Wczorajsze „El Clásico” było bez cienia wątpliwości najbardziej rozczarowującym w minionych latach. Jeśli jednak ktoś może cieszyć się z sobotniego remisu, to z pewnością są to piłkarze Realu Madryt. Królewscy w ostatnich sekundach zdołali bowiem utrzymać sześciopunktową przewagę nad Barceloną i zachować bezpieczny dystans. Choć szczerze mówiąc nie mamy zielonego pojęcia, czy w przypadku Katalończyków można mówić już o kryzysie, postanowiliśmy z ciekawości sprawdzić, jak na tym samym etapie rozgrywek oba zespoły radziły sobie w – wliczając ten – dziesięciu ostatnich sezonach. W analizie pod uwagę wzięliśmy zestawienie dorobku punktowego Realu i Barcelony po 14 kolejkach, a także ostateczne rozstrzygnięcia w lidze.
2016/17, po 14 kolejkach: Real 34 punkty, Barcelona 28
Tak dużej straty Barcelona do Realu na tym etapie rozgrywek w minionych dziesięciu sezonach jeszcze nie miała. Co więcej, po raz ostatni „Blaugrana” zgubiła w 14 starciach identyczną liczbę punktów w rozgrywkach 2007/08. Do tej pory Katalończycy potykali się w spotkaniach z Alaves (1:2), Atletico (1:1), Celtą (3:4), Malagą (0:0), Realem Sociedad (1:1) oraz we wczorajszym „El Clasico”(1:1). W ostatniej dekadzie ani Królewscy, ani Barca, mając na tej wysokości podobną stratę do drugiej z drużyn, nie zdołali ostatecznie wywalczyć tytułu mistrza Hiszpanii.
2015/16, po 14 kolejkach: Real 30 punktów, Barcelona 34. Na koniec: Real 90, Barcelona 91 (mistrzostwo)
Rok temu temu Barcelona miała na koncie taką samą liczbę oczek, jak obecnie Real Madryt. I choć Królewscy tracili do podopiecznych Luisa Enrique 2 punkty mniej niż Barcelona traci aktualnie do Realu, to mimo wszystko gracze Zinedine’a Zidane’a ani na moment – nawet pomimo kryzysu „Blaugrany” na przełomie marca i kwietnia oraz wygranej na Camp Nou – nie byli w stanie przeskoczyć ich w tabeli. Jak Barcelona rozsiadła się na fotelu lidera po 11. kolejce, tak nie zeszła z niego aż do chwili wręczenia pucharu.
2014/15, po 14 kolejkach: Real 36 punktów, Barcelona 34. Na koniec: Real 92, Barcelona 94 (mistrzostwo)
Przed dwoma sezonami Real Madryt po 14 seriach gier wykręcił drugi najlepszy wynik w minionych dziesięciu latach. Barcelona z kolei mogła pochwalić się taką samą zdobyczą punktową, jak obecnie Królewscy. „Los Blancos” po zwycięstwie 3:1 w Klasyku na Bernabéu do 26. kolejki utrzymywali się na prowadzeniu, jednak wraz z nowym rokiem znacznie obniżyli loty przez kontuzje i coraz bardziej widoczne zmęczenie. Barcelona koniec końców zdołała odrobić straty i zdobyć mistrzostwo. Co jednak najistotniejsze, przewaga Realu nad Katalończykami ani przez chwilę nie wynosiła sześciu lub więcej punktów.
2013/14 po 14 kolejkach: Real 34 punkty, Barcelona 40. Na koniec: Real 87, Barcelona 87 (wicemistrzostwo)
Jeden z dwóch najlepszych startów Barcelony w minionej dekadzie i jedyny przypadek, w którym sześciopunktowa lub większa przewaga któregoś z tych zespołów nad drugim nie była w stanie zapewnić ostatecznie tytułu mistrza Hiszpanii. Choć Real zdołał skończyć ligę z taką samą liczbą punktów, co jego największy rywal, sam także musiał obejść się smakiem. Zwaśnione strony trzy lata temu pogodziło bowiem Atletico Madryt. Tak czy owak, sezon 2013/14 stanowi mimo wszystko jeden z nielicznych dowodów na to, że różnicę sześciu oczek na finiszu da się zredukować do zera.
2012/13, po 14 kolejkach: Real 29 punktów, Barcelona 40. Na koniec: Real 85, Barcelona 100 (mistrzostwo)
Nad rozgrywkami 2012/13 nie ma się co zbytnio rozwodzić. Na tym pułapie Barcelona miała aż 11 punktów przewagi nad drugim najgorszym Realem w tym dziesięcioleciu i od pierwszej do ostatniej serii gier nawet na sekundę nie spadła z pierwszego miejsca. „Blaugrana” zdołała też wyrównać ustanowiony rok wcześniej przez Królewskich rekord zdobytych stu oczek w Primera División. Na koniec różnica między obiema drużynami wyniosła zaś aż 15 punktów.
