Gdyby mecze trwały 54 minuty, a nie 90, na Łazienkowską po dwóch latach od ostatniego dwumeczu z Ajaksem wracałby zespół prowadzony wciąż według wizji tego samego szkoleniowca. Odmieniony personalnie, to fakt, ale cały czas prowadzony przez Franka de Boera. 55. minuta na zawsze jednak zapisze się w pamięci kibiców z Amsterdamu, ze względu na starcie w ostatniej kolejce ligowego sezonu z De Graafschap. Pamiętacie najbardziej frajersko wypuszczone mistrzostwo ostatnich lat? Przypieczętowało je właśnie tamto, zremisowane 1:1 po golu Smeetsa w 55. minucie spotkanie z ligowym outsiderem. Spotkanie, po którym do dymisji podał się Frank de Boer, którego zastąpił mało znany wtedy kibicom w Europie Peter Bosz.
Dlaczego piszemy o tym na wstępie? A no dlatego, że dwóch panów nieco różni podejście do futbolu – Bosz jest „cruyffystą”, de Boer łączył nauki „El Flaco” z tymi czerpanymi od Louisa van Gaala. Co za tym idzie – Ajax nie gra już tak, jak dwa lata temu, dlatego przed arcyważnym dla Legii meczem możemy porównać to, z jaką drużyną mierzyła się dwa lata temu, a jaka podejmie ją dziś, w jednym z najważniejszych meczów sezonu, na Amsterdam Arenie.
Kup książkę „Futbol w cieniu Holokaustu. Ajax, Holendrzy i wojna” w promocji w Sklepie WeszłoOFENSYWA
W 2015 roku Ajax miał jedno, główne żądło. Był nim Arkadiusz Milik, który trzykrotnie skarcił drużynę z Warszawy. Polak równo dwa lata temu, przed rewanżem z Legią, był niekwestionowanym najlepszym strzelcem swojej drużyny. Zresztą dokładnie tak, jak tego od niego oczekiwano. I to różni Polaka od Kaspera Dolberga. Duńczyk podejrzewany jest co prawda o potencjał większy od napastnika Napoli, ale póki co w klubowej klasyfikacji strzelców ogląda plecy… pomocnika. Davy Klaassen dał się już legionistom poznać, jako piłkarz, który jest na boisku zawsze w centrum wydarzeń, zawodnicy wszystkich formacji w Eredivisie także już to wiedzą. Gdy odbiór, to on, ale i gdy zabójczy strzał, to wielce prawdopodobne, że zmajstrowany nogą Klaassena.
Dzisiejszy Ajax nie wypada też aż tak dobrze pod względem strzelonych bramek. Choć nie oznacza to, że nadal nie są to liczby imponujące. Średnia przekraczająca dwa trafienia na mecz cały czas zostaje utrzymana.
Ajax 2016/17 jednak znacznie częściej strzela na bramkę rywali. W Lidze Europy liczba strzałów może i nie poszła tak mocno w górę, jednak w Eredivisie Ajax podejmuje średnio o około sześć prób więcej niż w sezonie 14/15, często korzystając z umiejętności przygrzmocenia z dystansu a to Klaassena, a to Ziyecha.
DEFENSYWA
Tutaj różnica jest chyba najbardziej znacząca. Choć gdy Bosz pojawiał się w Amsterdamie, pisano o nim, że „woli wygrać 5:4 niż 1:0”, jego pierwsze miesiące u sterów pokazują coś pomiędzy. Ajax słynie z żelaznej defensywy, którą dowodzi młody, choć piekielnie utalentowany i niezwykle mądrze jak na swój wiek poruszający się po boisku 20-letni Davinson Sanchez. Efekt jest taki, że dzisiejszy Ajax traci zdecydowanie mniej bramek niż ten, z którym De Boer przyjeżdżał w analogicznym momencie sezonu na Łazienkowską. A przy tym całkiem sporo strzela, o czym pisaliśmy wcześniej.
Ale też trzeba przyznać, że Bosz ma do dyspozycji znacznie lepszy materiał ludzki. Dość spojrzeć, jak potoczyły się kariery zawodników, którzy tworzyli obronę w meczach z Legią – Ricardo van Rhijn gra dziś w FC Brugge, Mike van der Hoorn od siedmiu meczów nie powąchał murawy w jednym z najgorszych zespołów Premier League – Swansea, a Nikolaia Boilesena oddano bez większego żalu do FC Kopenhaga. Cokolwiek powiedzieć, znacznie ciekawszą przyszłość widzimy przed Riedewaldem czy Sinkgravenem, nie wspominając o obserwowanym już od dłuższego czasu przez Arsenal oraz Tottenham Veltmanie i zapowiadającym się na niezłego kota Sanchezie.
***
O opinię w temacie przemian, jakie przeszedł wraz ze zmianą trenera Ajax poprosiliśmy Kevina Suave, redaktora naczelnego serwisu ajaxdaily.com:
– Jest ogromna różnica między obecnym Ajaksem, a zespołem de Boera. Głównym powodem jest zmiana podejścia do taktyki, do strategii meczowej Petera Bosza i Franka De Boera. De Boer skupiał się na utrzymywaniu się przy piłce, metodycznym i cierpliwym budowaniu akcji od tyłu, by znaleźć tę jedną lukę w defensywie rywala. Większość fanów czuła ulgę, że De Boer po pięciu latach uznał, że czas na zmianę, ponieważ mimo że jego okres był relatywnie udany, miało się poczucie, jakby de Boer zabijał kreatywność zespołu, jak i pojedynczych zawodników. Podejmowanie ryzyka było zawsze wartościową i docenianą bronią w arsenale Ajaksu (coś a’la Futbol Totalny), a tutaj było głównie zakazywane, czego rezultatem był wolny, wręcz nudny futbol. Utrzymywanie się przy piłce stało się celem samym w sobie, ważniejszym od strzelania goli.
Bosz jest z kolei znany jako fan filozofii Pepa Guardioli i implementuje ten sam styl Ajaksowi, podobny do tego, jaki propagował Johan Cruyff. Zawodnicy mają wywierać presję na przeciwniku, Bosz forsuje zasadę pięciu sekund, z której znany jest Guardiola. Wymaga też szybszego tempa i większej częstotliwości podań, nakazuje swoim graczom poszukiwanie prostopadłych piłek przez środek, zamiast zagrywania łatwych piłek niskiego ryzyka. Skrzydłowi znów mają pozwolenie, by pójść jeden na jeden z przeciwnikiem, zamiast oczekiwać na ten upragniony błąd obrony rywala. W skrócie – styl Bosza znacznie bardziej pasuje do kultury klubu jakim jest Ajax.
***
Konkluzja jest więc taka, że tak jak rozwinęła się przez ostatnie dwa lata Legia, tak i trzeba przyznać, że do przodu dość znacząco poszedł Ajax. Może poza znalezieniem następcy dla Arkadiusza Milika, który mógłby się pochwalić skutecznością podobną do polskiego napastnika w tamtym okresie. Skala wyzwania stojącego przed polskim rodzynkiem w pucharach wydaje się więc być jeszcze większa niż przed dwoma laty. Choć pozycja wyjściowa jest na pewno zdecydowanie lepsza.
A i satysfakcja w razie powodzenia ma prawo być znacznie, znacznie większa.
SP