Czternasta kolejka Ekstraklasy powinna zostać zapamiętana na długo, bo jest jedną z nielicznych w tym sezonie, w których sędziowie ani razu nie zmusili nas do odejmowania lub dodawania punktów. Błędów owszem nie uniknęli, ale z pewnością nie były to pomyłki z gatunku tych wypaczających końcowy wynik.
Najbardziej niepokoi dołek formy Szymona Marciniaka, czyli arbitra, o którego dotychczas byliśmy najbardziej spokojni. Nasz międzynarodowy sędzia oraz jego asystenci po raz kolejny popełnili poważny błąd. Tym razem Marciniak niesłusznie wskazał na wapno po starciu Kelemena z Budzińskim. Bramkarz Jagiellonii czysto wybił piłę spod nóg przeciwnika i właściwie ciężko nam zrozumieć, jakie przewinienie dostrzegł tam arbiter. Gorąco było także przy pierwszym karnym dla Jagiellonii, ale tam ostatecznie decyzja okazała się słuszna, bo jednak Covilo wykonał ruch ręką do piłki. Innymi słowy, zwycięstwo gości powinno być jeszcze bardziej okazałe, ale na szczęście pomyłka sędziego nie przełożyła się na ich zdobycz punktową.
Niesłusznie podyktowanego karnego mieliśmy także w meczu Lecha z Wisłą Płock, bo w starciu Drozdowicza z Trałką obserwowaliśmy obustronny faul, który z pewnością nie kwalifikował się do wskazania na jedenasty metr boiska. Warto tu zauważyć, że po zeszłotygodniowej krzywdzie w Warszawie „Kolejorz” już w drugim meczu z rzędu wydatnie korzysta z pomocy arbitra. W środku tygodnia w Pucharze Polski lechici zdobyli gola ze spalonego, a teraz niesłusznie dostali karnego, który przypieczętował ich zwycięstwo. Można więc powiedzieć, że w przypadku piłkarzy Bjelicy suma szczęścia przy sędziowskich pomyłkach jest bliska zera.
Co jeszcze? W starciu Górnika Łęczna ze Śląskiem sędzia powinien pokazać rzut karny po faulu na Bilińskim. Adwokatem arbitra postanowił zostać jednak Morioka, który podyktowany rzut wolny zamienił na bramkę, więc błąd przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Zwracamy też uwagę na zbyt dalekie ustawienie muru przy golu Masłowskiego w meczu Piasta z Bruk-Betem, ale tego typu błędy są zbyt drobne, by mogły zostać uwzględnione w niewydrukowanej tabeli.
Po czternastu kolejkach u nas przewodzi Jagiellonia, która została już czterokrotnie skrzywdzona prze arbitrów, i to przy braku jakichkolwiek pomyłek na swoją korzyść. Piłkarze Probierza stracili na tym aż cztery punkty, co jest tym bardziej bolesne w kontekście faktu, że ich najpoważniejszy rywal z Gdańska zyskał w analogiczny sposób trzy punkty.