Reklama

Leeds United wraca z zaświatów?

redakcja

Autor:redakcja

14 stycznia 2017, 09:55 • 11 min czytania 12 komentarzy

Ciągłe zmiany menedżerów, organizacyjny chaos, wyniki, nad którymi można było tylko załamywać ręce – tak wyglądała rzeczywistość Leeds United w ostatniej dekadzie. 15 lat temu zespół walczył o finał Ligi Mistrzów. Inwestował, planował, a sukces miał być kwestią czasu. Mało kto widział, że łódź, którą do niego zmierza, jest dziurawa jak sito. Ostatecznie posłać na dno miał ją Massimo Cellino, ekscentryczny włoski właściciel, jednak ona zamiast tonąć wciąż płynie. Może nawet do Premier League?

Leeds United wraca z zaświatów?

Kiedy z posady selekcjonera reprezentacji Anglii z hukiem poleciał Sam Allardyce, można było domyślać się, że oglądamy sytuację, gdy stwierdzenie dotyczące gówna wpadającego w wentylator jest co najmniej adekwatne. Czy na takich stanowiskach trzeba być kryształowym? Niekoniecznie, bo w pokoju z wentylatorem zawsze znajdzie się ktoś, komu kilka plam więcej na drogim garniturze nie zrobi większej różnicy.

Głośne śledztwo The Telegraph pogrążyło kilka osób – jedną z nich był Tommy Wright, asystent menedżera w Barnsley, który w trakcie spotkania w Leeds miał przyjąć pięć tysięcy funtów łapówki za przekonywanie ludzi w klubie do zakupu zawodników reprezentowanych przez fikcyjną firmę. Tutaj nie było zasady domniemanej niewinności, nie było większego śledztwa, nie było ławy przysięgłych ani apelacji. Zamiast tego błyskawiczna reakcja i natychmiastowe zwolnienie. W dodatku w atmosferze dalekiej od „zawsze będziesz tu mile widziany”, bliżej: „nigdy więcej się tu nie pokazuj”.

Kiedy niektórzy sprawiali wrażenie przestraszonych, szukali usprawiedliwień i wymówek, Massimo Cellino, właściciel Leeds United, raczej nie miał problemów ze spokojnym snem. Pino Pagliara, który podczas rozmowy z dziennikarzami śledczymi twierdził, że zna menedżerów z Premier League biorących łapówki, umówił spotkanie z włoskim biznesmenem. Zamiast ostracyzmu – rozmowa. A może i wspólny biznes.

Cellino początkowo chciał udzielić pomocy w omijaniu Third Party Ownership, szybko jednak wymyślił coś lepszego – zaoferował wymyślonej firmie odkupienie 20 procent akcji klubu, co dawałoby jej w zamian taki sam procent zysku ze sprzedanych zawodników. W biznesie w końcu nieważne z kim, ważne ile da się zarobić. Człowiek interesu jak się patrzy.

Reklama

Screen Shot 01-13-17 at 12.36 PM 001

Ciemne okulary, opalenizna, szyte na miarę garnitury – nie trzeba mieć wielkiej wyobraźni, żeby na poczekaniu przywołać kilka skojarzeń związanych ze sposobem prowadzenie interesów. Można też po prostu spojrzeć na jego przygody w Cagliari albo rzucić okiem na początek rządów w Leeds. Jeśli chodzi o zdziwaczałych właścicieli angielskich klubów (w Championship znajdzie się ich przynajmniej kilku), to Włoch na pewno może bić się o koronę.

Olbrzymi majątek pochodzi głównie ze spółki jego ojca, magnata rynku rolniczego. Pieniądze pozwoliły na założenie firmy Eleonora Sports, dzięki której wszedł w posiadanie Cagliari. Spektakularne sukcesy? Brak. Spektakularny pseudonim? Jasne, bo chyba za taki trzeba uznać tytuł „Pożeracza menedżerów”.

Kiedy Cellino pojawił się na Elland Road, budził ciekawość pomieszaną ze strachem. Część kibiców już wieszczyła katastrofę, media nawet niespecjalnie musiały się starać, by znaleźć coś spektakularnego – Włoch przez swoje 23 lata w Cagliari wyrzucił 36 menedżerów. Z mniej związanych z piłką rzeczy możemy choćby wymienić nienawiść do purpurowego koloru i numeru 17 (do tego stopnia, że kazał usunąć wszystkie krzesełka z tym numerem na stadionie swojego włoskiego klubu), kilka innych obsesji i niecodzienny sposób bycia.

Tutaj lista menedżerów Cagliari z ostatnich 10 lat przed kupnem Leeds.

