Wczoraj zakończyliśmy ligowe granie i wszyscy rozjeżdżają się do domów na mniej lub bardziej zasłużony odpoczynek. Po ostatniej kolejce ze spokojnym sumieniem o świętach mogą myśleć nasi sędziowie, którzy tym razem odpuścili sobie zabawę w Mikołaja i rozdawanie prezentów. Tym samym w niewydrukowanej tabeli nie musieliśmy zmieniać żadnego końcowego rezultatu, chociaż kilku błędów panów z gwizdkiem jednak się doszukaliśmy.
Jedyne spotkanie, po którym uzupełniliśmy kolumny “sędzia pomógł” i “sędzia zaszkodził” odbyło się w Chorzowie, gdzie Ruch mierzył się z Wisłą. Za uderzenie bez piłki Helika z boiska powinien zostać wyrzucony Guzmics, co jednak umknęło Pawłowi Gilowi. I o tyle upiekło się arbitrowi, że Ruchowi – mimo gry jedenastu na jedenastu – udało się strzelić zwycięskiego gola. Inna sprawa, że swoją rolę przy bramce Niezgody odegrał właśnie węgierski obrońca, ale w tego typu rozważania nie zamierzamy już wchodzić. Fakty są bowiem takie, że sędzia pomógł swoją decyzją Wiśle dokładnie w taki sam sposób, w jaki przed tygodniem jej zaszkodził, nie wyrzucając z boiska Krzysztofa Piątka z Cracovii. Natomiast Ruch został skrzywdzony i – pozostając jeszcze w temacie “Niebieskich” – w niewydrukowanej tabeli oddajemy mu także punkty zabrane przez Komisję Ligi. Co prawda z karą się zgadzamy, nawet uważamy, że jest zbyt łagodna, ale nasza klasyfikacja z założenia ma oddawać wydarzenia wyłącznie z piłkarskich boisk.
Błędów nie zabrakło także w Kielcach, gdzie Korona mierzyła się z Lechią. Jesteśmy pewni co do dwóch kwestii – Peszko powinien wylecieć z boiska z czerwoną kartką oraz powinien być rzut karny dla gdańszczan po starciu Palanca-Wojtkowiak. Być może z boiska powinien wylecieć też Grzelak i być może powinien wylecieć Kovacevic. Innymi słowy, można krytykować Pawła Raczkowskiego za prowadzenie tego meczu, ale – fakt faktem – żadnej z drużyn ostatecznie nie udało mu się skrzywdzić. Wynik zostawiamy więc bez zmian, przez co w niewydrukowanej tabeli Lechia spada za Lecha Poznań, o czym decyduje gorszy bilans bramkowy.
Spornych sytuacji nie brakowało także w innych meczach, ale – po głębszej analizie – wychodziło jednak, że panowie z gwizdkiem podejmowali dobre decyzje. Nie można przyczepić się ani do Krzysztofa Jakubika za niepodyktowanie karnego po starciu Fojut-Guba w meczu Bruk-Betu z Pogonią, a także do Daniela Stefańskiego za mecz Legia-Górnik, w którym nie gwizdnął starcia Gerson-Vadis, a także puścił grę przy trzecim trafieniu Legii, gdzie nie było spalonego (tu brawa dla asystenta). Ogólnie więc większość naszych arbitrów zapracowała w miniony weekend na spokojne święta.
Przerwę zimową w niewydrukowanej tabeli w wygodnym fotelu lidera spędzi Jagiellonia, która ma osiem punktów przewagi nad goniącą Legią, czyli o cztery więcej niż w rzeczywistości. Natomiast w beznadziejnej sytuacji znalazł się Górnik Łęczna, który do przedostatniego Śląska traci już dziewięć oczek. Cała tabela prezentuje się następująco: