończykom punkty. Przestał podejmować zbędne ryzyko (kiwki w polu karnym), co w połączeniu ze świetną grą nogami, jeden na jednego oraz tą na linii bramkowej czyni go w tej chwili TOP bramkarza Europy.
Keylor po bardzo dobrej wiośnie 2017 znowu obniżył loty. Jest niepewny. W dodatku ma problemy z urazami i dlatego Real chce już w styczniu ściągnąć mocnego rezerwowego (Kepę z Bilbao), a latem ruszyć po Courtois.
Tomasz Ćwiąkała – Carvajal miał słaby sezon do momentu, gdy wypadł z powodów zdrowotnych. Jednak Sergi Roberto trochę cierpi, ponieważ nie gra na swojej ulubionej pozycji. Podsumowując za całokształt, siódemka dla obrońcy Realu, gdyż jeśli jest w formie, to praktycznie nikt nie może z nim rywalizować. A tym bardziej piłkarz, który nie gra na swojej nominalnej pozycji.
Marcin Gazda – Trudno w tym sezonie ocenić Carvajala, ponieważ na początku było słabo, a następnie doszła kontuzja. Myślę jednak, że oceniając ich na kilka dni przed meczem, remis będzie sprawiedliwy. Choć zaznaczam, że chodzi tylko o ten sezon, ponieważ obrońcę „Królewskich” – gdy jest zdrowy i w formie – uznaję za najlepszego na świecie.
Dominik Piechota – W normalnych okolicznościach więcej oczek dałbym Carvajalowi, lecz to nie jest jego sezon. Infekcje wirusowe, zawieszenia za kartki, niezły Achraf – trudno złapać mu rytm i regularność. Choć uważam go za lepszego prawego obrońcę niż Sergi Roberto, to w tym wypadku uważam, że pewniejsi możemy być dyspozycji Katalończyka. A jeszcze w ostatnim meczu z Deportivo (4:0) udowodnił, że wszystkie trybiki są naoliwione, a on w ofensywnej układance Ernesto Valverde również czuje się komfortowo.
Leszek Orłowski – Carvajal to klasa światowa i być może najlepszy prawy obrońca na świecie. Natomiast Sergi Roberto jest dobry w rozegraniu, ale nigdy nie da tyle drużynie, jeśli chodzi o atakowanie połowy rywala.
Rafał Lebiedziński – Gdyby nie wirusowe problemy z sercem i naiwne błędy w obronie na początku sezonu Carvajal wygrałby ten pojedynek (co udaje mu się w kadrze Hiszpanii).
Ale to regularny, uniwersalny i bardzo efektywny w ofensywie Sergi Roberto jest teraz w nieco wyższej formie. Ma też od Daniego lepsze statystki – 5: 2 w asystach, choć też rozegrał więcej meczów i dodatkowo niektóre w pomocy lub na prawym skrzydle.
Tomasz Ćwiąkała – W tej potyczce zdecydowanie Varane. Wydaje mi się, że niebawem para Umtiti i Varane będzie najlepsza na świecie przez wiele lat, jeśli chodzi o piłkę reprezentacyjną. Oczywiście Belg broni się swoimi ostatnimi występami, a zwłaszcza tym przeciwko Villarreal, w którym zatrzymał Bakambu. Jednak pamiętajmy, że to tylko kilka spotkań, a to zdecydowanie za mało, żeby wyciągać wnioski.
Marcin Gazda – Obaj nie zawodzą w tym sezonie, ale Francuz jest lepszy. Trzeba pamiętać, że Vermaelen rozegrał dopiero kilka dobrych meczów w tym sezonie.
Dominik Piechota – To będzie poważny, wymagający test dla Belga, który określi, czy można go traktować poważniej niż tylko zmiennika, kiedy wszyscy będą zdrowi. Choć po niektórych meczach Varane’a w tym sezonie można zatęsknić za starym Pepe, to jednak z nim na środku obrony czułbym się pewniej. Francuz też był rozstrojony przez różne problemy z mięśniami, lecz w starciach wagi ciężkiej sprawdza się bardzo dobrze. Vermaelen to nadal opcja wymuszona, a nie wybrana. Już zawodnicy Valencii czy Celty Vigo pokazywali, że mają na niego sposoby.