2011/12, po 14 kolejkach: Real 37 punktów, Barcelona 31. Na koniec: Real 100, Barcelona 91 (wicemistrzostwo)
Jedyne mistrzostwo za kadencji Jose Mourinho i – jak miało się okazać – ostatnie aż do dziś, jeśli chodzi o Real Madryt. „Los Blancos” od tamtego czasu nie zaliczyli równie udanego startu. Mimo dwóch wpadek – porażki z Levante i remisu z Racingiem Santander – szybko odstawili Barcelonę na pięć oczek i choć w ostatniej fazie rozgrywek kilkukrotnie się potykali, mistrzostwa z rąk nie wypuścili, ligę kończąc z bezpieczną przewagą dziewięciu punktów.
2010/11, po 14 kolejkach: Real 35 punktów, Barcelona 37. Na koniec: Real 92, Barcelona 96 (mistrzostwo)
I jedni, i drudzy zaliczyli wówczas bardzo udane wejście w ligę. Punktem zwrotnym był jednak bój Realu z Barceloną na Camp Nou w 13. kolejce, w którym Katalończycy przejechali się po ekipie Mourinho walcem i zwyciężyli 5:0. Od tamtej pory, „Blaugrana” – choć kończyła ligę jedynie cztery oczka nad Realem – nie spadła na drugą pozycję ani razu.
2009/10, po 14 kolejkach: Real 34 punkty, Barcelona 36. Na koniec: Real 96, Barcelona 99 (mistrzostwo)
Na pierwszy rzut oka sezon bardzo podobny do tego opisanego przed chwilą. W rzeczywistości był on jednak dużo bardziej zacięty. Real w końcowej fazie sezonu na kilka tygodni zdołał wskoczyć na pierwsze miejsce, jednak decydujące okazało się przegrane u siebie „El Clasico”, po którym Królewscy nie zdołali już wrócić na czoło klasyfikacji nawet pomimo faktu, że wykręcili na tamten czas najlepszy bilans w swojej historii.
2008/09, po 14 kolejkach: Real 26 punktów, Barcelona 35. Na koniec: Real 78, Barcelona 87 (mistrzostwo)
Pierwszy sezon Pepa Guardioli rozpoczął się od falstartu. Najpierw porażka z Numancią i remis z Racingiem Santander, potem już jednak tylko konsekwentne dążenie do odkucia się za katastrofalną poprzednią kampanię. Po 14 kolejkach Barcelona znajdowała się już dziewięć punktów nad Realem, a rozgrywki kończyła trzymając „Los Blancos” na ten sam dystans. Real na przestrzeni całego sezonu nie widział fotela lidera nawet przez szybę.
2007/08, po 14 kolejkach: Real 32 punkty, Barcelona 28. Na koniec: Real 85, Barcelona 67 (trzecie miejsce)
Zdecydowanie najgorszy sezon Barcelony w minionych latach. Sezon stojący pod znakiem zmierzchu ery Franka Rijkaarda. Trzeba sobie jednak powiedzieć jasno, że kilkanaście pierwszych serii gier nie zwiastowało aż takiego kataklizmu. Real co prawda od samego startu trzymał Barcelonę na w miarę bezpieczną odległość, jednak koniec końców 18-punktową przepaść należy uważać za coś absolutnie zjawiskowego. Dopełnieniem tragedii był brak choćby wicemistrzostwa, które w ostatecznym rozrachunku przygarnął Villarreal.
***
Wnioski? Nie, nie damy się w to wciągnąć. Prognozowanie na podstawie trendów jest ponoć dobre w ekonomii, i to też nie zawsze. Możemy co najwyżej wymienić fakty. W ostatnich dziewięciu sezonach Barcelony i Realu:
– ani razu drużyna tracąca do rywala 6 punktów po 14 kolejkach nie została mistrzem
– tylko raz drużyna tracąca do rywala 6 punktów po 14 kolejkach zrównała się z nim punktami na koniec sezonu
– tylko raz gorsza z tych dwóch drużyn po 14 kolejkach skończyła sezon nad rywalem
Nie ma sensu przymierzać korony Realowi, ale już teraz wiemy – jeśli roztrwoni taką przewagę, będzie to wydarzenie bez precedensu w najnowszej historii obu klubów.