Reklama

Cellino w klarowny sposób wytłumaczył swoją filozofię – zatrudnianie menedżerów porównał do kupowania arbuzów.

Kiedy to robisz, wyglądają dobrze i jesteś przekonany, że kupiłeś najlepszy z możliwych. Ale zanim zapłacisz, nie pozwolą ci go otworzyć. Kupujesz, idziesz do domu i otwierasz. Czasem okazuje się piękny, ale czasem wcale nie jest dobry. Co możesz na to poradzić?

Czytając takie wypowiedzi, fani West Ham zapewne klękali do modlitwy dziękczynnej, bo Włoch mocno interesował się kupnem także klubu z Londynu.

***

Za każdym razem, kiedy Leeds traci bramkę, czuję jakby ktoś dźgał mnie w serce – przyznał legendarny Billy Bremner. Zmarł w 1997 roku, jeszcze przed najnowszymi (i najgłębszymi) etapami degrengolady.

Jeśli każdy z kibiców w jakiś sposób myśli sobie o tym, że jego klub jest wyjątkowy, to fani Leeds mogą być tego pewni. Tyle tylko, że nie chodzi tutaj o coś, co mogłoby być przedmiotem zazdrości – jak dobrze napisał angielski Vice, to wyjątkowość w rodzaju jedenastolatka ważącego 200 kilogramów, który nie może schylić się, by zawiązać sznurowadła.

Nie znam drugiego takiego klubu. Tutaj jeśli coś może pójść źle, to na pewno pójdzie źle – to słowa Kevina Blackwella, który był menedżerem w latach 2004-06.

2004 Premier League, 2005 Championship, 2007 Sinking Ship, 2008 Abandon Ship – koszulki, które zakładali fani, dobrze oddawały tendencję – Leeds było w stanie rozkładu od lat, można było spodziewać się, że tylko kwestią czasu było, aż trafi na kogoś pokroju Cellino. To dziwne o tyle, że jest jedynym liczącym się klubem z trzeciego największego miasta Anglii, z dużymi tradycjami i potężną bazą kibicowską. Ale nie da się nie zestawić tych faktów z zadłużeniem i wszechobecnym przekonaniem o ciążącym nad nim fatum, przez które wielu ludzi straciło nadzieję na powrót do lepszych czasów.

Pawie to dobry przykład tego, że kiedy patrzy się w gwiazdy z ogromną fascynacją, można nie zauważyć na swojej drodze słupa. Zderzenie było w tym przypadku wyjątkowo bolesne. Parę lat w ligowej czołówce, gra w Lidze Mistrzów, wielkie apetyty. I pozornie niewytłumaczalna zapaść, która zaowocowała spadkiem najpierw do Championship, później do League One.

Pozornie, bo oczywiście za tym wszystkim stała cała masa chybionych decyzji, nieodpowiedzialności i marnowania budowanego latami potencjału. Kluczowy był 2001 rok, kiedy zespół skończył ligę na 4. pozycji, zaliczył też udany start w Lidze Mistrzów, najpierw wychodząc z grupy kosztem FC Barcelony, potem torując sobie drogę do półfinału, gdzie lepsza okazała się Valencia. Marzenia zostały rozbudzone, klub zaciągnął gigantyczne pożyczki, sprowadzał piłkarzy oferując bajeczne kontrakty. Zadowalającego wyniku jednak nie było, a długi trzeba było spłacać. Mieliśmy więc ruch w drugą stronę, zrzucanie niezbędnego balastu. Problem w tym, że przypominało to wybieranie kubkiem wody z dziurawej jak sito łodzi będąc na środku jeziora.

Przekreślanie historii? W pewnym stopniu na pewno, bo o Leeds trudno powiedzieć, by było zespołem anonimowym. Trzy tytuły mistrza Anglii, świetne lata pod wodzą Dona Reviego, piłkarze tacy jak Billy Bremner, John Giles, John Charles, Gordon Strachan, Robbie Fowler, Rio Ferdinand czy jeszcze całkiem niedawno Harry Kewell albo Mark Viduka – dobre czasy były, nie da się z tym polemizować. Tak samo jak z tym, że minęły.

***

Kontrowersje, kontrowersje i jeszcze raz kontrowersje – w styczniu 2014 roku to słowo wysuwało się na pierwszy plan w związku z nowym właścicielem. Unikanie płacenia podatków, zainteresowanie władz w związku z przekrętami przy budowie stadionu w Cagliari, lekceważący stosunek do kibiców. To rzeczy, od których nie mógł się odciąć.