Leszek Orłowski – Vermaelen jest zawodnikiem niepewnym i nie wiadomo, jak zagra. Dawno nie rozgrywał kilku meczów z rzędu i teraz może, co prawda, zagrać dobrze, ale tak samo może zawalić. Natomiast Varane jest stoperem solidnym i niezawodnym.
Rafał Lebiedziński – Gdyby nie sensacyjna reaktywacja 32-letniego Belga, Varane wygrałby 10:0. Ale Vermaelen, nagle, wstał z trybun i wskoczył do pierwszego składu „Barcy”. I z powodu kontuzji Umtitiego zostanie w niej na dłużej. Ba, w siedmiu rozegranych spotkaniach z Vermaelenem w składzie „Barca” aż pięciokrotnie zachowała czyste konto. Belg nie popełnia błędów i jakimś cudem przestał łapać kontuzje. Jego doświadczenie w El Clasico jest jednak zerowe, a Bernabeu i Real to nie ten sam kaliber co Mestalla i Valencia.
Varane, mimo iż przez urazy mięśni uda nie potrafi rozegrać sześciu meczów z rzędu, jest wciąż dwie klasy przed Vermaelenem. Pokazał to choćby w finale KMŚ z Gremio – jego najlepszym meczu w sezonie.
Tomasz Ćwiąkała – Tutaj mam duży problem. Pique miał słaby początek sezonu, choć później się odkręcił, zwłaszcza w meczu z Juventusem. Gdyby nie słaba forma Katalończyka z początku, to pewnie postawiłbym delikatnie na niego, a tak wychodzi remis.
Marcin Gazda – Pique gra w tym sezonie nieregularnie, a Ramos jest poprawny. Oczywiście to nie jest jego najlepszy okres w karierze, ale trudno się do niego przyczepić o samą grę. Warto jednak pamiętać, że na jego niekorzyść działa to, iż zobaczył już dwie czerwone kartki. Dlatego też, sumując wszystko, wychodzi mi remis.
Dominik Piechota – Może i Gerard Pique jest defensorem znacznie stabilniejszym, ale za lepszego obrońcę po prostu uważam Sergio Ramosa. To facet, któremu można powierzyć wszystko, jeżeli chodzi o „finały”. A tak przecież należy potraktować ten mecz. I nie chodzi tylko o zdecydowanie i skuteczność Andaluzyjczyka ani tym bardziej zagrożenie pod bramką przeciwnika. Przede wszystkim charakter Ramosa, tak jak w przypadku Cristiano, ciągnie Real do przodu w wielkich meczach. Wtedy jest naładowany jak nigdy.
Leszek Orłowski – Potencjalnie są zawodnikami o tej samej klasie, ale w tym sezonie Gerard Pique gra słabiej. Choć akurat po nim można spodziewać się świetnego występu w klasyku. Z drugiej strony, Ramos może złapać głupią czerwoną kartkę. Dlatego oceniam tutaj formę w ostatni miesiącach, a nie to, co może się wydarzyć w El Clasico, bo może być tak, że Pique wypadnie dużo lepiej.
Rafał Lebiedziński – Obaj nie są w najwyższej formie, obaj popełniają błędy. Ramos wciąż dostaje głupie żółte (i jeszcze głupsze czerwone) kartki, a Pique daje się ogrywać lub przegrywa biegowe pojedynki. Ale obaj są też profesorami sztuki. I El Clasico motywuje ich szczególnie. Ramos już rok temu uciszył Camp Nou golem głową na 1:1. Pique będzie wygwizdany na Bernabeu, ale dla jego uszu i koncentracji to jak IX Symfonia Beethovena.
Tomasz Ćwiąkała – Gdybyśmy oceniali poprzednią kampanię, to zdecydowanie wskazałbym Marcelo. Jednak w tym sezonie Alba jest spektakularny. Obecnie Hiszpan jest najlepiej grającym bocznym obrońcą na świecie, jeśli chodzi ofensywę. Na dodatek świetnie gra także w defensywie, a było to widać doskonale w ostatnim meczu z Deportivo.
