Reklama

Trzy zmiany poszły, już nie wejdę, to chociaż sobie zjem. I zarobię…

redakcja

Autor:redakcja

21 lutego 2017, 17:23 • 3 min czytania

Gole z przewrotek, niewykorzystane karne, bramki w ostatniej sekundzie czy pięć goli w dziewięć minut. Kiedy wydaje nam się, że w futbolu widzieliśmy już wszystko, wychodzi on, cały na grubo – Wayne Shaw, rezerwowy bramkarz Sutton United. W ostatnim czasie w Anglii stał się celebrytą, zdecydowanie większym (dosłownie i w przenośni) od Marka Ufnala, który zasłynął przy okazji meczów Błękitnych w Pucharze Polski nie tylko tym, że jest pracownikiem Zakładu Karnego w Stargardzie, ale też dobrymi interwencjami w bramce. Za to o Shawie było głośno na przykład dlatego, że nie mieści się do tunelu, którym piłkarze wychodzą na mecze i pojawia się na murawie korzystając z wyjść awaryjnych.

Trzy zmiany poszły, już nie wejdę, to chociaż sobie zjem. I zarobię…

Gość wiedział, że nie zasłynie wczoraj niczym innym poza masą. Aby było o nim głośniej, zdecydował się ją powiększyć i wsunąć kebaba na ławce rezerwowych. A tym samym pogrubić – jakże by inaczej – swój portfel. Na kilka minut przed końcem meczu, gdy trener Sutton wykorzystał już wszystkie zmiany, sympatyczny Wayne wyciągnął kebaba, tudzież placka, i zaczął go jeść. – W przerwie poszedłem do klubowego baru i wziąłem ze sobą przekąskę. Była już dla mnie przygotowana, z mięsem i ziemniakami. Potem przegrywaliśmy 0:2, wszystkie zmiany zostały wykorzystane, więc ją zjadłem – zdradza kulisy Shaw.

Reklama

Zabawne, kontrowersyjne, ludziom się spodobało. Jednak obraz głodnego dowcipnisia zepsuł trochę zakład bukmacherskiej firmy Sun Bets, który dotyczył właśnie tego, że Shaw pożre coś podczas meczu Sutton z Arsenalem. Zakład wynosił aż 8 do 1. A firma była to nieprzypadkowa, bo Sun Bets są sponsorami Sutton United. A właściwie byli, bo umowę z piątoligowym klubem podpisali na jeden mecz, właśnie wczorajszy. Całe miasteczko i stadion były obklejone reklamami firmy, a ta jako zabieg marketingowy wykorzystała także puszystego, 45-letniego Shawa i jego posiłek. Zabieg świetny i zabawny, to przyznajemy. Natomiast sam bramkarz może mieć z tego powodu problemy. Przepisy FA mówią, że piłkarze nie mogą w żaden sposób świadomie wpływać na zakłady bukmacherskie.

Jak Shaw komentuje sprawę? Sprytnie, kokietując. – Kilku kolegów poinformowało mnie wcześniej o tym zakładzie. Powiedziałem im, że mnie to nie obchodzi, bo nie jadłem cały dzień i jestem głodny. My jako zawodnicy nie możemy, ale pewnie kilku moich kolegów i niektórzy kibice postawili swoje pieniądze…

Trenerowi Paulowi Doswellowi się to nie spodobało: – Szczerze, to nie wiem, ale nie zdziwiłoby mnie to. I chyba nie stawia to nas w najlepszym świetle.

Jednak jak nie zaśmiać się przy takiej sytuacji? Puchar Anglii, poważne rozgrywki, Arsenal, poważny klub, a tu takie jaja. Im więcej folkloru w piłce, tym lepiej. A że poszło o pieniądze… Cóż, Wayne Shaw z pewnością na brak kasy na kolejne kebaby narzekać nie będzie. Wszystko wskazuje na to, że była to dla niego ostatnia kolacja na ławce rezerwowych, bo Sutton i Shaw po tej sytuacji pożegnali się i zerwali kontrakt.

Najnowsze

Reklama

Anglia

Anglia

Środa dniem polskich asyst. Udane występy naszych reprezentantów

Braian Wilma
3
Środa dniem polskich asyst. Udane występy naszych reprezentantów
Reklama
Reklama