Reklama

Nieobecny od 21 lat kontra triumfator. Wywaliło nam wpierdolometr

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

25 sierpnia 2016, 20:58 • 4 min czytania 0 komentarzy

No to polosował Legii Roberto Carlos. Ponad dwie dekady oczekiwania na powrót do elity i od razu triumfator zeszłorocznej edycji w grupie. Nie ma co – Brazylijczyk zadbał o odpowiedni rozmach. Hlousek, Lewczuk czy Broź kontra Cristiano, Bale i Benzema… I to wcale nie w FIFĘ! Z jednej strony niesamowicie działa to na wyobraźnię, z drugiej – potrzeba będzie cudu, by uniknąć totalnego upodlenia. Jak na nasze – czas by już powoli zacząć odmawiać zdrowaśki. No ale dobra, przejdźmy mimo wszystko do nieco bardziej rzeczowej analizy.  

Nieobecny od 21 lat kontra triumfator. Wywaliło nam wpierdolometr

Dlaczego to losowanie dobre? 
Bo w Warszawie dojdzie do meczu, który – niezależnie od rezultatu – wspominać będzie się długimi latami. Starcie z obrońcą tytułu po 21 latach nieobecności Ligi Mistrzów na Łazienkowskiej… Jak to w ogóle brzmi? Co tu dużo gadać, piękna sprawa. Dla wielu zobaczenie z wysokości trybun potyczki Legii z Realem w Champions League będzie po prostu spełnieniem dziecięcych marzeń.

Poza tym jak dotąd Real Madryt w konfrontacjach z polskimi drużynami wygrywał za każdym razem – dwa razy ze Stalą Mielec, dwa razy z Górnikiem Zabrze i dwa razy z Wisłą Kraków. Tak więc w myśl starej zasady, że im dłużej coś się nie dzieje, tym większe jest prawdopodobieństwo, że wydarzy się to wkrótce, wydaje się, że szanse na opędzlowanie „Królewskich” jeszcze nigdy nie były tak duże.

Dlaczego to losowanie złe? 
Pomyślmy… Pewnie dlatego, że – nie ma się co czarować – i tym razem mimo wszystko nie uda się oszukać przeznaczenia. Szykuje się oklep i to srogi, niewykluczone błaganie o litość nawet przy ustawieniu przed bramką przegubowego autobusu z zainstalowanymi pancernymi szybami. Pod względem sportowym gorzej wylosować się bowiem nie dało. Co najwyżej równie źle. Nie trzeba bawić się w zestawienia jedenastek, budżetów czy osiągnięć z ostatnich lat, by stwierdzić, że Legia nie dysponuje absolutnie żadnymi logicznymi argumentami przemawiającymi za tym, że tutaj da się cokolwiek zdziałać. ŻADNYMI. Spójrzmy prawdzie w oczy – realnym celem jest tak naprawdę przegrać jak najmniejszą liczbą bramek i uniknąć kompromitacji.

„Ale przecież w piłce wszystko jest możliwe!”, krzyknął ktoś z rozentuzjazmowanego tłumu.

Reklama

Sorry, ale naszym zdaniem – nie tym razem. Choć oczywiście chcielibyśmy się mylić.

Największa gwiazda: 
No i, panie, bądź tu mądry. Najłatwiej byłoby napisać, że Cristiano Ronaldo, jednak z pewnego źródła wiemy, że Portugalczyk po tym jak dowiedział się, iż kolejny raz przyjdzie mu zmierzyć się z Michałem Pazdanem, stoi właśnie w kolejce do apteki z wypisaną receptą na neuroleptyki. Zobaczmy więc, co mamy dalej… Benzema, Bale, Modrić, Sergio Ramos, Toni Kroos… No dobra, niech będzie – nasz wybór ostatecznie pada na Garetha Bale’a. Naszym zdaniem Walijczyk coraz częściej udowadnia, że prędzej czy później w naturalny sposób przejmie pałeczkę po Cristiano. Kto wie, być może gdyby nie częste kontuzje, już teraz prezentowałby podobny poziom do Portugalczyka. W każdym razie mamy czutkę, że to będzie jego sezon i że to jego – jeśli rzecz jasna po drodze znowu się nie wysypie – trzeba będzie obawiać się najbardziej.

Tomasz Brzyski Najsłabszy punkt rywala:
Casillasa nie ma, Arbeloi nie ma, Real dopiero co wygrał Ligę Mistrzów w Mediolanie… Nie, w przypadku „Los Blancos” nie ma sensu na siłę szukać kogoś, kogo Kucharczyk wrzuciłby lewą nogą na karuzelę czy też piłkarza, którego strzały Arkadiusz Malarz, na wzór Wojciecha Pawłowskiego, broniłby jedną ręką. Jeśli coś w ostatnim czasie stanowi w Madrycie rzeczywisty problem, to są to na pewno kontuzje. Ani Bale, ani Benzema, ani Modrić, ani nawet Cristiano nigdy nie uchodzili bowiem za zawodników, których urazy omijałyby szerokim łukiem. W gruncie rzeczy marne to jednak pocieszenie, jeśli rzucimy okiem na ławkę rezerwowych ekipy Zinedine’a Zidane’a…

Ile goli wbiją Legii:

Kompletnie nieistotna ciekawostka:

Symbolem Madrytu jest niedźwiedź, czyli zwierzę w stolicy Polski skądinąd doskonale znane.

Reklama

niedźwiedź

Wpierdolometr:
Zanim licznik się przegrzał wskazówce bardzo zależało na tym, by wybić się ponad dyszkę.

Okiem eksperta:
Głos po losowaniu zabrał słynący z zawsze ekspresyjnej, lecz zarazem trafnej oceny sytuacji Grzegorz Pieczara:

– Zgadza się, jesteśmy dziadami. Pan spyta bramkarza, pan spyta tego pianistę, pan spyta resztę co oni tam, kurwa, zrobili. Nie, panie, nie chce mi się, bo jestem tak zdenerwowany. Po prostu mnie rozsadza i nie mogę powstrzymać emocji…
– …Grzesiek, ale tego meczu jeszcze nie było…
– Nagraliście to?
– Tak.
– W takim razie puścicie sobie jeszcze raz już po.

Rozkład szans:
– na zdobycie gola – 4,76 procent;
– na zdobycie punktu – 0 procent;
– na stracenie gola – 100 procent.

Najnowsze

Hiszpania

W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Patryk Stec
1
W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Lewandowski zdradził, co powiedział mu Flick. „Lepiej będzie, jak zrobisz to na naszym stadionie”

Arek Dobruchowski
5
Lewandowski zdradził, co powiedział mu Flick. „Lepiej będzie, jak zrobisz to na naszym stadionie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...