Trzy gole w dwóch pierwszych spotkaniach i zyskany bardzo szybko status zawodnika wybijającego się ponad przeciętność. Pach, kontuzja. Powrót do gry, wywalczenie sobie znów pierwszego składu. Pach, jeszcze gorszy uraz, wyłączający z gry równo na rok. Pierwszych kilka miesięcy Michała Żyro w Anglii to była prawdziwa sinusoida, ale jutro – wreszcie – były legionista wraca do gry. Wraca, by udowodnić, że jego piorunujący start nie był przypadkiem, a w mailu zaczynającym się słowami „Dear Friends, I hope you are well”, we fragmencie dotyczącym potencjału Michała było co najmniej trochę prawdy.
Nareszcie jutro o 13 mój pierwszy sparing po kontuzji. Minął prawie rok. Trzymajcie kciuki ✊️❗@Wolves
— Michał Żyro (@Michal_Zyro) 3 kwietnia 2017
Żyro chciał to zresztą zacząć udowadniać bardzo szybko. Jego trener wziął słowa z maila od Legii o tym, że MŻ to pierwszy taki talent od czasu Roberta Lewandowskiego mocno na serio. Do tego stopnia, że postanowił wystawić go na dziewiątce, gdzie były legionista zachwycił kibiców Wilków. Nie pozostawił ani jednemu choćby krzty wątpliwości.
Wtedy jednak przypałętał się uraz numer jeden. Kontuzja łydki. Osiem ligowych kolejek przerwy, po których z automatu wrócił do grania dzięki wyrobionej wcześniej, w zaledwie dwóch spotkaniach, marce. Nim połamał się znacznie poważniej i wypadł z obiegu na cały rok, w każdym ze spotkań grał co najmniej 45 minut. Żadnego wpuszczania na ogony, żadnego udawania, że „jeszcze na ciebie liczymy, ale w sumie to mniej”.
Dlatego, mimo tak długiej przerwy, można być optymistą. Choć oczywiście umiarkowanym, bo w piłce nożnej rok to szmat czasu. W Wolverhampton zdążyli już więc podziękować Kenny’emu Jackettowi, który Polaka sprowadzał, a także jego następcy Walterowi Zendze. Swoje zdanie o dostępnych zawodnikach zdążył sobie także już wyrobić trenujący od 25 meczów Paul Lambert. Na pewno nie do wygryzienia z formacji ataku jest prawoskrzydłowy Helder Costa (24 mecze za Lamberta, 8 goli, 9 asyst), ale już na szpicy, gdzie Żyro występował (i strzelał) zaraz po transferze, ani Andreas Weimann (14 meczów, 3 gole, 1 asysta), ani Jon Dadi Bodvarsson (23 mecze, 0 goli, 0 asyst) nie zachwycają. Problem był też z obsadą lewej strony, jednak po przejściu z Blackburn tę pozycję najczęściej zajmuje Ben Marshall. Wciąż jednak pracuje na to, by mieć tak mocną pozycję, jak po przeciwległej stronie Costa i on również nie wydaje się być nie do ruszenia.
Żyro nie wraca więc, tak się zdaje, by zacząć ze straconej pozycji. Najważniejsze jednak, jakkolwiek banalnie to zabrzmi, by tym razem w znacznie większym oknie czasowym dopisało mu zdrowie.