Wobec pogłosek na ten temat krążących już od ładnych paru tygodni, jeśli nie miesięcy, a także oficjalnego komunikatu w klubowych mediach społecznościowych, można już powiedzieć z pełnym przekonaniem graniczącym z pewnością – letnie okienko 2017 roku przyniesie kolejny rekord transferowy. Tym razem – wśród obrońców. Pierwszy raz w historii zawodnik grający w defensywie będzie kosztować dokładnie 50 milionów funtów. Jak się pewnie domyślacie, znów za sprawką Anglików. Konkretnie – Manchesteru City, który właśnie ogłosił transfer Kyle’a Walkera.
🙌 #welcomekyle 🙌 pic.twitter.com/V7ICaoKbAA
— Manchester City (@ManCity) July 14, 2017
Renoma Kogutów może rosnąć w szybkim tempie, wraz z nią ich znaczenie na piłkarskiej mapie Anglii, szczególnie w obliczu nowego stadionu, który zastąpi stare, wysłużone White Hart Lane. Ale to wciąż klub, który w łańcuchu pokarmowym jest poziom niżej niż Manchester City, który stać na to, by lekką ręką zapłacić za bocznego defensora jednego z głównych rywali do mistrzostwa naprawdę grube pieniądze.
Bo czy Walker jest wart 50 milionów funtów? Gdyby spytać klubu z jakiejkolwiek innej ligi, czy wyłożyłby tyle za zawodnika pokroju Kyle’a Walkera, pewnie w większości przypadków (jeśli nie w 100%) odpowiedź byłaby odmowna. Jonathan Wilson z Guardiana (a więc nie pierwszy lepszy domorosły krytyk piłkarski) pisze wręcz, że samo „50 milinów za Walkera” brzmi źle. Brzmi gorsząco. Symbolizuje kolektywne szaleństwo całej Premier League.
Z tym, że ta Premier League to liga pompowana miliardami funtów z rekordowej umowy telewizyjnej, która pośrednio wpływa na to, jak wiele trzeba zapłacić, by ktoś zdecydował się odstąpić podstawowego gracza, jednocześnie obniżając jakość swojej drużyny.
Do odejścia Walkera Tottenham – na swoje szczęście – przygotowywał się już od dłuższego czasu. Ba, nie brakowało głosów, że gdy w końcówce sezonu coraz więcej szans dostawał Kieran Trippier, były piłkarz Burnley wiele od Walkera nie odstawał. Trudno zresztą spodziewać się, by Koguty miały nie sięgnąć po dodatkowe zastępstwo, mając w klubowej kasie dodatkowe 50 melonów, więc wcale niepowiedziane, by miał na tym podwójnie nie skorzystać. Bo że nie roztrwoni całej tej kasy na nowego zawodnika (i nie pobije tym samym rekordu Walkera) – tego można być raczej pewnym.
Przynajmniej dziś, bo kto wie, jakie sumy będą padać w Premier League za rok czy dwa…