Reklama

Mourinho wraca do domu. By narobić bałaganu i zemścić się na gospodarzu

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

23 października 2016, 12:18 • 5 min czytania 0 komentarzy

Na świat przyszedł w Setubal, w młodości los rzucał go po Portugalii, cała piłkarska Europa usłyszała o nim, gdy mieszkał w Porto i doprowadził tamtejszą drużynę do wygrania Pucharu UEFA, a później Ligi Mistrzów. Jose Mourinho, świetny trener. Jednak jako “The Special One” narodził się dopiero wtedy, gdy opuścił ojczyznę i przeniósł się do Anglii. W Londynie, na Stamford Bridge – to tu stał się jednym z najlepszych, to jeden z jego domów. Wrócił do niego po blisko sześciu latach, ale z czasem nie przez wszystkich był traktowany jako swój. Sentymenty na bok. Teraz będzie do niego wracał już tylko z zamiarem zrobienia krzywdy gospodarzom. 

Mourinho wraca do domu. By narobić bałaganu i zemścić się na gospodarzu

– Czy będę pracował w Chelsea po raz trzeci? Nie, chcę pracować w Manchesterze przez bardzo wiele lat, a to oznacza, że najprawdopodobniej nie będę miał okazji, by szukać roboty w innym klubie z Premier League. W związku z tym powrót na Stamford Bridge również jest wątpliwy – mówi przed dzisiejszym hitem ligi angielskiej. Ma prawo czuć żal. Przede wszystkim do klubowym władz, które z jakkolwiek patrzeć najwybitniejszym menedżerem w historii drużyny rozstały się w sposób nie do końca elegancki. W dalszej kolejności do piłkarzy – np. Diego Costa czy Eden Hazard, którzy dziś odgrywają kluczowe role w drużynie, z Portugalczykiem byli skonfliktowani. No i na samym końcu do kibiców – to akurat grupa, która w większości wspierała go bez względu na okoliczności.

utn70eL

– Nie spodziewam się złego przyjęcia, nie ma ku temu żadnych przesłanek. To zresztą nie ma też żadnego znaczenia – na zawsze będę im wdzięczny. Dzieliliśmy wspaniałe, historyczne chwile. Ludzie skandowali moje imię. Przed zwolnieniem mogłem spokojnie wracać piechotą do domu bez wysłuchiwania negatywnych i brzydkich słów – tak wyraża się dziś Mourinho o fanach “The Blues”. I dalej: – Nie sądzę, by Chelsea tego chciała, ale nawet gdyby, to nie mogą mnie usunąć ze swojej historii. Oni również są częścią mojej historii. Nie ma między nami negatywnych uczuć. To właściciel klubu zdecydował się mnie zwolnić. Fani nie mają takiej władzy. O moim zwolnieniu zadecydował tylko Abramowicz – dodaje Portugalczyk.

Tym razem, trochę nie w swoim stylu, raczej nie dolewa oliwy do ognia. Można powiedzieć nawet, że bierze do ręki gaśnicę i wykorzystuje ją do uspokojenia atmosfery. –  Gdy rozpocznie się mecz, o wszystkim zapomnę, fani też zapomną. Skupmy się na spotkaniu. 

Reklama

Na Stamford Bridge jako menedżer innego zespołu przyjeżdżał do tej pory tylko raz. W sezonie 2009/10 prowadził Inter Mediolan i wpadł na Chelsea w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Pierwszy mecz we Włoszech jego drużyna wygrała 2-1, w rewanżu wywiozła z Londynu skromne 1-0, a bramkę, która przystemplowała awans i była ważnym krokiem w kierunku wielkiego finału, strzelił Samuel Eto’o.

RTLEPrb

Mourinho z pewnością nie obraziłby się na powtórkę takiego scenariusza dzisiaj. Chęć odegrania się na byłym pracodawcy to jedno. Ale te trzy punkty są jego Manchesterowi United po prostu potrzebne. Po wczorajszych meczach Czerwone Diabły spadły na siódmą pozycję w tabeli, nawet nie trzeba dodawać, że to – przy takich nakładach finansowych – lokata zdecydowanie poniżej oczekiwań. Jego drużyna jest bardziej chimeryczna niż lipcowa pogoda nad polskim morzem. Po przerwie reprezentacyjnej Ibra i spółka potrafili po absolutnie nudnym meczu bezbramkowo zremisować z Liverpoolem (sam wynik nie jest najgorszy), a kilka dni później rozbić Fenerbahce na własnym stadionie 4-1. A wcześniej były m.in. trzy porażki z rzędu, no i rozbicie Leicester City. Jakkolwiek patrzeć, teraz jesteśmy świadkami serii sześciu meczów bez porażki.

Sytuacja kadrowa w obu drużynach jest przed tym meczem dość komfortowa, kilku piłkarzy do gry powinno wrócić właśnie dziś – oczywiście jeśli trenerzy uznają, że taki mecz to dobry moment. Nikt nie powinien zrzucać winy na absencje.

X6EHaY8

Fani Manchester u United liczą na przełamanie Zlatana Ibrahimovicia w meczach ligowych, który odpoczywał w środku tygodnia. Po imponującym początku Szwed nie miał udziału przy żadnym golu w Premier League już od czterech spotkań (po drodze trafił z Zorią w LE). Z kolei meczem z Fenerbahce apetyty z pewnością rozbudził Paul Pogba. W końcu, bo cierpliwość do najdroższego piłkarza w historii futbolu też kiedyś się z pewnością skończy.

Reklama

Trzeba jednak postawić sprawę jasno – to Chelsea jest faworytem tego spotkania. Seria, do której przyczynił się również Mourinho – “The Blues” po raz ostatni przegrali spotkanie z Manchesterem United w październiku… 2012 roku, kiedy to drużyna prowadzona przez sir Aleksa Fergusona wygrała na Stamford Bridge 3-2. Od tego czasu ekipy zmierzyły się ze sobą 10 razy we wszystkich rozgrywkach. I tak:

– 6 razy mecz zakończył się remisem (w jednym z tych spotkań “The Blues” okazali się lepsi po dogrywce),
– 4 razy zwyciężyła Chelsea.

To tylko historia, przed sezonem wiele przecież się zmieniło, ale również aktualnie podopieczni Antonio Conte prezentują się nieźle. Nie grają w Europie, skupiają się na lidze, a w niej po prestiżowych porażkach z Arsenalem i Liverpoolem, udało się wygrać z Hull City (2-0) i Leicester City (3-0).

Sgm43yl

W wybornej formie jest przede wszystkim wspomniany, skłócony z byłym trenerem Diego Costa, który z ośmiu meczów w tym sezonie Premier League tylko jeden kończył bez gola albo asysty na koncie. Do tego groźny będzie oczywiście Eden Hazard, który w październiku – wliczając mecze reprezentacji Belgii – strzelił już trzy bramki i zanotował dwie asysty.

Wiele przemawia za Chelsea. Tym większa będzie satysfakcja Mourinho, jeśli to jednak jego drużynie uda się wygrać.

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...