Napoli dominowało, tworzyło lepsze sytuacje, ale marnowało je z taką lekkością, że czekaliśmy tylko na gola Interu. Jednak samobójcze skłonności obrońców i łagodni dla rywali gracze ofensywni do tego nie doprowadzili, więc wygrało Napoli. Skromnie, bo skromnie, ale 1:0 w zupełności im wystarczyło. Celem nadrzędnym jest dogonienie Romy.
Zieliński wyszedł w pierwszym składzie, wyróżniał się, błysnął kilkoma świetnymi podaniami. Przede wszystkim tym, gdy zbiegał do środka do lewej nogi i nagle zagrał przecinającą linię obrony piłkę w przeciwnym do biegu kierunku. Mertens zabrał się z nią niemal do linii końcowej i strzał przeleciał obok dalszego słupka.
Kolejną dobrą okazję zamiast zmarnować, Mertens postanowił wypracować. Podał do Insigne, ale wyrzucił go w bok na tyle, że Medel nie dał wejść Włochowi w pola karne. Ale gdzie diabeł Insigne nie może, tam babę piłkę pośle. Wymyślił, że podetnie piłkę a’la Tomasz Frankowski, ale niestety nie trafił w bramkę.
Callejon, czyli najbardziej niedoceniany z ofensywnych piłkarzy Napoli, zagrał dziś trzy kąśliwe piłki w pole karne, po których efekt powinien być nieco lepszy, niż jeden strzał niecelny. Za pierwszym razem Hamsik zagrał wszerz pola karnego do Callejona, ten posłał centrostrzał w „piątkę”, ale piłka ani nie wpadła do bramki ani wślizgiem nie zdążył uderzyć niej Mertens. Za drugim Callejon z głębi pola zagrał prostopadle w pole karne Mertensowi, bramkarz był lepszy. Za trzecim mieliśmy powtórkę pierwszej sytuacji – piłka wzdł€ż linii bramkowej, strzał Hamsika głową, ale tylko nad poprzeczką.
Skoro tak, to sprawy należało wziąć we własne ręce.
#InterNapoli 0-1 | Siempre #Callejón – El jugador invisible | #Nagatomo como su mejor aliado! | GRANDE @J21Calleti Hombre Fiel #Disciplina pic.twitter.com/sD8tdAdOdi
— Napoli Venezuela (@Napoli_Vnzla) 30 kwietnia 2017
Yuto Nagatomo popełnił – z racji tego, że to Japończyk, musimy to napisać – HARAKIRI. Wrzutka Hamsika na dalszy słupek, a Nagatomo zamiast piłkę jak najdalej wybić, przedłużył dośrodkowaniu do Jose Callejona, który za asystę Japończykowi pięknie podziękował, ale już po tym, jak posłał piłkę do bramki.
Nagatomo potem dopuścił do piłki Mertensa, który absolutnie nie miał prawa jej przejąć, dał mu się przepchnąć, po czym doszło do niebezpiecznej akcji Napoli. Gdyby atak nie został zażegnany, zapewne któryś z zamożniejszych kibiców Interu kupiłby bilet do Japonii dla Nagatomo i zamówił Ubera na lotnisko, aby ten na pewno opuścił Mediolan. W końcu do własnego auta by go nie wsadził i nie odwiózł, bo z Nagatomo w środku samochód zapewne miałby awarię. Jak obrona Interu.
Jedna z niewielu sensownych akcji Interu to rzut rożny. Gagliardini rozegrał krótko, piłka do niego wróciła, nawinął rywala i wrzucił lewą nogą w pole karne do Icardiego. Gdyby zrobił to lepiej, mogłoby być 1:0, a tak kapitan Interu musiał się za bardzo nachylić i co prawda oddał strzał, nawet groźny, ale jednak paru centymetrów do gola zabrakło. Eder, Candreva i Joao Mario też później próbowali, z dystansu. Ale ze skutkiem takim, jak po kolorowaniu obrazków białą kredką (a takie istnieją).
Arek Milik dostał dziesięć minut, przez które nie zrobił nic, oprócz wbiegnięcia z piłką w pole karne, ale Medel, którego miał na plecach, przeszkadzał mu na tyle, że nie było szans nawet na oddanie strzału.
W doliczonym czasie mogło się stać coś, co absolutnie rozniosłoby wszelkie bariery, bowiem Nagatomo, który skompromitował się dzisiejszym występem, po wrzutce Icardiego mógł zdobyć bramkę głową. Reina złapał, więc nie było tematu i Japończyk z pewnością będzie jutro antybohaterem numer jeden mediolańskich dzienników sportowych. Sędzia zagwizdał, a tym samym Reina zachował czyste konto w swoim setnym meczu dla Napoli. Wobec zwycięstwa Napoli i porażki Romy, czub tabeli się spłaszcza i już tylko jednego punktu brakuje drużynie Milika i Zielińskiego do ekipy Szczęsnego. Walka o wicemistrzostwo zaczyna się od początku.