Reklama

Faworyci robią swoje – wszystkich angielskich przedstawicieli w LM poznamy w niedzielę

redakcja

Autor:redakcja

16 maja 2017, 23:37 • 3 min czytania 9 komentarzy

Wczoraj w Premier League mieliśmy dożynki – choć trzeba przyznać, że bardzo ciekawe, bo Chelsea i Watford dały show – ale dzisiaj graliśmy na poważnie, to znaczy o Ligę Mistrzów. Manchester City oraz Arsenal najzwyczajniej w świecie miały obowiązek wygrać swoje mecze i paradoksalnie, spotkanie z poniedziałku miało nawet większą historię, bo dziś wieczorem faworyci odpalili swoich rywali bez większych problemów.

Faworyci robią swoje – wszystkich angielskich przedstawicieli w LM poznamy w niedzielę

Jeśli gol dla skazywanych na porażkę padł, to nie miał większego znaczenia – WBA trafiło dopiero przy stanie 0:3, konkretnie Robson-Kanu, ale tak naprawdę to spotkanie trwało do pierwszej bramki. Gdy na tablicy wisiał wynik 0:0 goście mogli jeszcze prawo wierzyć, że jakimś cudem wywiozą z Manchesteru jeden punkt. Ten w miarę przyjazny dla nich stan utrzymywał się przez blisko trzydzieści minut – gospodarze próbowali sforsować zasieki rywala, ale dość nieśmiało. Przyzwoicie z wolnego uderzał Kolarov, dobrą sytuację zmarnował Sane, który wychodząc wręcz sam na sam z Fosterem nie trafił w bramkę. Nadzieja w podopiecznych Pulisa pewnie rosła, ale gdy już poszło, to gospodarze właściwie od razu zamknęli mecz.

27. minuta – Gabriel Jesus wykorzystał wstrzelenie piłki przez de Bruyne w pole karne i wepchnął futbolówkę do siatki.

29. minut – tym razem de Bruyne trafia do siatki, ładnym strzałem sprzed szesnastki pokonując Fostera.

Dwie minuty i pozamiatane – The Baggies nie uratowałaby dzisiaj nawet klątwa wyniku 2:0, który – jak doskonale wiemy – jest piekielnie groźny. City absolutnie kontrolowało grę, Rafał Nahorny wymieniając skład gości po przerwie stwierdził nawet, że nie ułoży piłkarzy formacjami, bo to nie ma sensu – przyjezdni bronili się całą ekipą i tylko Rondon biegał na desancie, rozpychając się między obrońcami City, lecz najczęściej bezskutecznie. Gospodarze zaś atakowali, nie to, że w jakimś szalonym tempie, ale swoje okazje mieli – choćby Sane czy dwukrotnie Jesus. Ostatecznie trafił jeszcze Toure, dla którego była to pierwsza bramka na własnym obiekcie w tym sezonie.

Reklama

Obejrzeliśmy więc mecz trochę obdarty z historii, bo najbardziej zapamiętamy z niego scenę właściwie pozasportową, czyli owacje trybun dla Pablo Zabalety, który odchodzi z City.

***

Swoją robotę wykonał również Arsenal, choć kibicie w pewnym momencie mogli zacząć się martwić. Kanonierzy mieli przewagę, ale udokumentowali ją dopiero w drugiej części drugiej połowy, a zrobił to oczywiście niezawodny Sanchez, który strzelił obie bramki.

Tabela Premier League wygląda obecnie tak:

Reklama

3. City 37 meczów – 75 punktów

4. Liverpool 37 meczów – 73 punkty

5. Arsenal 37 meczów 72 punkty

City jedzie na wyjazd do Watfordu, Liverpool podejmuje u siebie Middlesbrough, Arsenal chyba ma najtrudniej, bo gra z Evertonem, choć u siebie. Nie trzeba chyba mówić, kto z tej trójki w walce o europejską elitę ma najgorszą drogę po wejściówki – jeśli Liverpool nie sfrajerzy, Kanonierów może w pierwszej czwórce zabraknąć. Pierwszy raz od sezonu 95/96.

*

Komplet wyników z dzisiaj:

Manchester City – WBA 3:1

Gabriel Jesus 27′ De Bruyne 29′ Toure 57′ – Robson-Kanu 87′

Arsenal – Sunderland 2:0

Sanchez 72′ 81′

Najnowsze

Anglia

Anglia

“Zaczął strzelać, a nam opadły szczęki”. Jak Gianfranco Zola zaczarował Anglię

Michał Kołkowski
4
“Zaczął strzelać, a nam opadły szczęki”. Jak Gianfranco Zola zaczarował Anglię
Anglia

Wyjaśniła się przyszłość van Dijka. Jest oficjalny komunikat

Kamil Warzocha
0
Wyjaśniła się przyszłość van Dijka. Jest oficjalny komunikat
Anglia

Kiwior wykorzystuje szansę. “Opanowany, inteligentny, silny”

Antoni Figlewicz
14
Kiwior wykorzystuje szansę. “Opanowany, inteligentny, silny”
Anglia

Remontada? Nie żartujmy! Bezradny Real wykopany z Ligi Mistrzów!

Kamil Gapiński
63
Remontada? Nie żartujmy! Bezradny Real wykopany z Ligi Mistrzów!