W ostatnich tygodniach w sportowych mediach rzadziej od stwierdzenia „w Anglii padł rekord transferowy” pojawiają się chyba nawet „zarząd Barcelony się skompromitował” czy „odbyliśmy rozmowę/przeprowadziliśmy wywiad/nagraliśmy turbokozaka z Bartoszem Rymaniakiem”. Rekord na rekordzie rekordem pogania. Indywidualne, klubowe bite były w Premier League i na jej zapleczu praktycznie tydzień w tydzień, ostatnio pobity został też rekord łączny. Nigdy wcześniej w Anglii nie wydano tyle w trakcie jednego okienka. Co pewnie zmieni się w sierpniu 2018 roku, co pobite zostanie w sierpniu 2019, a jeszcze podkręcone w 2020.
Każde kolejne okienko transferowe, a te w Premier League urosły do rangi prawdziwego symbolu, pokazuje kierunek, w jakim zmierza piłka nożna. W jakim zmierzała zawsze, bo od kiedy pamiętamy, rekordy transferowe ustanawiano tylko po to, by po roku, dwóch, może trzech je pobić. Nikomu nie przeszłoby przez myśl jeszcze dekadę temu, że Everton w mniej niż dwa miesiące wybuli na nowych zawodników ponad 130 milionów funtów. Ba, gdyby ledwie trzy-cztery lata temu w Leicester powiedzieć, że Lisy wybulą pół setki na wzmocnienia, nawet najbardziej optymistyczni sympatycy mogliby się popukać w głowę.
A wydaje nam się, że i rok temu, gdyby niektóre nazwiska zestawić z niektórymi kwotami, spora byłaby rzesza niedowiarków. Sigurdsson i ponad 44 miliony funtów. Davinson Sanchez i 36 milionów. Andre Gray i 18 melonów…
Tylko potwierdzone transfery. Sumy w milionach funtów za transfermarkt.co.uk. Na zielono – klubowe rekordy transferowe pobite w tym okienku.
Te wszystkie ogromne przelewy już stały się faktem, czyniąc to okienko absolutnie rekordowym na ponad tydzień przed jego zamknięciem, w momencie wtorkowego przejścia Wesleya Hoedta do Southampton. Na tydzień przed Transfer Deadline Day, gdzie szczególnie ci, którym po pierwszych kolejkach pali się tyłek, skłonni są do drogich, nie do końca przy tym przemyślanych ruchów, na liczniku jest już 1,17 miliarda (!) funtów. Dziewięć zespołów Premier League pobiło już w tym okienku swoje rekordy transferowe. Cztery zapłaciły za nowych graczy ponad 100 milionów funtów. Tylko dwa wzmocniły się z kolei nie płacąc za nikogo więcej niż 10 milionów funtów. A i to, szczególnie jeśli chodzi o dramatyczne na starcie sezonu Crystal Palace, szybko może ulec zmianie.
Szczerze? Chcielibyśmy jeszcze umieć się dziwić pieniędzmi płaconymi w Anglii za zawodników, pieniędzmi zdecydowanie wykraczającymi poza ich realną wartość. Ale wiecie co? Od jakiegoś czasu kompletnie nie potrafimy.