Do niedawna uważaliśmy Bayern Monachium za wzór wzorów, top topów, klub lepiej poukładany niż ciuchy w szafkach Radosława Majdana. W tym sezonie Bawarczycy zaczęli jednak niebezpiecznie podążać ku… ekstraklasowym standardom. Ściągnięcie dyrektora sportowego Bóg wie skąd i Bóg wie z jakich powodów? Odhaczone. Wyrzucenie trenera po kilku kolejkach? Jest na liście. Powołanie do życia funkcji tymczasowego szkoleniowca? Owszem, mamy to. Tylko czekać, aż pensja Lewego zostanie obcięta o połowę do odwołania.
Śmieszkujemy, ale mamy do tego powody, bo Bayern zaliczył w ostatnich dniach dwie kolejne wpadki wizerunkowe. Jedną mniejszą, drugą trochę większą. Zacznijmy od pierdoły: na rynek trafiły już kalendarze adwentowe z podobiznami członków monachijskiej drużyny. Wśród nich znalazł się… Carlo Ancelotti.
Bayern może wycofać teraz ze sklepów kalendarze (i wtopić kasę) albo nakleić na miejsce Carlo naklejkę z podobizną Juppa Heynckesa (niesmak jednak pozostanie). Niby prosta sytuacja, a pokazuje, jak nagłą decyzją, jak wykraczającą poza ład korporacyjny było zwolnienie włoskiego trenera.
Druga – ta nieco poważniejsza wpadka – to obnażenie fachowości Hasana Salihamidzicia, dyrektora sportowego Bayernu Monachium. Nawet jeśli kompetencje Bośniaka nie są zbyt rozległe i jego rola ogranicza się raczej do funkcji reprezentatywnej, wypadałoby na takim stanowisku w tak dużej korporacji mieć wiedzę o tym, co dookoła. Znać rynek, orientować się w łakomych kąskach, cenach, klauzulach, nastrojach. Słynący z wiarygodności niemiecki „Kicker” podaje jednak, że Bayern mógł latem ściągnąć Thomasa Lemara – jedno z najgorętszych nazwisk na rynku i jednego z głównych architektów mistrzostwa AS Monaco – ale gdy Salihamidzić usłyszał o takiej opcji, nie krył zdezorientowania. Nie wiedząc o jakim piłkarzu mowa poprosił o to, by najpierw rzucić okiem na to jak radzi sobie na YouTube i dopiero potem ewentualnie przejść do dalszych rozmów. Mowa o piłkarzu, za którego Arsenal był skłonny wyłożyć latem 90 baniek. O gościu, którego chciało pół Europy. O gwieździe konkurencyjnej ligi francuskiej.
Podobno życiowa maksyma Salihamidzicia to „trzeba być otwartym na naukę”. Czujemy, że Bośniak może mieć wiele okazji, by wcielić ją w życie.