Reklama

Szturm na historię. Kto wygra batalię na King Power Stadium?

redakcja

Autor:redakcja

14 marca 2017, 11:06 • 5 min czytania 1 komentarz

Upadły król Anglii zbiera resztki swoich wojsk. Po to, by przypuścić ostatni szturm na historię przed osunięciem się w przeciętność. Stoczyć ostatnią wielką bitwę na oczach całego świata. Raz jeszcze przypomnieć o swoim istnieniu. Scenariusz godny Szekspira, który dziś zrealizować spróbują piłkarze… Craiga Shakespeare’a. I tylko od nich zależy, czy skończą struci jak Romeo i Julia, czy dopiszą do swojej historii jeszcze jeden godny zapamiętania, z innych pobudek niż tylko te tragiczne, rozdział.

Szturm na historię. Kto wygra batalię na King Power Stadium?

Ta opowieść ma wszystko, by zostać zapamiętana na lata. Tak jak maszerujące wiele lat temu po zwycięstwo w Champions League FC Porto wydzierało awans do ćwierćfinału na Old Trafford, tak jak heroiczny boj APOEL-u Nikozja dał tej drużynie największy sukces w historii, jakim był właśnie awans do 1/4, tak i dwumecz Leicester z Sevillą, choćby ze względu na przebieg pierwszego spotkania, może być wspominany w mieście „Lisów” jeszcze długimi latami.

Kasper Schmeichel ratujący tyłki swoim kolegom, broniący rzut karny, wreszcie w końcówce Jamie Vardy przełamujący strzelecką niemoc po tygodniach posuchy, w momencie kiedy każdy z dziesiątek tysięcy kibiców zgromadzonych na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan byłby w stanie postawić swój samochód, a także dom z ogródkiem i żoną w środku na to, że „Lisy” już niczego w Sewilli nie ugrają. Zdecydowanie ma to wszystko predyspozycje, by gościć we wspomnieniach dzisiejszych młodzieńców, którzy za kilkadziesiąt lat będą wnukom siedzącym na kolanach snuć opowieści o kilkunastu miesiącach największej świetności ich ukochanego klubu.

bela lei 2

Trzeba dziś jednak nadludzkiego wysiłku, by sprawy doprowadzić do szczęśliwego końca. Sevilla Sampaolego to bowiem kawał przeciwnika. Gdyby dwanaście miesięcy temu ktoś powiedział, że klub z Andaluzji będzie mieć szczęście, że w tak ważnym spotkaniu nie poprowadzi go już Unai Emery, a szkoleniowiec, który w Europie zadebiutuje dopiero latem 2016 roku, wielu popukałoby się w czoło. A jednak Jorge Sampaoli daje gwarancję, że Sevilla nie wyjdzie na King Power Stadium nastawiona tak, jak choćby PSG Emery’ego tydzień temu. Z tym szkoleniowcem można być pewnym prób zamknięcia sprawy awansu w pierwszych dwóch-trzech kwadransach. Atrakcji. Fajerwerków.

Reklama

Atutem Leicester jest jednak fakt, że po zmianie trenera na Craiga Shakespeare’a, po której oba mecze udało się wygrać 3:1, atmosfera w szatni zdaje się wreszcie być tak dobra jak podczas pamiętnej imprezy w domu Vardy’ego. A także pewna obniżka lotów Sevilli, o której otwarcie mówi na przedmeczowej konferencji prasowej sam Sampaoli: – Nasze występy nie były tak równe jak wcześnie, ale zrobimy wszystko, żeby pokazać na boisku najlepsze oblicze Sevilli. Musimy uwidocznić te atuty, które pozwoliły nam walczyć jak równy z równym z Barceloną i Realem w lidze. Nie możemy stać się zbyt nerwowi, bo wtedy zwycięskim zespołem będzie ten grający na niebiesko.

bela lei 1

Estadio Deportivo pisze o tym meczu „Historia a la vista”. „Historia na widoku”. Trudno się nie zgodzić. I to niezależnie od tego, jaki wynik padnie wieczorem w Leicester.

***

O co gra dziś Juventus? Chyba przede wszystkim o… uniknięcie kontuzji i jakichkolwiek kartek. Na dziś w składzie nie ma ani jednego piłkarza z dwiema lub więcej żółtymi kartonikami zebranymi w tej edycji. To z kolei oznacza, że jeśli i dziś uda się uniknąć kar, nikomu w zespole „Starej Damy” nie będzie grozić zawieszenie za żółte kartki zarówno w pierwszym, jak i drugim spotkaniu ćwierćfinałowym. A – jak wiadomo – po 1/4 finału wszystkie zdobyte wcześniej kartki zostają anulowane.

bela under

Reklama

Tak naprawdę trudno wierzyć w to, że Porto jest w stanie z Turynu wywieźć wynik dający awans. 6:1 Barcelony z PSG to i tak był mimo wszystko bardziej prawdopodobny wynik niż, powiedzmy, 3:1 Porto na Juventus Stadium. Nie po tym, co widzieliśmy w pierwszym meczu, nie biorąc pod uwagę znacznie bardziej widoczną różnicę klas obu ekip. Nie, mając w pamięci to, kto strzeże bramki Juventusu.

No właśnie, zamiast na emocjach dotyczących awansu można będzie się skupić choćby na dziewiętnastym, pewnie jednym z ostatnich, pojedynku żywych bramkarskich legend. Golkiperów o klasie, do której większości nie będzie dane nigdy dorosnąć. Zdobywców kilkudziesięciu krajowych i międzynarodowych trofeów klubowych, o indywidualnych nie wspominając. Dwóch piłkarskich dżentelmenów, co do których od wielu lat nieustannie toczy się dyskusja o wyższości jednego nad drugim. O tym, który z nich opanował swoje rzemiosło lepiej. Który zasłużył sobie w ojczyźnie większy i piękniejszy pomnik. Ikera Casillasa z Gianluigim Buffonem.

nintchdbpict000303860842

Ci dwaj nigdy nie szczędzili sobie komplementów. – Gigi to doskonały człowiek, wzór dla nas wszystkich. Dla piłkarskiego świata, mimo że wciąż gra, to już legenda. W czołówce bramkarzy na świecie co chwilę dochodzi do przetasowań, ale jedno się nie zmienia – Buffon zawsze jest wśród najlepszych – to słowa Casillasa. – Iker wielokrotnie potrafił interweniować w absolutnie najważniejszych momentach, co czyni go nadzwyczajnym graczem na swojej pozycji. Trzy słowa, jakimi bym go opisał? Decisivo, leggenda e unico. Wygrywający spotkania, legenda, wyjątkowy – tak z kolei komplementował kolegę po fachu Włoch.

Przed pierwszym meczem UEFA przeprowadziła zresztą ankietę, pytając na Twitterze, który z nich jest lepszy. Obaj postanowili zabrać głos, jak zwykle podkreślając wzajemny szacunek.

W pierwszym meczu ani jeden, ani drugi nie mieli przesadnie dużo roboty – Casillas dwa razy popisywał się interwencjami przy strzałach z dystansu, do tego wpuścił dwie bramki, przy których nie miał zbyt wiele do gadania (a właściwie trzy, ale prawidłowy gol Dybali nie został uznany), pozostałe strzały gości były już niecelne. Buffon nie został zmuszony do interwencji po celnym strzale ani razu.

Skoro więc w tym dwumeczu wszystko wydaje się być już rozstrzygnięte, może chociaż dziś doczekamy się wreszcie pojedynku dwóch legend na spektakularne interwencje?

bela juv

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
0
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

AbsurDB
34
Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Komentarze

1 komentarz

Loading...