Nie raz i nie dwa bywało tak, że czwartkowe mecze w ramach Ligi Europy rekompensowały nam brak wielkich emocji podczas dwóch poprzednich wieczorów. W najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywkach dostawaliśmy porządną dawkę piłkarskiej jakości, w tych trochę mniej – jazdę bez trzymanki. Ligę Europy nieprzypadkowo ochrzczono wtedy mianem “ligi mistrzów emocji”. I choć dziś chyba tylko szaleńcy mogą być niezadowoleni z wtorkowego i środowego grania, to i tak warto jeszcze raz zerknąć na europejskie boiska, bo dziać się będzie co niemiara.
24 mecze, od cholery grania. Nie będzie łatwo ogarnąć całość, więc postanowiliśmy zwrócić uwagę na kilka najciekawszych naszym zdaniem wydarzeń.
1. Teodorczyk vs St. Etienne
Gol i asysta z Kortrijk. Gol ze Slavią Praga. Gol z Eupen. Gol w rewanżu z Czechami. Gol z Gent. Gol i asysta z Charleroi. Gol z Gabalą. Przy tym wszystkim tylko jeden mecz, w którym nie wpisał się na listę strzelców. Łukasz Teodorczyk zaliczył takie wejście do Anderlechtu, że Belgowie mogli pomyśleć sobie, iż wyciągnęli z Dynama Kijów uboższą wersję Roberta Lewandowskiego, która z niewiadomych przyczyn miała swoje problemy na Ukrainie. Czyli że zaliczyli klasyczny strzał w środek tarczy.
To ciągle nie jest wykluczone, ocena tego ruchu dalej jest bardzo wysoka, ale nie sposób nie zauważyć, że miesiąc miodowy już się skończył i wszystko powoli wraca do normy. A ona jest taka, że Teodorczyk to jednak nie jest gość, który będzie ładował gole bez wytchnienia, bez jakiejkolwiek serii “pustych przelotów”. Właśnie przydarzyła się pierwsza z nich:
– 87 minut z Genkiem,
– 3 minuty z Leuven w Pucharze,
– 90 minut z Westerlo.
To nie jest bicie na alarm, znamy umiar i znamy też samego Teodorczyka. Po prostu ciekawi jesteśmy, jak szybko jego ograniczenia poznają też kibice “Fiołków”. Tym bardziej, że dziś chyba najpoważniejszy sprawdzian przed tą drużyną – nic nie ujmując rywalom z Belgii, Czech czy Kazachstanu, St. Etienne to jednak trochę wyższa półka. Aktualnie siódma drużyna Ligue 1, która w tym sezonie przegrała tylko raz. Na samym starcie z Girondins Bordeaux.
2. Jędrzejczyk vs OGC Nice
Tak się składa, że zostajemy w klimacie starć Polaków z francuskimi drużynami. Równie ciekawa para, bo Krasnodar zmierzy się z aktualnym liderem tamtejszej ligi. Rewelacyjnie wyglądają na krajowym podwórku podopieczni Luciena Favre’a – siedem meczów, pięć zwycięstw, dwa remisy, dwanaście goli strzelonych i tylko cztery stracone. Co najciekawsze, z reguły Balotelli i spółka ograniczali się do wbicia przeciwnikowi jednej bramki, większe strzelanie urządzali sobie dopiero, gdy naprzeciw nich stawali goście z Marsylii (3 gole) i Monaco (4 cztery).
Łyżka dziegciu w tej beczce miodu? Jest. Mecz z Schalke w pierwszej kolejce Ligi Europy, zakończony porażką 0-1. Jeśli klub ma ambicje, by zdziałać coś również na europejskim froncie, wycieczka do Rosji będzie istotna.
