Reklama

Już pograne, już im się Begović włączył…

redakcja

Autor:redakcja

31 maja 2017, 10:06 • 2 min czytania 21 komentarzy

Trudno o bardziej czytelne wotum zaufania niż przedłużony w kwietniu o kolejny rok kontrakt Artura Boruca z Bournemouth. Tak się przynajmniej wydawało do momentu, gdy Wisienki nie postanowiły sprezentować Polakowi jeszcze przed wakacjami konkurenta. Nie byle jakiego, dodajmy. Asmira Begovicia.

Już pograne, już im się Begović włączył…

Żeby pokazać skalę problemu przed jakim stanie Polak dość powiedzieć, że Bośniak wyceniony na 11,5 miliona euro został z miejsca trzecim najdroższym zawodnikiem kupionym kiedykolwiek przez Bournemouth. Na pozycji najdroższego bramkarza w historii Wisienek luzując Aarona Ramsdale’a, za którego rok temu zapłacono Sheffield United ponad dwanaście razy mniej.

Begović to też wielka postać w Premier League. Jasne, Boruc zdążył sobie przez kilka ostatnich lat zapracować na naprawdę solidną opinię, ale Begović na swoją renomę pracuje znacznie dłużej, a jeszcze niedawno, jako piłkarz Stoke, był wymieniany wraz z Simonem Mignoletem wśród najlepszych bramkarzy Premier League, którzy jeszcze nie grają w zespole z absolutnej czołówki. Niejako na potwierdzenie tych słów Belg trafił później do Liverpoolu, Bośniak niedługo po nim do Chelsea.

Problem Begovicia nazywał się jednak – i wciąż by nazywał, gdyby został na Stamford Bridge – Thibault Courtois. Niewielu golkiperów na świecie byłoby w stanie na dłużej zluzowac Belga, dlatego też Bośniak zdecydował się na zejście z piedestału, gdzie był postacią drugiego, a nawet trzeciego planu (2 mecze w tym sezonie ligowym). Po to, by znów regularnie grać. Tak jak w Stoke, gdzie sezon po sezonie wykręcał naprawdę imponujące cyferki – 50 czystych kont w 173 spotkaniach to nie byle co, szczególnie nie mając przed sobą defensorów wartych kilkadziesiąt milionów funtów każdy i rokrocznie nominowanych do wszelakich jedenastek sezonu. Zamiast tego musząc liczyć na pomoc graczy pokroju Ryana Shawcrossa, Roberta Hutha czy Geoffa Camerona, czyli solidnych, ale niewiele więcej.

Nie ma się więc co oszukiwać – 11,5 miliona euro nie płaci się za zawodnika, którego przewiduje się do wygrzewania krzesełka na ławce rezerwowych i pokornego rozgrzewania dotychczasowej „jedynki”. Begović na 99% (o ile nie przytrafi się mu żaden uraz) nowy sezon powita między słupkami. Tylko że znamy charakter Artura i pamiętamy, jak na przykład w Fiorentinie wygryzał spomiędzy słupków Sébastiena Freya. I choćby w związku z tym jesteśmy dziwnie spokojni o to, że niepokorny Polak – mimo że rozgrywki 17/18 zacznie pewnie na ławce – jeszcze nie powiedział w Premier League ostatniego słowa.

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Radosław Laudański
0
Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Anglia

Komentarze

21 komentarzy

Loading...