Grzegorz Krychowiak w końcu dostał poważną szansę od Unaia Emery’ego, ale, mimo że bardzo byśmy sobie tego życzyli, to nie powiemy raczej, że ją wykorzystał. Tak czy owak jego PSG utrzymało fotel lidera remisując po wyrównanym meczu w Londynie, a nie był to jedyny tak emocjonujący mecz tego wieczora.
Początek starcia Arsenalu z PSG był typowym badaniem terenu. Z czasem coraz większą jakość zaczęli pokazywać jednak Francuzi. Ale co najbardziej nas interesuje, to rzecz jasna Grzegorz Krychowiak w pierwszym składzie. Niestety, mamy przeświadczenie graniczące z pewnością, że na dłużej go nie utrzyma. Przede wszystkim bezpodstawnie zaczął kiwać się przed własnym polem karnym, stracił piłkę, po czym faulował Alexisa w szesnastce. Bramka idzie więc w stu procentach na jego konto – jak widzicie na filmiku, nie wahał się co do wślizgu ani chwili, więc nie zdziwiłaby nas w tej sytacji konkretna bura od trenera.
A jak to wyglądało w dalszej części? “Krycha” jest zupełnie inaczej grającym piłkarzem, niż jeszcze pół roku temu. Gorzej grającym. Niepewnym, niedokładnym i szukającym podaniem wyłącznie najbliższego partnera. Czy przy golu na 2:1 dla Arsenalu Krychowiak nie powinien stać bliżej Ramseya? Może i tak, choć w pełni za tę bramkę go nie obwiniamy, bo ta nie padłaby, gdyby koledzy Grześka nie zabawili się w “traf mnie, jeśli potrafisz”. Tak czy owak, PSG pozostało liderem grupy i najpewniej to właśnie ekipa Emery’ego zwycięży i ominie najgroźniejszych rywali.
*
Ciekawie było w Stambule, gdzie Besiktas dostawał już od Benfiki 0:3, już żegnał się z jakąkolwiek zdobyczą punktową, aż tu nagle karta zupełnie się odwróciła. Jedno bach, drugie bach, rzut wolny i kiedy już myśleliśmy, że “gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka”, piłkę dopadł Fejsa i stała się rzecz wielka – gospodarze sensacyjnie doprowadzili do wyrównania.
Ale przypominamy, że mecz odbywał się w Stambule, co mówi samo przez się. Iluzoryczna pewność wygranej Benfiki istniała do rzutu karnego dla Turków w końcówce, już przy wyniku 1:3. Wystarczyły dwie chwile, a zrobił się remis 3:3. Z wypiekami na twarzy czekaliśmy na dogrywkę, karne i “Dudek dance”, ale… No tak, już jedenaście lat minęło. Fajnie było przeżyć coś podobnego jeszcze raz. A ta statystyka wymaga gromkich braw:
Besiktas na Vodafone Arena – 12 meczów, 0 porażek.
Besiktas w tym sezonie SuperLig i LM – 16 meczów, 0 porażek.
*
Gładko w Glasgow rozprawiła się z Celtikiem Barcelona, a na uznanie zasługuje zwłaszcza pierwsza bramka. Trochę jak na podwórku – Neymar dziubnął nad młodszymi kolegami, a Messi nawet bez przyjęcia zmieścił przy krótkim słupku. Tak to się, drogie dzieci, robi.
MESSI GOAL IN HD!! pic.twitter.com/yhwN5sabmy
— Messi ❤️ (@VlSCABARCA) 23 listopada 2016
*
Co działo się poza tym w ten środowy wieczór? Napoli zmarnowało sporą szansę nie dając u siebie rady Ukraińcom z Kijowa, a punktami podzieliła się też Borussia Moenchengladbach z Manchesterem City i Ludogorets z Basel. Piąte zwycięstwo z rzędu zanotowała natomiast szalona banda Diego Simeone i tym samym Atletico, z aż sześcioma oczkami przewagi nad Bayernem, ma już zapewniony awans z pierwszego miejsca w grupie.
*
Komplet wyników:
źródło: flashscore.pl