Przed dzisiejszym spotkaniem Borussii Dortmund z Legią Warszawa nie ma zbyt wiele pola do dyskusji dotyczących murawy. Wyższość gospodarzy jest bezdyskusyjna, udowodniona w pierwszym meczu przy Łazienkowskiej, dziś jedyną wątpliwością wydaje się jedynie liczba goli, jaką zapakują warszawiakom zawodnicy BVB. Wciąż żywa jest jednak debata dotycząca trybun, na których tym razem zabraknie legionistów. Pogadaliśmy z naszym dobrym znajomym, karnetowiczem, który od lat zalicza wszystkie mecze u siebie i większość wyjazdów dortmundzkiego klubu. Co Thomas ma do powiedzenia na temat wieczornego meczu?
W niektórych mediach dominuje przekaz, że Europa odetchnęła pozbywając się problemu krwiożerczych polskich chuliganów. Faktycznie się ucieszyliście, że nie trzeba ich dziś gościć?
– Mogę mówić tylko za siebie. I jeśli chodzi o moją opinię – to jest po prostu wstyd i jednocześnie bezsens, że legioniści dostają tyle zakazów, omijają tyle meczów swojego klubu. Ja byłbym naprawdę zachwycony, gdybyśmy mogli zobaczyć ich na trybunach naszego stadionu. Piłka nożna jest dla kibiców, a oni nie są żadnymi dzikimi zwierzętami czy czymś w tym rodzaju.
To popularna zagrywka w Niemczech? Takie zakazy dla grup wyjazdowych? W Polsce czasami ponad połowa meczów w kolejce odbywa się bez kibiców gości.
– Nie, to w ogóle nie jest u nas popularne. Zdarza się, ale naprawdę bardzo rzadko, bez takich ekstremalnych sytuacji jak w Polsce.
A kary od UEFA? Po meczu z Legią oberwało się chyba nawet Borussii, głównie za pirotechnikę.
– UEFA powinna zająć się sobą, a nie wytykać takie pierdoły innym. Korupcja od góry do dołu, zepsuta do szpiku kości organizacja a robi wielki problem futbolu z kilku odpalonych rac. Gdy porównamy to, co dzieje się w międzynarodowych strukturach z tymi flarami na trybunach – to jakiś żart, w dodatku kiepski. Co do samej Legii zaś – widziałem tony zdjęć z Madrytu. Pamiętam też doskonale nasz mecz w Sewilli, gdy tamtejsza policja biła nas praktycznie od przyjazdu do miasta aż do jego opuszczenia. Nie wydaje mi się, by całość wyglądała tak, jak zaprezentowały to media.
Myślisz, że to nie przypadek, że problemy z hiszpańską policją ma Legia, wcześniej miała je Borussia czy nawet Manchester City? I że problemem w tym wypadku jest po prostu hiszpańska policja?
– Dokładnie. Sewilla to jedno z moich najgorszych doświadczeń w całej mojej przygodzie z kibicowaniem, a byłem w naprawdę wielu miejscach od Baku po Warszawę. Policja nie patrzyła zupełnie w kogo uderza, bili nawet kobiety czy dziadków, którzy też z nami jeżdżą na wyjazdy. Po meczu nawet nasz klub protestował i zbierał raporty od kibiców dotyczące policyjnych nadużyć. Podejrzewam, że podobnie mogło być z Legią, a legioniści po prostu odpowiedzieli na ich wyzwanie.
Czasem śmiejemy się, że policja i kibice to dwie najłatwiejsze do sprowokowania grupy. Wystarczy, że widzą siebie nawzajem i to od razu jest prowokacja dla obu stron. Dzisiaj do tego nie dojdzie.
– Nie, ale mimo wszystko mam nadzieję, że trochę kibiców Legii znajdzie miejsce na stadionie. Okej, może być sporo różnic w naszych “kulturach kibicowania”, ale dla mnie to jest bardzo ważne i to chyba też istotna część mojej miłości do futbolu, że na meczach mogę zobaczyć czy spotkać inne grupy kibiców na naszym obiekcie. A pusty sektor gości? Nuda.
