Ranking klubowy UEFA, ostatnie sezony w pucharach, to wszystko nie pozostawia cienia wątpliwości. Hiszpania ma w tym momencie najsilniejszą ligę na kontynencie. My w tej najsilniejszej lidze mamy jednego swojego przedstawiciela. Przemysława Tytonia. Nosiliśmy się z zadaniem tego pytania już od jakiegoś czasu, wczorajsza czwóreczka przyjęta w Copa del Rey przez Polaka nakazuje wypowiedzieć je na głos. Dlaczego akurat on?
Nie zrozumcie nas źle – nie mamy nic do Tytonia. Po prostu zastanawiamy się, jak to możliwe, że gość, który praktycznie przestał bronić jakiekolwiek strzały znajduje zatrudnienie w lidze z top 3 europejskiego rankingu klubowego, w trzecim kolejnym klubie. Rzeczywistość, w jakiej od jakiegoś czasu obraca się polski golkiper, jest bowiem niezwykle smutna.
W tym sezonie dostał dwie szanse od swojego trenera. Mecz z Realem Sociedad w La Liga i wczorajsze spotkanie z Las Palmas w Copa del Rey. Łącznie wpuścił w nich osiem bramek, po cztery na spotkanie. Statystyki? Bezwzględne.
Przeciwko Las Palmas obronił 2 na 6 strzałów na bramkę (33%).
Przeciwko Realowi Sociedad nie obronił żadnego z 4 strzałów na bramkę (0%).
Łącznie daje to nam 20-procentową skuteczność golkipera, który przecież długo kręcił się wokół pierwszej reprezentacji Polski. A w poprzednim sezonie wcale nie było zdecydowanie lepiej. To znaczy – dzięki większej liczbie występów te kompromitujące udało się przykryć, kilka piłek udało się złapać, ale również – liczby nie powalają: 13 meczów, 23 wpuszczone gole, 30 udanych interwencji, 2 czyste konta. Skuteczność na poziomie 56,6%.
Postanowiliśmy jeszcze sprawdzić, jak na tle Tytonia wypadają inni polscy bramkarze. Porównaliśmy go z golkiperami reprezentacyjnymi (powołania na mecze z Urugwajem i Meksykiem) a także pierwszymi bramkarzami drużyn ligowych, biorąc pod uwagę obecny, jak i poprzedni sezon (w przypadku Loski i Gliwy – tylko mecze w ekstraklasie, co by nie było za łatwo).
PRZEMYSŁAW TYTOŃ – 27 goli puszczonych w 14 meczach (1,93 gola puszczonego na mecz)
Artur Boruc – 63 w 35 (1,80)
Łukasz Fabiański – 79 w 46 (1,72)
Łukasz Skorupski – 56 w 35 (1,60)
Wojciech Szczęsny – 39 w 41 (0,95)
————————————
Grzegorz Sandomierski – 71 w 40 (1,78)
Tomasz Loska – 20 w 13 (1,54)
Łukasz Załuska – 61 w 41 (1,49)
Jakub Wrąbel – 19 w 13 (1,46)
Jakub Szmatuła – 49 w 34 (1,44)
Seweryn Kiełpin – 60 w 43 (1,40)
Mariusz Pawełek – 30 w 27 (1,11)
Michał Buchalik – 11 w 10 (1,10)
Michał Gliwa – 13 w 13 (1,0)
Arkadiusz Malarz – 42 w 48 (0,88)
Nie jest celem powyższego zestawienia udowadnianie wyższości Malarza nad Szczęsnym i Pawełka nad Fabiańskim, a pokazanie przede wszystkim, że jakikolwiek polski bramkarz gdziekolwiek strzeże dostępu do bramki, nie wpuszcza piłek do siatki tak często jak Tytoń. Ani Fabiański w ostrzeliwanej – szczególnie w poprzednim sezonie – Swansea, ani Sandomierski w znanej ze swojego „fristajlowego” podejścia do obrony Cracovii. Piłkarz, który po Euro 2012 został małym bohaterem narodowym (a wielkim tuż po meczu z Grecją), nie daje ekstra impulsu swojej drużynie.
Wczorajszy mecz to więc nie niefortunny przypadek, to nie smutny wyjątek. Fakty są takie, że o Tytoniu w kontekście ostatnich sezonów trudno już mówić jako o solidnym golkiperze, a bardziej jako o ciekawostce. I to raczej – w obliczu rychłego odpadnięcia Deportivo z Copa del Rey – ciekawostce przyklejonej do ławki w A Corunii.