Manchester United miał przed starciem rewanżowym z Hull dwubramkową zaliczkę, więc plan był prosty – pojechać, odbębnić, nie przemęczyć się i przyklepać przepustkę na Wembley. “Czerwone Diabły” nie spodziewały się jednak, że gospodarze będą potrafili postawić aż taki opór w walce o udział w finale Pucharu Ligi Angielskiej. I kto wie jak by ten wieczór się dla nich skończył, gdyby nie chwilowy przebłysk Paula Pogby, który sprytnym uderzeniem spuścił powietrze z rywali.
United zaczęli ten mecz na kompletnej olewce – nie forsowali tempa, nie angażowali się w akcje ofensywne, byli generalnie pasywni. Oddali pole “Tygrysom” i cierpliwie czekali na rozwój wydarzeń tak, jak gdyby nie spodziewali się jakiegokolwiek zagrożenia pod bramką De Gei. Od czasu do czasu gospodarze niby próbowali przebić blok defensywny MU, ale były to raczej pojedyncze ślepaki wystrzelone w jego stronę, a nie przemyślany szturm i piekielny ostrzał.
I ta sielanka być może trwałaby przez pełne 90 minut, bo Manchester, choć grał oszczędnie, to na sporej koncentracji. Tę jednak w pewnym momencie zatracił Rojo, który ściągnął rywala w szesnastce prezentując Hull rzut karny. Czy słusznie odgwizdany? Można było odnieść wrażenie, że wcale na wapno sędzia wskazywać nie musiał, ale i z tej decyzji powinien się wybronić przed obserwatorem.
Huddlestone trafił do siatki, a “Tygrysy” uwierzyły, że dziś mogą dokonać czegoś wielkiego. Zaatakowały śmielej, odważniej, z minuty na minutę coraz mocniej tłamsząc rywala. Były nawet chwile, gdy podopieczni Mourinho cofali się praktycznie cała jedenastką na swoją połowę i starali się tylko i wyłącznie odpierać ataki Hull. I z każdą chwilą wydawało się, że kolejnego gola jest coraz bliżej, ale w końcu zamiast trafić do siatki, to sami gola stracili – Ibrahimović znalazł się na skrzydle, a Pogba w szesnastce umiejętnie trącił piłkę w stronę bramki.
Paul Pogba’s goal against Hull City. #Pogba
— United Vines (@UnitedVines__) 26 stycznia 2017
Jak się później okazało był to gol na wagę awansu do finału (gdzie United zmierzą się z Southampton), choć perspektywą dogrywki w 85. minucie postraszył ich Niasse, ale to by było na tyle ze strony Hull. Mimo tego, że ostatecznie nie udało się awansu wyszarpać, to trzeba im oddać ambitną i dzielną walkę. Były bowiem w tym meczu momenty, gdy kompletnie dominowali przeciwnika i przy odrobinie farta mogli się pokusić o niespodziankę sporych rozmiarów.