Marcin Gazda – Nie przepadam za Albą, ponieważ jego zachowanie często jest naganne. Trzeba jednak docenić jego grę w tym sezonie, gdyż jest fantastyczny. Zdecydowanie lepszy od Marcelo i świadczą również o tym statystyki.
Dominik Piechota – Halo, czy ktoś widział starego, dobrego Marcelo? Zaginął. Niewidziany od kilku miesięcy. Może jego postawa w obronie zaczyna się już stabilizować, ale przeżywał w tym sezonie naprawdę okropny czas. Żeby jednak sądzić, że jest gwarancją bezpieczeństwa i zawodnikiem nie do przejścia – nie ośmieliłbym się tak powiedzieć. Za to Jordi Alba to jeden z czołowych zawodników tegorocznej Barcelony. Motor napędowy. Leo Messi ma ten komfort, że może w ciemno rzucać piłki na lewe skrzydło, a tam – chociaż nie ma żadnego napastnika – to zawsze będzie filigranowy boczny obrońca. Jak to mawia Kazek Węgrzyk, w tym sezonie Alba musiał przyjąć wiaderko witamin.
Leszek Orłowski – Obaj są w bardzo dobrej formie. Uważam, że to będzie pojedynek dwóch najlepszych lewych obrońców na świecie.
Rafał Lebiedziński – Marcelo rozgrywa bodaj najbardziej przeciętny sezon, od kiedy wygrał na stałe rywalizację z Coentrao. Jest bardzo frywolny w obronie, daje się łatwo ogrywać (vide Portu z Girony), ale i w ofensywie przestał być motorem napędowym Realu.
Z kolei Alba ma sezon życia. Wykorzystał sprzedaż Neymara i zmianę taktyczną wprowadzoną przez Valverde. Teraz ma dla siebie całą lewą flankę, na autostradzie drogi nie zajeżdża mu nikt (Suarez pojawia się w tych rewirach rzadko). Dzięki temu spółka Alba–Messi znowu zaczęła funkcjonować na najwyższych obrotach. Akcje tej dwójki wypracowały „Barcy” najwięcej goli w tym sezonie. Carvajal musi być czujny
Tomasz Ćwiąkała – Modrić ma delikatną obniżkę formy w tym sezonie. Niektórzy mówią, że fizyczną, ale on tego nie potwierdza. Jego liczby również nie powalają, ale dla mnie jest piłkarzem kompletnym, a wręcz genialnym.
Marcin Gazda – Mam wrażenie, że ostatnio zwyżkuje forma Modricia. Ogólnie uważam, że Chorwat z Realu jest zdecydowanie lepszy, dlatego ma u mnie specjalne przywileje.
Dominik Piechota – Dwóch Chorwatów, którzy jednak spełniają różne role w swoich klubach. Większe możliwości widzę w Luce, lepszą formę u Rakiticia, chociaż już w klubowych mistrzostwach świata dało się dostrzec przebłyski „tego” Modricia. Dziś Rakitić jest skarbem dla Barcelony. Odzyskanym skarbem. Człowiekiem od czarnej roboty, który czasem wchodzi w buty Sergio Busquetsa. Ale gra z dużą pewnością siebie i zaufaniem do własnych umiejętności. Ostatecznie jednak postawię na remis.
Leszek Orłowski – Rakitić jest w tej chwili dosyć przeciętnym zawodnikiem, a Modrić jest w topowej formie i tak naprawdę on jest piłkarzem, który nakręca grę Realu.
Rafał Lebiedziński – Luka Modrić po bardzo dyskretnych miesiącach październiku i listopadzie (zwłaszcza mecze z Tottenhamem) wraca do najwyższej formy. W meczu z Gremio był najlepszy na boisku, znowu był generałem drugiej linii Realu. Jego rodak i rywal z „Barcy” ma regularną, bardzo dobrą rundę jesienną. Poprawił odbiór, jest bardzo przydatny w grze kombinacyjnej „Barcy”. Bardzo dobrze wypadł również jako zmiennik Busquetsa na pozycji defensywnego pomocnika.