W Leeds nie zamierzał rezygnować ze swoich przyzwyczajeń. Jeszcze zanim został ogłoszony nowym właścicielem klubu zdążył pozbyć się Briana McDermotta ze stanowiska menedżera. Po chwili oddał mu posadę – tylko po to, by wyrzucić go pół roku później. Od tego momentu ruszyła karuzela z kolejnymi trenerami.Cellino nie znosi bezruchu w interesie.

Ale problemy pojawiły się już na samym początku ze strony Football League. Zablokowała ona przejęcie klubu przez 223 dni, biorąc pod lupę jego działalność w ojczyźnie, która kryształowo czysta nie była na pewno.

Już pierwsze spotkanie, które obserwował na żywo, było bardzo bogate jeśli chodzi o wrażenia dla kibiców i dziennikarzy.

Po meczu wszędzie zostały zapalone światła. Musiałem chodzić naokoło i wyłączać je jedno po drugim. Niewiarygodne. Po 10 minutach zapytałem, gdzie są chłopcy do podawania piłek. Zapominali o tym, co mieli robić – narzekał.

Dodajmy, że był to mecz towarzyski z Dundee, zresztą wygrany 1:0. Skoro grali o pietruszkę, mogło dziwić to, że Cellino nieustannie gestykulował, odpalał papierosa od papierosa i co chwila wygłaszał tyrady. Można było domyślić się, że nie są to miłe i pełne radości słowa.

Zaraz po tym spotkaniu ruszyły zmiany. Zaczynając od zwolnień pracowników, kończąc na tym, że piłkarze mieli przychodzić na treningi ze swoimi posiłkami i samemu prać klubowe rzeczy.

Stadion, który należy do miasta? Elland Road, obiekt, który sir Alex Ferguson nazywał najbardziej onieśmielającym w Europie, także stał się czymś, co można było skrytykować.

To tak jak być właścicielem baru i sprzedać lodówkę, żeby móc kupić piwo. Gdzie do cholery wstawisz to piwo, kiedy nie masz już lodówki? – pytał.

Nietrudno się zorientować, że Cellino ma ochotę na to, by dostać w swoje ręce władzę absolutną.

Cała kultura w klubie musi się zmienić, w tym momencie zbyt wiele rzeczy nie działa. Potrzebujemy pasji, ciężkiej pracy i zaangażowania ze strony wszystkich,  sprzątaczy i piłkarzy. Teraz tego nie widzę. Pracuję po 20 godzin na dobę i gdybym mógł, przycinałbym trawę na murawie.  Jestem tu szeryfem i chcę, by kibice byli moimi zastępcami – grzmiał.

Hmm… Zastępcami mieli zostać ci sami kibice, którzy zamknęli go na stadionie po tym, jak zwolnił McDermotta, by zastąpić go anonimowym Davidem Hockadayem. Ci sami, którzy wywieszali transparenty, obrażali go w internecie i ogólnie starali się zrobić wszystko, by jak najbardziej uprzykrzyć mu życie, a w efekcie zmusić do odejścia z klubu. W jaki sposób Cellino starał się walczyć z tym zjawiskiem? Zaczął płacić ludziom za pozytywne komentarze na forach i Facebooku. Skoro wszyscy się o tym dowiedzieli, najwyraźniej nie była to optymalna strategia.

Screen Shot 01-13-17 at 12.36 PM

Na krytyków nałożył „podatek ciastkowy”, który sam określił jako karę dla kibiców z trybuny South Stand, domagających się jego odejścia. Ale to chyba najbardziej subtelna forma uprzykrzania życia fanom zespołu. Hockaday zaś był bezlitośnie wyszydzany, a rola marionetki najwyraźniej niezbyt mu przeszkadzała.

Pierwszego dnia, kiedy dowiedział się, że Ross McCormack chce odejść z klubu, powiedział, że nie chce go w drużynie podczas przedsezonowych przygotowań. Zapytałem go, czy prosiłem o jakąś pieprzoną radę. Nie prosiłem, więc kazałem mu się zamknąć. Mówił mi o ściągnięciu pięciu albo sześciu piłkarzy. Nie zapominajcie, skąd przyszedł. Z piątej ligi. Zachowuje się jak dziecko, które znalazło się w sklepie z zabawkami – przyznał Cellino. Szacunek był chyba ostatnią rzeczą, jakiej nowy menedżer mógł się spodziewać po swoim pracodawcy. Na szczęście dla niego, cierpliwości Włocha starczyło na miesiąc.

W tym czasie zawodnicy udali się na obóz do Włoch, gdzie grali głównie wewnętrzne sparingi, jednak najgłośniej mówiło się o tym, że do łask wróciły dość surowe metody treningów. Piłkarze byli chyba jednak dość sceptycznie nastawieni do odnowy biologicznej w zimnym strumieniu.

