Dobre wieści z Anglii – stan Ryana Masona jest stabilny

Piłkarz opuszczający boisko nie o własnych siłach, a na noszach, to zawsze niepokojący widok, ale w spotkaniu Chelsea z Hull wyglądało to koszmarnie. Każde kolejne ujęcie kamery przyprawiało o większe ciary, bo naprawdę, zderzenie Gary’ego Cahilla i Ryan Masona wyglądało gorzej niż źle.

Ten pierwszy dość szybko się pozbierał, strzelił w tamtym spotkaniu nawet bramkę, niestety pomocnik Hull nie miał tyle szczęścia i o kontynuowaniu gry nie było nawet mowy. To była akcja jakich futbolu masa, wrzutka w pole karne, walka o główkę i niby tyle. Niestety, panowie zderzyli się maksymalnie niefortunnie, bo Mason otrzymał potężny cios w okolice skroni i pękła mu czaszka. W pewnym momencie po internecie hulała straszna, lecz na szczęście nieprawdziwa wiadomość, że piłkarz walczy o życie.

Zawodnik Hull oczywiście otrzymał natychmiastową pomoc, lekarze zajmowali się nim na boisku dobre kilka minut, dostał butlę z tlenem i od razu wysłano go do szpitala. Przeszedł tam operację i na szczęście, dziś lekarze określają jego stan jako stabilny.

Środowisko piłkarskie pokazuje w takich chwilach, że choć ten sport to biznes do potęgi, jednak w takich chwilach potrafi się zjednoczyć. Mason dostał masę wsparcia na Twitterze, choćby od swojego pierwszego klubu:

Everyone at the Club sends their best wishes to @RyanMason for a full and speedy recovery. Get well soon, Ryan.

— Tottenham Hotspur (@SpursOfficial) 22 stycznia 2017

Kolegi z dni spędzonych w Tottenhamie:

Get well soon Mase!! Thoughts are with you and your family, stay strong!!! @RyanMason pic.twitter.com/HLU2tN5irN

— Gareth Bale (@GarethBale11) 22 stycznia 2017

Czy legendy brytyjskiego futbolu:

Just heard news about Ryan mason…. Awful, sending thoughts and prayers hoping that he pulls through…

— Robbie Fowler (@Robbie9Fowler) 22 stycznia 2017

Oczywiście było ich jeszcze dużo więcej. W każdym razie, cieszą lepsze informacje o stanie zdrowia Masona i dobrze, że nie musimy pisać tych słów w grobowych nastrojach, ale dostaliśmy sporego kalibru przypomnienie, że choć futbolu nie zaliczamy do sportów ekstremalnych, to i tu o nieszczęśliwy wypadek wcale nie jest trudno.