Reklama

Bez kompleksów, bez wstydu, ale i bez awansu

redakcja

Autor:redakcja

20 września 2017, 22:58 • 4 min czytania 10 komentarzy

Nie takich meczów jak ten z Brighton, oczekującym wtedy nie tylko na pierwsze zwycięstwo, ale nawet na pierwszego gola po awansie do Premier League. Nie takich, jak ten z pogrążonym w kryzysie West Hamem. Jasne, cieszy każda minuta Grzegorza Krychowiaka na angielskich boiskach, ale pomocnik reprezentacji Polski, by prawdziwie czuć, że znów piłkarsko żyje, potrzebuje takich starć, jak to dzisiejsze. Z rozpędzonym Manchesterem City. Z rywalem z półki zdecydowanie najwyższej, na którego siłą rzeczy dodatkowo nikogo motywować nie trzeba. Dlatego jego obecność w pierwszej jedenastce West Bromwich Albion na spotkanie z The Citizens na The Hawthorns w ramach pucharu ligi angielskiej, znanego też jako „puchar Myszki Miki”, mocno nas ucieszyła.

Bez kompleksów, bez wstydu, ale i bez awansu

Mocno cieszyć musi też status, jakim Krychowiak momentalnie zaczął cieszyć się w zespole Tony’ego Pulisa. Może i nie jest tak, jak można było w trakcie meczu przeczytać na Twitterze, że przy surowych technicznie kolegach „Krycha” jest w WBA kimś takim jak w PSG Neymar. Ale sam fakt, że to jego odpowiedzialnością stało się wykonanie kilku rzutów wolnych i rożnych pokazuje, że Pulis wierzy nie tylko w cechy wolicjonalne, w umiejętności defensywne Krychowiaka, ale i w jego technikę. Która pozwala Polakowi na bycie skutecznym egzekutorem stałych fragmentów, czym nie był obarczony bodaj od mistrzostw świata U-20, gdzie zapakował przepiękną bramkę z wolnego Brazylijczykom. Trzeba też powiedzieć, że poza jednym wyjątkiem – posłanym gdzieś w okolice chorągiewki wolnego z boku boiska – pozostałe próby to były naprawdę porządne, dokładne zagrania. „Cięte róże”, jak nazwał je Łukasz Wiśniowski.

Oprócz roboty, której nie zwykł wykonywać, “Krycha” sporo miał przede wszystkim tej, do której jest przyzwyczajony od zawsze. Zaczął nie najlepiej – od nienadążenia z Ilkayem Gundoganem, którego strzał skutecznie dobijał Leroy Sane. Ale rozkręcił się szybko – kilka minut później mieliśmy już typowo krychowiakowy wślizg, którym elegancko wygarnął piłkę wjeżdżającemu w pole karne WBA jak do siebie Raheemowi Sterlingowi. Zdarzyły mu się też – choć sporadycznie, bo on i jego koledzy przy piłce w pierwszej połowie raczej bywali niż byli – przyjemne dla oka i przy tym skuteczne, bo dokładne przerzuty, które zapamiętaliśmy z czasów, gdy grał regularnie w Sevilli, szczególnie w końcowym okresie na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan.

Mimo jednak, że Pulis zdecydowanie obok przecinaka, w Krychowiaku widzi też niejednokrotnie kreatora gry, to nie Polak napędził wszystko to, co w grze WBA z przodu było dobre. Co doprowadziło od stanu, w którym City wgniatało rywali w ich pole karne do takiego, w którym to The Baggies – niezdolni wcześniej do oddania nie tyle celnego, co w ogóle strzału – nagle wypracowali sobie w krótkim czasie kolejne genialne sytuacje. Pozwalające pewnie na zamknięcie tego meczu wynikiem, którego po pierwszej połowie nie wieszczyliby najwięksi optymiści na The Hawthorns.

Udało się zrobić użytek tylko z jednej, jak na drużynę Tony’ego Pulisa przystało – tej ze stałego fragmentu gry. Nie po wrzutce Krychowiaka, a po zagraniu w punkt Kierana Gibbsa, gdy piłkę do siatki skierował jeden z najgorszych na boisku Claudio Yacob. Strzeleckiej indolencji w pozostałych przypadkach nie mogli jednak nie skarcić piłkarze City. Nierozbudzeni pierwszym kubłem zimnej wody, gdy pięć metrów przed Bravo znalazł się Morrison. Nieotrzeźwieni drugim, kiedy padł gol na 1:1. Wciąż otępiali, gdy WBA nie ustawało w staraniach, a setki nie potrafił na gola numer dwa zamienić Robson-Kanu. Rozruszani jednak chwilę później, gdy Sane wziął sprawy we własne ręce. I popędził na bramkę genialnego dziś Bena Fostera, broniącego nieprawdopodobne piłki, ale też niemającego absolutnie żadnych szans z mocnym, a przy tym technicznie nienagannym strzale Niemca.

Reklama

Biorąc jednak pod uwagę to, jak wyraźnie i zdecydowanie The Citizens karcili ostatnio każde najdrobniejsze niedociągnięcie rywali, wynik 1:2 West Bromwich zdecydowanie ujmy Krychowiakowi i kolegom nie przynosi. I jeśli miał nam, w kontekście gry Polaka, dać optymistyczne wnioski, to garstkę ich na pewno dał – i to zarówno jeśli chodzi o grę, jak i o rosnące zaufanie do jego umiejętności Tony’ego Pulisa, które w kontekście łapania minut przed finałem eliminacji, a później także przed mundialem w Rosji, jest wartością niezwykle dla naszego pomocnika cenną.

***

Komplet dzisiejszych wyników Carabao Cup:

Arsenal – Doncaster 1:0
Walcott 25’

Chelsea – Nottingham Forest 5:1
Kenedy 12’, Batshuayi 18’, 52’, 85’, Musonda 39’ – Darikwa 90’+2’

Everton – Sunderland 3:0
Calvert-Lewin 38’, 51’, Niasse 82’

Reklama

Manchester United – Burton 4:1
Rashford 5’, 17’, Lingard 36’, Martial 61’ – Dyer 90’+1′

West Brom – Manchester City 1:2
Yacob 72’ – Sane 3’, 77’

Najnowsze

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

10 komentarzy

Loading...