– Juventus nie ma środków, by rywalizować z największymi w Europie. Kiedy masz w kieszeni 10 euro nie idziesz do restauracji, w której danie kosztuje 100″– to słowa Antonio Conte z czasu, gdy na kolacje w restauracji “Champions League” Juventus było stać tylko jesienią, ewentualnie zostawały drobne na wyjście czy dwa wczesną wiosną.
Dwa lata temu Juventus wszedł do restauracji kolejny raz, raczej z zamiarem zamówienia przystawki i poprzestania na tym. Jednak okazało się, że trafili na promocję. Ogórki, czyli Olympiakos i Malmo w grupie i Atletico, które wyprzedziło Juve i zajęło pierwsze miejsce w grupie. Potem trafili na Borussię i Monaco, czyli – nie oszukujmy się – zespoły do puknięcia. Ale ogranie Realu Madryt w półfinale – tu już chapeau bas.
Warto zwrócić uwagę, co na taki sukces się złożyło. A sukces “zrobiła” stabilizacja. Od sezonu 1994/1995 do 2005/2006 Juventus prowadziło trzech trenerów. Wielkich trenerów – Marcello Lippi, Carlo Ancelotti i Fabio Capello.
W 2007 roku Gianluigi Buffon powiedział bardzo, że tak to ujmiemy, prorocze zdanie: – Ludzie mogą odejść, kierownictwo może odejść, ale to co jest naprawdę ważne w tej społeczności to zawodnicy, którzy z góry są skazani na wygraną, bycia najlepszymi, absolutnie najlepszymi, którym nie dorówna żadna inna drużyna. Prorocze, choć raczej nieświadome, bo kto by się spodziewał, co stanie się z ławką trenerską w najbliższym czasie.
Przyszedł jeden z najbardziej burzliwych okresów w historii klubu. Trenerzy zmieniali się co chwila:
2006/2007 – Didier Deschamps, Giancarlo Corradini
2007/2008 – Claudio Ranieri
2008/2009 – Claudio Ranieri, Ciro Ferrara
2009/2010 – Ciro Ferrara, Alberto Zaccheroni
2010/2011 – Luigi Delneri
Aż przyszedł czas na wspomnianą stabilizację. Na trenera wzięto Antonio Conte, byłego kapitana, szanowanego przez kibiców. Nastąpiła wielka zmiana – mistrzostwo w każdym z trzech sezonów. Juventus zachwycał w Serie A, ale do finału Ligi Mistrzów nadal nie doszedł. Klub objął po nim Massimo Allegri, który przez kibiców “Starej Damy” został przywitany dość gorzko, ale wizerunek osłodził właśnie poprzez Champions League.
Dojście do finału z Barcą i zgarnięcie dwóch mistrzostw spowodowało, że Włosi zaczęli się zastanawiać nie tyle, czy do poziomu Conte dojdzie, co czy już go nie przegania. A obecny sezon może to przekonanie tylko umocnić. “Allegri zrobił znacznie więcej od Conte dla Juventusu” – to słowa Claudio Gentile, legendy Juventusu, piłkarza, który zdobył z nim Puchar Zdobywców Pucharów oraz Puchar UEFA.
– Najbardziej zaimponował mi trenerską inteligencją. Potrafił wydobyć z nas najlepsze pod względem umiejętności stricte piłkarskich, ale też jeśli chodzi o mentalność i wiarę we własne możliwości. Jego wiedza taktyczna jest niesamowita – tak Allegriego recenzuje Gigi Buffon, czyli człowiek, który wie, że warto liczyć się ze słowami po tym, co powiedział w 2007 roku, a trenerów zmieniano jak rękawiczki.
W lidze sielanka. Siedem punktów przewagi nad Romą i puchar za mistrzostwo do zgarnięcia już w najbliższy weekend właśnie w meczu z rzymianami. W Champions League rozbił Barcę i w pierwszym meczu – chyba można tak napisać – ostatecznie rozprawił się z Monaco. Trudno zakładać, że dziś losy półfinału się odwrócą, bo zespół Allegriego od dwóch edycji Champions League na Juventus Stadium po prostu nie przegrywa. Na dziewięć takich meczów złożyło się pięć zwycięstw i cztery remisy. Nie mówiąc o wszystkich rozgrywkach, bo tu licznik pokazuje obecnie 50 spotkań z rzędu bez porażki u siebie.
Allegri kończy w tym roku 50 lat. To na tyle istotne, że zapowiadał koniec kariery trenerskiej po ukończeniu 55. roku życia. Do tego czasu, aby być spełnionym szkoleniowcem, chce wygrać Ligę Mistrzów i pracować z reprezentacją. Przy dobrych wiatrach może się wyrobić. Zwłaszcza, jeśli pierwsze marzenie spełni w tym roku. Dziś przystawka przed wielkim finałem, daniem głównym w restauracji “Champions League”. Należy więc napisać: smacznego!