Tomasz Ćwiąkała – Kolejny zgryz, dlatego wypada dać remis. Toni Kroos ma zjazd formy, bo nie trudno zauważyć, że w poprzednich rozgrywkach grał dużo lepiej. Po drugiej stronie jest Paulinho, który dla wielu jest zaskoczeniem, ale dla mnie nie. Spodziewałem się, że doskonale wkomponuje się do systemu Barcelony. Daje niesamowicie dużo bonusów w ofensywie, a na dodatek ma masę szczęścia. Uważam Niemca za lepszego piłkarza od Brazylijczyka, ale w tym sezonie remis.
Marcin Gazda – Mam słabość do Kroosa, ale Paulinho muszę postawić wyżej. Wydaje mi się, że Kroos jest nieco poszkodowany przez system, ponieważ gra daleko od pola karnego. Gdy gra bliżej „szesnastki”, zawsze wypada dużo lepiej.
Dominik Piechota – Kto kiedykolwiek zaśmiał się czy pisnął choćby pół złego słowa na Brazylijczyka, natychmiast musi to odszczekać. O ile nie zrobił tego na przestrzeni ostatnich miesięcy. To w końcu złoty biznes Barcelony i piłkarz, który jakby idealnie został skrojony na miarę pomysłu Ernesto Valverde. Wygrywa pojedynki, pod bramką znajduje się tam, gdzie trzeba, jest niezwykle silny, mobilny i waleczny. A przy tym nie brakuje mu zadatków, aby szybko wymienić piłkę czy włączyć się do akcji magicznym zagraniem. Ma przewagę nad Tonim Kroosem, który w tym sezonie jest bardzo zachowawczy. Wcale nie gra źle, ale brakuje mu mocnych akcentów.
Leszek Orłowski – Tutaj remis, ponieważ obaj zawodnicy mają wiele zalet i są w bardzo dobrej formie. Choć uważam, że w tym meczu zalety Paulinho mogą być bardziej przydatne.
Rafał Lebiedziński – Największa niespodzianka zestawienia. Paulinho (wkrótce 30-latek) mimo iż rozpoczął sezon na ławce i z etykietą chińskiego produktu wartego… 40 mln € jest dziś najskuteczniejszym pomocnikiem całej ligi (sześć goli). Wykorzystuje swoje świetnie warunki fizyczne przy stałych fragmentach gry i wejście z drugiej linii. Jest też przydatny w kontratakach i nie przeszkadza w rozegraniu. W El Clasico może mieć jednak sporo czarnej roboty (pressing indywidualny na Kroosie i Modriciu).
Z kolei Kroos zawsze zachwyca bezbłędnością podania, sterylnym rozegraniem, ale poza momentami w derbach z Atletico i meczu z Sevilla na Bernabeu był zbyt mało widoczny w ofensywnie. Obniżka formy Modricia wpłynęła również na Kroosa. Teraz obaj odrabiają straty i, jak zwykle, będą kluczem do sukcesu Realu.
Tomasz Ćwiąkała – Jestem wielkim fanem talentu Busquetsa, ponieważ dla mnie jest najbardziej inteligentnym środkowym pomocnikiem na świecie. Trudno go jednak porównywać z Casemiro, bo mają zupełnie inne role na boisku. Piłkarz Realu przede wszystkim odpowiedzialny jest za asekurację i destrukcję, a Busquets rozgrywa i kreuje. Ogólnie środkowy „Barcy” jest dla mnie piłkarzem o niebo lepszym od Casemiro, ale ten z kolei ostatnio zaliczył kilka świetnych występów i broni się w tej rywalizacji.
Marcin Gazda – Naprawdę trudno porównać tych dwóch piłkarzy, bo co prawda grają na tej samej pozycji, ale to zupełnie inni zawodnicy. Wartością Casemiro jest to, że strzela gole. Na dodatek bardzo ważne. Z drugiej strony jest Busquets, który znowu gra fenomenalnie, dlatego dam tutaj remis.