U Jędrzejczyka wszystko gra i buczy, po powrocie z wypożyczenia do Legii, stał się absolutnie podstawowym piłkarzem Krasnodaru, a jak pamiętamy, wcześniej bywało z tym różnie. Opuścił ledwie trzy mecze, gra głównie na lewej stronie defensywy, co również jest dobrą wiadomością w kontekście kadry. Dzisiejszy przeciwnik ma w zespole kilku nieanonimowych gości do zatrzymania, będziemy się przyglądać.
3. Którą twarz Manchesteru United zobaczymy?
Miesięczną pensję Jose Mourinho temu, kto wyjaśni, co stało się z Manchesterem United w ostatnich tygodniach! Maszynka działała może nie perfekcyjnie, ale całkiem sprawnie, aż tu nagle przyszły bardziej lub mniej spodziewane oklepy. Od City w derbach Manchesteru, od Feyenoordu na starcie Ligi Europy, od Watfordu w Premier League. Dobrze, że przynajmniej udało się ograć Northampton Town w Pucharze Ligi, bo w takiej formie i to było wątpliwe.
A później przyszedł mecz z Leicester City i…
Czapki z głów. Nawet jeśli mistrzów Anglii udało się puknąć głównie dzięki rzutom rożnym. Pierwszą bramkę dla Czerwonych Diabłów wbił Pogba, co też nie jest bez znaczenia, trochę powinno zejść z niego ciśnienie.
Na Old Trafford przyjeżdża Zoria Ługańsk. Niby idealny przeciwnik, by zaliczyć trening strzelecki przed kolejną potyczką, ale w przypadku tego Manchesteru wszystko jest możliwe.
4. Kto jeszcze zlekceważy Dundalk?
Tak się cieszyliśmy z tego, że Legia w ostatniej fazie eliminacji do Ligi Mistrzów trafiła na największych z możliwych ogórków, że trochę umknął nam fakt, że to… wcale nie są leszcze. Przekonało się wcześniej o tym BATE Borysów, ale trochę lekceważyliśmy ten wynik, w przypadku dwumeczu z Legią bardziej zwracaliśmy uwagę na słabość ekipy Besnika Hasiego, ale już pierwsze spotkanie w fazie grupowej Ligi Europy nie pozostawia w większych złudzeń.
No bo:
– przeciwnikiem była ekipa AZ Alkmaar,
– spotkanie było rozgrywane w Holandii,
– kilku piłkarzy Dundalk miało problem ze zwolnieniem z pracy,
– faworyci wyszli na prowadzenie,
– zawodnik Dundalk zobaczył czerwoną kartkę,
– a i tak udało się wyrównać i wrócić do domu z cennym punktem!
Naprawdę nieźle. Dziś były rywal Legii zmierzy się z Maccabi Tel Awiw, ekipą, która frajersko wtopiła ostatnio z Zenitem. I Dundalk nie jest bez szans.
5. Czy Włosi znów będą się wstydzić?
Mówcie co chcecie, ale gdy…
– AS Roma nie potrafi wygrać z Viktorią Pilzno,
– Inter Mediolan przegrywa z Hapoelem Beer Szewa,
– Fiorentina remisuje z PAOK-iem Saloniki,
– a honoru włoskiej piłki bronić musi Sassuolo (3-0 z Atheltikiem Bilbao),
…to coś tu nie gra. Możemy sobie wmawiać, że była to klasyczna olewka, ale wątpimy czy np. Frank de Boer miał/ma status pozwalający na olewanie czegokolwiek, pozostałych trenerów, którzy też mają swoje problemy w Serie A, również się to tyczy. Mówimy o ekipach, w przypadku których nawet finał LE z ich udziałem nie byłby wielką sensacją (prócz Sassuolo oczywiście).
Dziś poprzeczka też nie wisi szczególnie wysoko – Fiorentina gra u siebie z Karabachem, Inter jedzie do Pragi na mecz ze Spartą, do Rzymu zawita Astra Giurgiu, Sassuolo zmierzy się z Genkiem. Ale jednak by ją przeskoczyć, trzeba się troszeczkę wysilić.