Zawsze gdy rodzimy zespół nie dochodzi do czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów, czyli niestety dość często, te mecze polskiego widza mniej obchodzą. To z jednej strony naturalne, ale z drugiej i przy absencji Legii, Lecha, kogokolwiek, można się sporo o futbolu dowiedzieć. Wybraliśmy siedem takich rzeczy z meczów wtorkowych i środowych.
1. Rzeźniczak mógł zaliczyć awans sportowy.
Chyba dopiero po zdobyciu Ligi Mistrzów kluby z Azerbejdżanu będą u nas naprawdę szanowane, ale już teraz, kto jeszcze tamtejsze drużyny deprecjonuje, powinien się obudzić. Prosty przykład – Karabach Agdam jest o krok od Ligi Mistrzów, Legia Warszawa nie. Gdy odchodził do Azerów Jakub Rzeźniczak, wielu widziało w tym bardziej skok na kasę niż granie o coś większego. A tymczasem, taki figiel, polski obrońca może być tam, gdzie polski klub bardzo chciałby być. I miałby w tym spory udział, grał w każdym meczu:
Z Samtredią u siebie (5:0) – 59 minut
Z Samtredią na wyjeździe (1:0) – 90 minut
Z Sheriffem u siebie (0:0) – 24 mintuy
Z Sheriffem na wyjeździe (2:1) – 59 minut
Z FC Kopenhagą u siebie (1:0) – 90 minut
Zwróćcie uwagę, że Karabach stracił tylko jedną bramkę! Z rzutu karnego, w 94. minucie rewanżu, gdy było już dawno po zawodach (i gdy Rzeźniczaka nie było na boisku).
2. Vadis to kozak.
Znaczy, wiedzieliśmy to już wcześniej, tak samo jak to, że po wtorku jest środa, ale teraz Belg tylko nas w tym utwierdził. Olympiakos wczoraj męczył bułę u siebie z Rijeką, już przegrywał, ale po to sobie kupił Vadisa, by w takich pomagał. No, a ten facet w formie potrafi to robić:
Nie była to wcale taka prosta piłka, poszła trochę za Vadisa, ale on nic sobie z tego nie zrobił, tylko załadował pod ladę. Chcielibyśmy wierzyć, że Pasquato czy Hamalainen zrobiliby to samo, ale jakoś trudno nam to przychodzi. Aha, Olympiakos ostatecznie wygrał, 2:1.
3. Astana to jednak ogórki.
Celtic jest już w Lidze Mistrzów i pewnie to dla kibiców Legii wiadomość podwójnie smutna. Po pierwsze, Szkoci od jakiegoś czasu nie są ulubionym zespołem w Warszawie, ale przede wszystkim, po drugie, rozgromili Astanę, która odprawiła Wojskowych z walki o elitę. 5:0, które pokazuje nam, że Kazachowie wcale straszni nie są i Kabananga może szybko biega i jest silny, ale jak ustawić przed nim poważnych obrońców, to sztycha nie zrobi. Jak i cała drużyna, rzućcie okiem na skrót:
Bramkarz broni nieporadnie, obrońcy albo ustawiają się kompromitująco, albo strzelają sobie bramki sami. Nie ma tej drużyny, gdy rywal przyspieszy, pokombinuje, nie będzie grał schematycznie. Tyle wystarczyło, by Kazachów odpalić w 90 minut.
4. Nie zmienia się sytuacja Polaków w Napoli.
Chcielibyśmy, by Milik i Zieliński byli tymi ludźmi, od których Sarri zaczyna kompletować jedenastkę, ale na razie tak niestety nie jest. Polacy są blisko pierwszego składu, jednak muszą o niego solidnie walczyć i czasem kończy się to ławką, tak jak wczoraj przeciwko Nicei, czyli w meczu wręcz kluczowym dla sezonu Napoli. Bliżej jest Zieliński, dostał nieco ponad pół godziny, dalej jest Milik, który pograł około kwadrans. No i dla Arka zła wiadomość jest taka, że Mertens przestać strzelać najwyraźniej nie ma zamiaru.
5. Nie zmienia się też sytuacja Marciniaka – wciąż jest topowym sędzia w Europie.
Wspomniany mecz sędziował Szymon Marciniak, który znów pokazał klasę. Przede wszystkim, gwizdnął karnego w sytuacji bardzo trudnej, bo faul na Mertensie balansował na granicy jedenastki i rzutu wolnego. Jednak to właśnie wskazanie na wapno było tym dobrym:
Rzut karny dla Napoli. Ufam perfekcyjnie ustawionemu Sz. Marciniakowi, że faul miał miejsce w pk. Żółta kartka?https://t.co/lXUWeD5AmO
— Arbiter Café (@h_demboveac) 16 sierpnia 2017
Poza tym, czerwona kartka za faul na Zielińskim też była słuszna:
6. Spore nazwiska nie gwarantują Ligi Mistrzów od razu (chyba).
Rusłan Rotań, Halil Altintop, Danny – no, Slavia Praga wzmacniała się przed bitwą o Ligę Mistrzów solidnie, przynajmniej jeśli spojrzeć na CV tych piłkarzy. Wszyscy trzej mają już jednak swoje lata i w kluczowym meczu, przeciwko APOEL-owi na wyjeździe, nie pomogli. Danny ma kontuzję, Altintop przesiedział cały mecz na ławce, grał tylko Rotań, który z boiska widział takie cudo:
7. Konkurs na najgłupszego samobója w historii futbolu wciąż trwa.
Myśleliśmy, że w samobójach nie da się już więcej zrobić, że widzieliśmy już wszystko. No, ale futbol się nie zatrzymuje, a piłkarze prezentują nam coraz to ciekawsze rozwiązania. 91. minuta, Young Boys ma przyzwoity wynik u siebie, ale wtedy Kasim robi coś takiego…
Sublime Jamie Pollock tribute by Young Boys’ Kasim Nuhu last night pic.twitter.com/S7r5y0moAo
— Tom Williams (@tomwfootball) 16 sierpnia 2017