Na pewno pamiętacie przypadek Mamadou Sakho – zawodnik został oskarżony o stosowanie dopingu, bo używał substancję, która ułatwiała mu spalanie tłuszczu. Domniemanie niewinności zostało w tej sprawie wyrzucone do kosza, wszyscy byli pewni, że raz-dwa odpowiednie organy wydadzą na Francuza nokautujący wyrok. Nic takiego się nie stało, piłkarza rozgrzeszono, ale on karę – za niewinność – odbył, bo przecież nie zagrał w finale Ligi Europy i na mistrzostwach Starego Kontynentu. Czas płynie, a na wierzch wypływają kolejne fakty. Fakty, dodajmy, kompromitujące skazujących.
Przede wszystkim okazuje się, że środek stosowany przez obrońcę – higenamina – raz, że w momencie przeprowadzenia badania nie był na liście zakazanych (jest od 2017 roku), a dwa – w niektórych laboratoriach piłkarze na jego obecność nie są w ogóle badani. UEFA oskarża WADA (Światową Organizację Antydopingową), że ta ma zwyczajny burdel w papierach i nie jest w stanie ujednolicić zasad, co do tego, które środki są w rzeczywistości zabronione, a które nie. To prowadzi w prostej linii do Sakho, bo jeśli próbkę piłkarza badaliby eksperci z Lozanny, nie zaś z Kolonii, Francuz walczyłby z Liverpoolem i reprezentacją Francji o piłkarską nieśmiertelność. Niestety dla niego, trafił źle – w Kolonii myśleli, że higenamina to zło wcielone i doping, więc nagłośnili sprawę, w Lozannie nawet nie rzuciliby na nią okiem.
– To niemożliwe dla nikogo, dla działu dyscyplinarnego laboratorium, dla piłkarza czy kogokolwiek, by wiedzieć czy higenamina jest substancją zakazaną lub też nie, po przeczytaniu listy zakazanych przez WADA substancji. Sam fakt, że laboratorium w Kolonii, które wykryło higenaminę, musiało pytać w strukturach WADA o status substancji przed podjęciem decyzji, wskazuje na problem. Tak samo to, że laboratorium w Lozannie nie przeprowadziłoby nawet testów na jej obecność. Odpowiedzialność za informowanie swoich laboratoriów o zakazanych substancjach niewątpliwie spoczywa na WADA – pisze UEFA w swoim oświadczeniu.
To dobrze, że ktoś dochodzi prawdy, ale pożyteczne byłoby też, gdyby przy tym wszystkim spojrzał w kalendarz – zaraz skończy się kwiecień 2017 roku, ważne mecze dla Sakho były już jakiś czas temu. Kowal zawinił, a cygana powiesili.