Dominik Piechota – Sergio zdążył wrócić na poziom, do jakiego przyzwyczaił. Też miał czas, kiedy można było kręcić nosem na skuteczność jego działań. Casemiro za to jakby mocno rozwinął się w aspektach ofensywnych, ale jednak brakuje mu takiego timingu jak wiosną. Wtedy sprzątał w drugiej linii wszystko, jak leci. Po prostu demolował przeciwników. Dzisiaj obaj mają rezerwy, aby wskoczyć na jeszcze wyższy poziom, więc stawiam znak równości.
Leszek Orłowski – Mimo wszystko Busquets jest lepszy. Choć Casemiro jest zawodnikiem skutecznym i potrafi dołożyć cegiełkę do zwycięstwa w postaci bramki, to piłkarz Barcelony i tak przerasta go doświadczeniem. Na dodatek jest ostatnio w bardzo dobrej formie.
Rafał Lebiedziński – Kryzys drugiej linii Barcelony w poprzednim sezonie udzielił się również Busquetsowi. W tym „Busi” wciąż jest geniuszem taktycznym, nadającym sens każdej nowej akcji „Barcy”, ale wreszcie ma też wsparcie w zadaniach defensywnych od Paulinho i Rakiticia. Valverde, zmieniając system z trzech na czterech pomocników, otoczył Busquetsa pomocnikami, gotowymi do akcji asekuracyjnej w razie błędu praktycznie bezbłędnego „Busiego”.
Casemiro nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Zawsze gra na cienkiej linii czerwonej kartki, zawsze potrafi zaskoczyć, otwierając rezultat golem po stałym fragmencie gry. Już przyzwyczaił do gry z żółtą kartą od pierwszej połowy, ale El Clasico wywiera taką presję, że tym razem Case może nie przetrwać. Z drugiej strony, uważny, miękki Casemiro to żaden Casemiro.
Tomasz Ćwiąkała – Chciałem początkowo dać remis, lecz wycofałem się. Warto tutaj podkreślić, że mamy do czynienia z dwoma genialnymi piłkarzami. Ogólnie Iniesta ostatnio gra nieco lepiej, ale Isco w tym sezonie jest najlepszym piłkarzem Realu, dlatego stawiam na niego.
Marcin Gazda – Isco zanotował ostatnio mały zjazd formy. Choć on często też spowalnia akcję przez swój styl gry. Uważam jednak, że jest w ostatnim czasie najlepszym piłkarzem z Hiszpanii. Reasumując – blisko remisu, ale jednak Isco stawiam nieco wyżej.
Dominik Piechota – Na samym początku rozgrywek nie miałbym wątpliwości: Isco jest Iniestą przyszłości. Ale czuję się oczarowany, poniekąd na nowo zauroczony, Iniestą po ostatnim meczu. Był zniewalający. Był królową nocy. Wychodziło mu dosłownie wszystko. Jakość jego podań to był geniusz. Umiejętność wychodzenia spod presji rywali czy też gra na małej przestrzeni. Andres znów czuje się dobrze, dlatego po jego stronie widzę więcej zalet. W takim meczu potrzebne jest bardziej doświadczenie niż fantazja. Jeśli ktoś ma dać liczbę, czyli gola albo asystę, to raczej Isco. Ale jeśli ktoś ma wziąć zespół na swoje plecy i dać stabilizację oraz spokój w trudnych chwilach, to właśnie Iniesta.
Leszek Orłowski – Isco ma za sobą znakomity rok, ale ostatnio wszystko co najlepsze w grze Realu dzieje się poza nim. Natomiast Iniesta właśnie w takich meczach potrafi pokazać swoją wielką klasę.
Rafał Lebiedziński – Do grudnia Isco był zdecydowanie najlepszym piłkarzem Realu i jego przewaga nad Iniestą byłaby większa. Ale Francisco Alarcon złapał mały kryzys formy – już nie jest motorem napędowym akcji „Los Blancos”, nie asystuje, sam nie strzela goli. Ba, gdyby Bale’owi nie odnowiła się kontuzja, byłby duża szansa, że Isco znowu usiądzie na ławce.