Cellino zdarzało się też mieć pomysły nieco bardziej przyziemne, które raczej nie pasowały do jego obrazu. Dwa sezony temu gotował przedmeczowy posiłek dla całego zespołu. Domowa, prosta pasta, złożona z najwyższej klasy składników, jak drużyna marzeń Ercole (jego ojca – przyp. red.) – opowiadał. To się udało, bo wspólny posiłek zakończył się zwycięstwem z Bournemouth.

https://twitter.com/JamesLUFC/status/558308456693006336

Gra na gitarze w swoim zespołem Maurilios. Tutaj chyba nie potrzeba szerszych komentarzy.

https://www.youtube.com/watch?v=TrnqDISfQUk

Screen Shot 01-13-17 at 12.34 PM

Jeszcze na początku pobytu w Leeds Cellino otrzymał telefon od kogoś, kto podawał się za fana i chciał zająć mu dwie minuty, aby dowiedzieć się, co myśli o drużynie. Nie rozczarował się.

To najgorszy zespół, jaki widziałem w życiu. Nasz przychód to 28 milionów rocznie. 18 milionów na płace dla piłkarzy w tak gównianej drużynie. Powinno się im płacić 5 milionów, a nie 18 ­– tak brzmiała odpowiedź. Włoch nie wiedział (albo nie robiło mu to różnicy), że jego rozmówcą jest dziennikarz, a wypowiedź poleciała w emitowanym na żywo programie.

Leeds w ostatnich latach przypomina nałogowego hazardowca, który przy katastrofalnej serii nie tylko nie odchodzi od stołu, ale jeszcze podbija stawki. Ewentualnie przesiada się na inny stolik i gra za pożyczone pieniądze. Co gorsza dla drugiej strony barykady, problemy najwyraźniej dodawały jeszcze sił Cellino, który we wrześniu kupił brakujące 25% klubowych akcji.

W piłce nożnej są trzy możliwe rezultaty i tylko dwa są dobre. Ale w Leeds dopuszczalny jest tylko jeden z nich – mówił Neal Redfearn, były szef klubowej akademii i trener w sezonie 2014/15, który także miał swoje przejścia z włoskim szefem. Ambicje są ogromne, ale czasem trzeba zejść na ziemię. Czy na pewno?

W ostatnich miesiącach zamiast scenariusza, w którym kibice oglądają agonię swojego klubu, dostajemy coś zupełnie innego. Leeds jest w czubie ligowej tabeli i wygląda na to, że chce bić się przynajmniej o baraże do Premier League. Garry Monk, którego zwolnienie odbija się Swansea czkawką, pracuje już blisko rok i widać tego efekty. Na przekór wszystkiemu, piłkarze i sztab robią świetny wynik. Przewidywano, że Anglik nie przetrwa długo, pierwsze potknięcia mogły stać się powodem do zwolnienia.

Co ciekawe, właśnie teraz Cellino odsunął się w cień, kilka dni temu sprzedał 50 procent udziałów innemu włoskiemu biznesmenowi, Andrei Radrizzaniemu. Entuzjasta futbolu, za którym stoją setki miliony euro, jeden z założycieli MP & Silva, firmy działającej z sukcesami w sektorze mediów sportowych na największych rynkach świata – to może być bardzo dobry prognostyk.

W czerwcu Radrizzani będzie miał możliwość odkupienia reszty udziałów. Wszystko wskazuje na to, że atmosfera staje się po prostu bardziej normalna. A normalność to coś, bez czego nie da się zbudować niczego trwałego.

Powrót Leeds do elity? To bez wątpienia dopiero początek drogi do powrotu na szczyt. Ale do niedawna kibice zastanawiali się, czy za 24 miesiące ich klub nadal będzie istnień – dziś mogą już rozważać, czy w tym okresie nie wyląduje w tej upragnionej Premier League. Kontrowersyjny Cellino z dnia na dzień nie stanie się bohaterem, choć paradoksalnie, być może to właśnie za jego rządów Pawie zrobiły krok, który pozwoli im przywrócić chwałę. Nawet jeśli odda Leeds, nawet jeśli jego historia w tym mieście to skandale przeplatane ekscentrycznymi zagrywkami – ta dziurawa i przerdzewiała łódź za jego kadencji znów wypłynęła na szersze wody.

I w tym kontekście naprawdę nieważne jaką czapkę nosi i jakiego słownictwa używa jej kapitan.

Paweł Słójkowski

Najnowsze

Anglia

Komentarze

12 komentarzy

Loading...