Reklama

Festiwal nudy zakończony podziałem punktów

redakcja

Autor:redakcja

05 listopada 2017, 17:53 • 3 min czytania 4 komentarze

Jeśli wpadniecie na pomysł, aby oglądać powtórkę tego spotkania… ech, lepiej tego nie róbcie. Szkoda niedzielnego wieczoru, a picie kawy w dużych ilościach również może zaszkodzić. Co prawda nie liczyliśmy na grad bramek, ale nawet w najgorszych koszmarach nie wyobrażaliśmy sobie festiwalu nudy, który trwał o jakieś 90 minut za długo. 

Festiwal nudy zakończony podziałem punktów

Napoli prowadzone przez Maurizio Sarriego kojarzy nam się przede wszystkim z efektownym futbolem. Mówi się nawet, że jak chcesz kogoś pozytywnie nakręcić na piłką nożną, to odpal mu mecz Napoli. Jak się jednak okazuje, istnieje ryzyko, że wybierając mecz Napoli trafimy na taki jak dzisiaj. Czyli spotkanie, w którym każda minuta wydaje się wiecznością. Oczywiście dla kogoś kto regularnie ogląda ekstraklasę żadna to nowość, ale na pierwszy mecz w życiu tego typu ,,widowisko” jednak nie jestem najlepszym wyborem.

Oczywiście od pierwszej minuty Napoli przejęło inicjatywę, co przekładało się na wysoki procent posiadania piłki. Po pierwszej połowie było to aż 74%. Jednak kompletnie nic z tego nie wynikało. W pierwszych 45 minutach Napoli nie miało żadnej stuprocentowej sytuacji. Rzecz jasna były jakieś okazje, ale trudno mówić, żeby były one choćby groźne:

– strzał głową Albiola, ale na posterunku był Sorrentino,
– uderzenie zza pola karnego w wykonaniu Insigne, lecz kolejny raz w bramce dobrze zachował się bramkarz gości,
– niecelny strzał Callejona,
– huknięcie Piotra Zielińskiego z okolic dwudziestego metra, które nie mogło jednak zaskoczyć. Co prawda było mocne, ale zmierzało w środek bramki.

Swoją drogą właśnie to uderzenie najlepiej opisuje dzisiejszą grę Piotra Zielińskiego. Reprezentant Polski grał całkiem przyzwoicie, bo nie popełniał większych błędów, ale brakowało jednak czegoś specjalnego. Mówiąc przyzwoicie mamy na myśli to, że 23-latek potrafił świetnie dograć do Insigne, czy Hamsika. Dorzucił do tego dwa strzały z dystansu, ale pierwszy – jak wyżej wspomnieliśmy – nie był zbyt zaskakujący, a drugi okazał się mocno niecelny. Jako pozytyw możemy dorzucić jeszcze solidną grę w defensywie, ponieważ Polak zaliczył ważny odbiór po stracie Hysaja. Tak więc tragicznie nie było, ale wystrzałowo – też. W każdym razie Sarri nie powinien mieć obaw przed postawieniem na Polaka po raz kolejny. Tylko i aż tyle.

Reklama

Druga połowa w wykonaniu Napoli była jeszcze gorsza niż pierwsza, a to całkiem spory wyczyn. Z każdą minutą drużyna z Neapolu irytowała coraz bardziej. Kompletnie nie mieli pomysłu na to, jak dobrać się do skóry Chievo, które było dzisiaj niezwykle zdyscyplinowane w obronie. A najlepiej świadczy o tym fakt, że Napoli najbliżej bramki było po strzale Albiola, który o mały włos, a nie zaliczyłby takiej truskawki na torcie.

Ostatnie minuty były już tylko aktem desperacji w wykonaniu piłkarzy ofensywnych Napoli. Natomiast dla kibiców był to dość dziwny obrazek, bo nie za często zdarza się, aby drużyna Sarriego grała w stylu: kick and rush. Cóż, to zdecydowanie był jeden z gorszych meczów Napoli w tym sezonie. Z drugiej strony pochwalić należy Chievo, które rozegrało naprawdę dobre spotkanie, przede wszystkim pod kątem niezbędnej do zatrzymania Napoli dyscypliny. Do pełni szczęścia zabrakło bramki i trzech punktów, ale trudno o to, jeśli całe siły skupia się na obronie. Choć, żeby być sprawiedliwym, to musimy odnotować, iż w pierwszej połowie, po rzucie rożnym, było naprawdę groźnie pod bramką Sepe. Gdyby nie ofiarna interwencja Ruiego zapewne skończyłoby się bramką.

Z naszej perspektywy trochę szkoda, że Mariusz Stępiński na placu gry pojawił się dopiero w ostatnich pięciu minutach. Tym bardziej, że Inglese i Birsa zagrali dzisiaj naprawdę przeciętnie.

Chievo – Napoli 0:0

Pozostałe spotkania:

Reklama

Inter – Torino 1:1

Cagliari – Verona 2:1

Fiorentina – Roma 2:4

Juventus – Benevento 2:1

Lazio – Udinese (mecz przełożony)

Atalanta – Spal 1:1

Najnowsze

Niemcy

Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Radosław Laudański
0
Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Weszło

Komentarze

4 komentarze

Loading...