Tymczasem Iniesta ma genialne momenty, zachwyca zwodami, grą na małej przestrzeni, ale wiek i urazy nie pozwalają mu rozegrać kilkunastu meczów na wysokim poziomie. Tak czy inaczej pojedynek Isco vs Iniesta to pojedynek dla naszego, delikatnego piłkarskiego podniebienia. Los Artistas.
Tomasz Ćwiąkała – Dałbym dziewiątkę dla Suareza, ale miał fatalny początek, dlatego Benzema dostanie nieco wyższą notę. Francuz przechodzi w tym sezonie samego siebie i właściwie o czym mamy rozmawiać w jego kontekście? Ten sezon jest dla niego niesamowicie kiepski.
Marcin Gazda – Benzema ostatnio irytuje. Dałbym trójkę dla niego za całokształt, ale w tym sezonie jest wyjątkowo kiepski.
Dominik Piechota – Obaj zacięli się i długo szukali formy. Lepiej jednak powrót do żywych wyszedł Luisowi Suarezowi. W poprzednim spotkaniu mógł mieć przynajmniej hattricka, więc za głodem goli idą również skuteczne działania. Pamiętajmy jednak, że Benzema jest człowiekiem od sytuacji beznadziejnych i nigdy nie wiemy, kiedy zrobi takie czary-mary jak z Atletico w Lidze Mistrzów. Trzymając się jednak logiki oraz obserwacji, to Luis Suarez napsuje więcej krwi obrońcom.
Leszek Orłowski – Suarez odzyskał skuteczność i znowu strzela, a Benzema nadal szuka formy i jest obawa, że już jej nigdy nie znajdzie.
Rafał Lebiedziński – Najgorszy sezon Benzemy w karierze. Nie strzela w sytuacjach sam na sam z bramkarzem, obija natrętnie słupki, przestał być również najbardziej kreatywną „dziewiątką” świata. Brak ciężkiego oddechu konkurencji z ławki (Morata, Mariano) i ultraobrona „Zizou”, rozleniwiły „Kota” jeszcze bardziej.
Suarez miał podobne problemy ze skutecznością (dużo gorszą od Paco Alcacera), ale od kilku tygodni poprawił celownik. Kiedy Messi trafia w słupki, El Uruguayo wreszcie trafia do siatki. Ale wciąż trafia też łokciami w twarz rywali. W El Clasico musi trzymać nerwy na wodzy.
Tomasz Ćwiąkała – Dla mnie Messi jest nieporównywalnie lepszym piłkarzem. Historycznie jest lepszy, a także obecnie. Rozumiem, że Ronaldo ma spektakularne liczby w Lidze Mistrzów, ale nie brałbym tego szczególnie pod uwagę. Poza tym Argentyńczyk ma niesamowicie duży wpływ na drużynę.
Marcin Gazda – Ronaldo nie jest w swojej najwyższej formie i to jest fakt. Ma kompromitujące liczby w lidze i dla wielu ta czwórka może być niezasłużona. Jednak uważam, że różnica między tymi piłkarzami nie jest aż tak duża, żeby dawać Messiemu siódemkę. Choć chodziło mi to po głowie, ale pamiętajmy, że Ronaldo to wielki piłkarz.
Dominik Piechota – Ach, odwieczny dylemat! Zwróćmy uwagę, że Cristiano punktuje. Mocno, celnie, konkretnie. Punktuje we wszystkich meczach Ligi Mistrzów, punktuje w klubowych mistrzostwach świata, punktował również ostatnio z Sevillą. Ostatnie tygodnie należą w końcu do niego, ale cesarzowi trzeba oddać, co cesarskie, a jednak bogu, co boskie. Tutaj nie ma sensu analizowanie liczb, goli, asyst, stworzonych sytuacji czy obitych słupków. Po prostu jeśli ktoś ma wywindować zespół i cały mecz na inny, kosmiczny poziom, to będzie to Leo Messi.
Leszek Orłowski – Dwóch najlepszych piłkarzy świata i każdego stać na rozstrzygnięcie tego meczu.