Jest sporo kibiców, którzy chyba wolą obejrzeć nudnawy mecz, ale ze śpiewającym sektorem gości, niż piękną grę bez nich. Przynajmniej na żywo.
– Tak, wiem że wiele osób od nas było zachwyconych atmosferą na naszym pucharowym meczu z Unionem Berlin, właśnie dzięki imponującej grupie fanów ze stolicy. To jest właśnie piłka nożna, o to w tym wszystkim chodzi. Jasne, bardzo fajnie jest obejrzeć w akcji Cristiano Ronaldo, ale by być zupełnie szczerym – ja preferuję starcie z zespołem z dobrym wsparciem, z mocną ekipą kibiców.
I Legia z pewnością takim zespołem jest. Graliście już kiedyś z kimś tego pokroju? Jakieś CSKA, coś w tym stylu?
– Masz na myśli gówniane drużyny ze wspaniałym wsparciem na trybunach?
Tak, dokładnie, chyba właśnie zrecenzowałeś polską piłkę w 10 słowach.
– Hmm… Może Zenit? Bardzo podobało mi się ich wsparcie dla zespołu, choć ich poziom piłkarski był naprawdę żałosny. Ale Legia to jednak inna półka. Gdy oglądałem losowanie najpierw pomyślałem: “Boże, dlaczego znowu ta Hiszpania”. Potem doszła Lizbona, bardzo fajna podróż. No i Legia. Prawie spadłem z krzesła, zawsze bardzo chciałem zmierzyć się z polską drużyną. Wiedziałem, że to raczej gówniany futbol, ale zobaczyć na żywo pojedynek na doping z Żyletą, Lechem, Wisłą, albo Lechią w takich rozgrywkach. Kibice, ze swoimi zaletami i wadami, są w tych miejscach fascynujący a ja uwielbiam podróżować do nowych miejsc. No i tyle z radości. Bez gości na własnym obiekcie…
Jedyny powód by oglądać mecz z Legią na żywo został skreślony przez UEFA.
– Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało arogancko, ale nie wydaje mi się by Legia miała jakieś szanse przeciw naszej drużynie. Ale naprawdę czekałem na przyjazd ich kibiców. Teraz zaś będzie to tylko nudny mecz towarzyski, sparing.
Jak będzie wyglądała trybuna gości na takim meczu? Sprzedajecie bilety na ten sektor, czy pozostanie pusty?
– Pusty.
A legioniści będą mogli kupić wejściówkę na inne sektory? W Polsce często odmawia się sprzedaży na podstawie miejsca zamieszkania w dowodzie osobistym.
– Chyba będą mogli kupić bilety, chociaż będą diabelnie drogie, pewnie koło 50-60 euro za jeden. To chyba kupa kasy w porównaniu do polskich cen. Mecz nie jest wyprzedany, południowa trybuna jest oczywiście cała zaklepana przez karneciarzy, ale na pozostałe sektory coś powinno zostać. Tylko tak jak mówię – w bardzo wysokich cenach.
Nie sądzisz, że to trochę bardziej niebezpieczne – wymieszać kibiców na całym stadionie – niż po prostu upchnąć ich w klatce gości?
– Oczywiście. To też pokazuje jak głupie są te zakazy od UEFA. Nikt nie rozumie posunięć tej mafii.
Na koniec – podobało ci się w Warszawie? Zadowolony, rozczarowany?
– Podobało. Atmosfera była wspaniała, podróż jeszcze bardziej, dużo fajnych wspomnień. Jedna z moich najlepszych międzynarodowych podróży za Borussią. No i wygraliśmy.
Żadnych problemów z policją, gazem łzawiącym, legionistami?
– Zero, ale może to dlatego, że moja dziewczyna jest z Polski. Znam waszą kulturę, wiem co jest akceptowane, a co mogłoby nam sprawić problemy. Szkoda, że oni nie będą tak wspominać Dortmundu. To jest część kultury piłkarskiej – kibice gości dopingujący swój klub. Nawet te gnojki z Schalke powinny zawsze móc obejrzeć derby na stadionie.