Reklama

Bez pomysłu, bez punktów i jak zwykle bez czystego konta. Swansea nie daje rady United

redakcja

Autor:redakcja

19 sierpnia 2017, 15:42 • 4 min czytania 24 komentarzy

Zapowiadając tę kolejkę Premier League, oficjalne konto ligi na Twitterze pisało o tym, że w meczu ją inaugurującym Łukasz Fabiański może być pierwszym w historii golkiperem Swansea, który zachowa czyste konto przeciwko Manchesterowi United. Patrząc na grę Czerwonych Diabłów przeciwko West Hamowi, trudno było jednak wierzyć w to, że historia napisze się akurat teraz. Jasne, Łabędzie zatrzymały w poprzedni weekend Southampton, ale Święci mimo zera z przodu, wjeżdżali w obronę Swansea raz za razem, samemu sobie będąc winnymi bezbramkowego remisu. No i okazało się, że i Fabiańskiemu trudno było wygrać z tą nieubłaganą statystyką, według której United zawsze potrafią przynajmniej raz zranić Łabędzie.

Bez pomysłu, bez punktów i jak zwykle bez czystego konta. Swansea nie daje rady United

Trzeba oczywiście zespołowi Swansea oddać to, co jemu należne. Że długo robił wszystko, co w jego mocy, by obrzydzić gościom grę do przodu. By przeszkadzać, uprzykrzać, wypychać, niezależnie od prób uwolnienia się rywali zawsze kryć koszulka w koszulkę. To nie było tak, że Łabędzie miały furę szczęścia, że czyste konto utrzymane niemal do ostatnich sekund pierwszej połowy, to składowa farta i genialnych interwencji Łukasza Fabiańskiego. Okazji do nich Polak właściwie nie miał. A i tak zdążył popełnić błąd mogący być katastrofalnym w skutkach. Startując z przegranej pozycji, próbował zbić piłkę z głowy Paulowi Pogbie, ale nie zrobił tego na tyle przebojowo, by swoje zamierzenie zamienić w rzeczywistość. W efekcie świetną szansę dostał niespodziewający się chyba takiego obrotu spraw Juan Mata. Szczęśliwie dla „Fabiana”, spudłował.

Szczęście miał Polak raz jeszcze, gdy po strzale głową Paula Pogby zbił piłkę na poprzeczkę, a ta jak zaczarowana nie znalazła się całym obwodem w bramce. Choć tu akurat było to szczęście w nieszczęściu – najbardziej zdecydowany w polu karnym okazał się być bowiem Bailly, pakując futbolówkę odbitą od linii bramkowej do siatki. Robiąc to przy okazji po raz pierwszy w historii występów w koszulce United. Co brzmi dość nieprawdopodobnie, patrząc na to, jakim refleksem wykazał się Iworyjczyk, jako pierwszy dopadając do piłki.

Mogło się wydawać, że worek z bramkami powinien się w tym momencie rozwiązać. A przynajmniej poluzowany powinien zostać węzeł trzymający jego zawartość na miejscu, tak jak rozluźnić się musiała obrona Swansea. Gospodarzom dość wyraźnie brakowało jednak planu B. Nie było widać jasnego pomysłu na to, co można począć z niekorzystnym wynikiem i jak odrobić wciąż niewielką stratę do faworyta, nie mogąc liczyć w środku pola na Gylfiego Sigurdssona. Parę dośrodkowań, kilka akcji, którym brakowało finalizacji dobrym ostatnim podaniem, garść stałych fragmentów i poprzeczka na samym początku meczu, gdy na przebój po błędzie Bailly’ego poszedł Olsson – to wszystko, na co było dziś stać Łabędzie.

Ale i o United aż do osiemdziesiątej minuty nie można było powiedzieć za wiele dobrego. Niepowstrzymany w pierwszej serii gier Lukaku był do tamtego momentu kompletnie odcięty od zagrań przez Alfiego Mawsona, a gdy ten popełnił błąd, jego beneficjentem mógł zostać nie Belg, a Marcus Rashford. Gdy jednak wyszedł sam na sam z Fabiańskim, w jego głowie zrodziła się idea, by próbować Polaka upokorzyć lekką wcinką. Problem w tym, że „Fabian” został na nogach do samego końca i to on sprawił, że zawodnik rywali wyszedł na głupka. Poza tym United odpowiedzieli poprzeczką na poprzeczkę Swansea (konkretnie Phil Jones), a Pogba minimalnie spudłował z rzutu wolnego na wprost bramki Fabiańskiego.

Reklama

Na dziesięć minut przed końcem zaczęła się jednak jatka, a czas oczekiwania na koncert ofensywy United w znakomity sposób wynagrodził kwartet Pogba, Martial, Lukaku, Mkhitaryan. Najpierw piłkę po rajdzie Martiala do Lukaku zagrał bez pytania Francuza o zgodę na przejęcie futbolówki Mkhitaryan, a Belgowi nie pozostało nic innego, jak tylko podwyższyć na 2:0. Na kolejne trafienie nie trzeba było czekać dłużej niż kilkadziesiąt sekund – raz jeszcze “Miki”, tym razem do Pogby, który zaprezentował zmienionemu wcześniej Rashfordowi, jak powinno się lobować bramkarza rywali. Na następne – zaledwie chwilę dłużej. Lukaku odegrał na własnej połowie do Pogby, ten wypuścił w okolicach połowy boiska Martiala, który tym razem już nie pozwolił nikomu zgarnąć sobie piłki sprzed nosa, oszukał Mawsona i plasowanym strzałem pokonał “Fabiana” po raz czwarty.

Tak naprawdę trudno jednak oceniać dziś jednoznacznie Manchester United, bo tak jak przez osiemdziesiąt minut serwowano nam śladowe ilości dobrego, ofensywnego i prowadzącego do stwarzania mnogich sytuacji bramkowych futbolu, tak końcówka musiała dawać ogrom satysfakcji z oglądania. Jednoznacznie można za to ocenić Swansea. Drużyna Łukasza Fabiańskiego jest, niestety, po prostu cholernie słaba.

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
0
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Anglia

Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Patryk Stec
4
Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Komentarze

24 komentarzy

Loading...