Rafał Lebiedziński – Gdyby nie gole w Lidze Mistrzów i grudniowa skuteczność, przewaga Messiego byłaby większa. Cristiano ma najgorszy start w La Liga, od kiedy trafił do niej osiem lat temu, a przy fatalnej formie Benzemy i kontuzjach Bale’a nie dziwi, że Real po 16 kolejkach ma mniej goli od Valencii. Złota Piłka, mecz z Sevillą i KMŚ wreszcie uspokoiły obsesyjne szukanie gola przez Cristiano.
Messi po fenomenalnym starcie sezonu, stracił skuteczność goleadora, ale wciąż jest mózgiem „Barcy”. W meczu z Deportivo, mimo iż gola nie strzelił, był niesamowicie aktywny. Widać, że jest w świetnej formie fizycznej. Bardzo zła wieść dla Realu.
Tomasz Ćwiąkała – Zidane broni się tytułami. W przypadku Francuza nie da się oddzielić tego sezonu od poprzedniego. Osiągnął niesamowite rzeczy z Realem i musimy o tym pamiętać. Dlatego teraz stawiam na niego, ale mam pełną świadomość, że za rok może być remis. Valverde znakomicie ruszył z Barceloną i kompletnie nie rozumiem krytyki, która dotyka go w Hiszpanii. Chodzi mi tutaj o narzekanie na styl, a przecież on musiał zmienić taktykę, ponieważ stracił Neymara. Fakty są takie, że Barcelona jest niesamowicie skuteczna.
Marcin Gazda – Z Francuza próbuje się ostatnio zrobić wariata w Hiszpanii. Chodzi o to, że broni gry Benzemy i drużyny. Po drugiej stronie jest Valverde, który zalicza naprawdę udany sezon, ale pamiętajmy, iż on dopiero zaczął pracę. Wyniki go jednak bronią i warto docenić, że pogodził praktyczność z momentami fenomenalnej gry. Sumując wszystko, chciałbym postawić tutaj remis.
Dominik Piechota – „El Txingurri” to facet, dla którego słowo problem nie istnieje. Innego wyboru po prostu nie ma, bo Valverde jest jesienią bezbłędny. Nic dziwnego, że również Real Madryt mocno o niego zabiegał, lecz kiedy ten odmówił, zgłosił się po Rafę Beniteza. Zdolności i fachowość Ernesto znają już wszyscy w Hiszpanii. Zinedine Zidane to również szkoleniowiec wybitny, wiecznie spokojny, który wie, co robi. Ale chociaż zagramy w Madrycie, to karty powinien tasować i rozdawać Bask.
Leszek Orłowski – Zidane ma korzystny bilans w starciach z Barceloną. Pokazał już niejednokrotnie, że potrafi dobrze poprowadzić Real Madryt. Natomiast Valverde świetnie zaczął swoją pracę, ale tak naprawdę teraz będzie dla niego pierwszy poważny test.
Rafał Lebiedziński – „Zizou” zbiera tytuły (osiem w 23 miesiące), ale wciąż nie potrafi odkleić od siebie etykietki wybitnego selekcjonera gwiazd, ale nie błyskotliwego trenera. W meczach z Betisem, Gironą i Tottenhamem Realowi brakowało reakcji, planu B, szybkich zmian. „Zizou”, poza rotacjami, musi częściej dawać impuls z ławki – trzeba ewoluować, zaskakiwać, bo rywale już go doskonale prześwietlili.
Valverde zaskoczył mnie i chyba wszystkich. Wszedł do szatni „Barcy” w swoim stylu – po cichu, kulturalnie, ale bardzo zdecydowanie. Nie załamał się klęską w sierpniowym Superpucharze Hiszpanii. Bez Neymara i Dembele zmienił święte w Can Barca ustawienie z 4–3–3 na 4–4–2, a czasami także 4–3–1–2 z Paulinho za Suarezem i Messim. „Barca” Valverde nie jest już tak często magiczna i efektowana w ofensywie, ale zyskała tony solidności w obronie, plus ma mecze z bardzo wysokim pressingiem. Dziś Barcelonę jest cholernie trudno złamać, zmącić jej taktyczny rygor – ostatnio udało się to jedynie Celcie Vigo.
Idealna jedenastka jutrzejszego klasyku
BARTOSZ BURZYŃSKI