W UEFA trochę jak w czeskim filmie albo serialu HBO: jeszcze przed chwilą wybierano miażdżącą przewagą głosów nowego prezesa, Słoweńca Aleksandara Seferina, który zapowiadał, że będzie Robin Hoodem. Włos z głowy biednym nie spadnie, zabierze bogatym, a miejsce w Lidze Mistrzów będzie miał nawet wicemistrz gorzowskiej okręgówki. Dzisiaj natomiast Komitet Wykonawczy UEFA zatwierdza nowy format, a więc w tym choćby szesnaście miejsc w fazie grupowej dla czterech najlepszych lig. Włosi otwierają szampana.
Nowy format CL 2018-21, został juz klepnięty przez Komitet Wykonawczy UEFA,dyskusja zbędna – trzeba grać⚽️⚽️
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) September 16, 2016
Nas oczywiście najbardziej interesuje co zmiany oznaczają dla mistrza Polski, czyli kształt kwalifikacji. Jak donosi Przegląd Sportowy, szczegóły wciąż są dopinane, ale pewne kwestie już się nie zmienią. Dobrze nie jest, ale mogło być znacznie gorzej: przede wszystkim udało się bowiem utrzymać ścieżkę mistrzowską, flagowy pomysł Platiniego.
Wciąż więc zwycięzca Ekstraklasy w wyścigu o Champions League w zasadzie zawsze będzie ścigał się z kimś, z kim przynajmniej teoretycznie będzie można powalczyć. Skończyły się złote czasy, ale nie ma powrotu do tych najciemniejszych, kiedy wpadało się w walce o LM na Hiszpanów, Włochów, Niemców – w najgorszym wypadku, kierując się informacjami “PS”, przeszkodą byłby mistrz 11 lub 12 ligi Europy. Na ten moment te miejsca zajmują Turcy oraz Szwajcarzy, ale przecież mogłoby się trafić też szczęśliwsze losowanie.
Cztery miejsca dla słabszych – mogło być gorzej. Oznacza to jednak więcej rund, maraton będzie zaczynany być może nawet w terminach starego Intertoto.
Piłka to gra zespołowa. Nie ma takiej uchwały, której nie da sie zmienić. Ligi w EPFL chcą rozmawiać na temat nowego formatu UCL.
— Dariusz Marzec (@DariuszMarzec) 16 września 2016
Czy są jeszcze możliwe gruntowne zmiany? Jak widać zdania są podzielone. Dyskusję na rzecz słabych zbyt skutecznie podminowują wyniki Legii, Celtiku, czy wielu innych w poprzednich sezonach, dlatego naszym zdaniem do dogadania pozostają tylko szczegóły, jak to, czy do ścieżki mistrzowskiej będzie należeć 11 czy 12 liga. Nowy format się utrzyma, choć w pełni zadowolony nie będzie z niego nikt – najlepsi i tak marzą o Superlidze, średniacy w zasadzie lądują na bocznym torze, mali nie mają szans skracać dystansu.