Reklama

Koncert w Pucharze Włoch. To na pewno był dopiero ćwierćfinał?!

redakcja

Autor:redakcja

25 stycznia 2017, 23:07 • 2 min czytania

23 grudnia, Katar, mecz o Superpuchar Włoch pomiędzy Juventusem a Milanem. Na prowadzenie wychodzi ekipa z Turynu, ale przeciwnicy najpierw wyrównują i na końcu dochodzi do rzutów karnych, w których mylą się dwaj piłkarze Starej Damy. Trofeum – pierwsze od pięciu lat! – jedzie do Mediolanu. Cofnijmy się jeszcze o dwa miesiące. San Siro. Mecz na szczycie Serie A – do trzeciej drużyny w tabeli przejeżdża lider. Ale po golu młodego Manuela Locatellego wyjeżdża z niczym. Juventus to zespół na tyle mocny, że nie powinien mieć kompleksów w starciach z najlepszymi ekipami na świecie, ale w tym sezonie odradzający się Milan zapraszał Starą Damę do tańca i na parkiecie pokazywał wielką klasę. Tym bardziej ostrzyliśmy sobie zęby na pojedynek tych ekip w ćwierćfinale Pucharu Włoch. 

Koncert w Pucharze Włoch. To na pewno był dopiero ćwierćfinał?!

Długo mieliśmy mieszane odczucia. No bo z jednej strony Milan w pierwszej połowie był tak beznadziejny, że mieliśmy wrażenie, że udział w tym meczu klub wylicytował na jakiejś akcji charytatywnej, a nie wywalczył na boisku. Ot, ktoś miał kaprys i możliwość realizacji, więc skorzystał, by postać przy poważnych piłkarzach. Im dalej w las, tym bardziej obawialiśmy się, czy stojący w bramce Juve Neto sobie czegoś nie odmrozi. Z drugiej strony – to nie była strata czasu, bo gospodarze strzelali piękne gole.

Reklama

Wynik otworzył Dybala, po akcji, którą przeprowadził najlepszy na placu Kwadwo Asamoah. Najważniejsze było jednak zgranie piłki przez Juana Cuadrado. Panie i panowie, przed wami artysta z Kolumbii.

Z kolei gol na 2-0 to głos w dyskusji, kto obecnie bije wolne najlepiej na świecie. Nie przesądzamy, że Miralem Pjanić, ale trzeba zaliczyć go do grona największych kozaków.

Milan grał w kości. W pierwszej połowie bliski zobaczenia czerwonej kartki był Juraj Kucka, na początku drugiej z boiska wyleciał Manuel Locatelli. Szkoda. Tym bardziej, że Milan chwilę wcześniej złapał kontakt z bezlitosnym w pierwszej części gry oprawcą. Tę bramkę też musimy wam pokazać. Fakt – asystę zaliczył nie ten gość, który powinien to zrobić, ale Bacca złożył się do strzału fenomenalnie.

Więcej bramek nie padło, ale zobaczyliśmy dziś blisko 40 minut świetnego futbolu. Grający w osłabieniu Milan postawił się faworytowi, momentami piłkarze biegali za przeciwnikiem z pianą na ustach. Przy okazji wypracował sobie kilka okazji strzeleckich, ale zawsze czegoś brakowało. Neto obronił strzał z wolnego, debiutujący Deulofeu z ostrego kąta trafił później wprost w bramkarza Starej Damy, a Bacca w jednej sytuacji trochę zaspał w polu karnym. Działo się też pod drugą bramką – szczególnie podobać mogła się fenomenalna parada Donnarummy po strzale Pjanicia z woleja.

2-1, Juve gra dalej. Po drugiej części aż przypomniały nam się złote czasy Serie A.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama