Reklama

Grupa śmiechu, grupa podwyższonego ryzyka, grupa taneczna. Gdzie wyląduje Legia?

redakcja

Autor:redakcja

25 sierpnia 2016, 11:53 • 5 min czytania 0 komentarzy

Dziś o godzinie 18:00 Legia Warszawa pozna trzech swoich rywali w najbardziej elitarnych rozgrywkach kontynentu. Liga Mistrzów, przez dwadzieścia lat ryglująca drzwi przed naszymi zespołami, wreszcie odbędzie się z udziałem mistrza Polski. Jakie będą to rozgrywki? Bogusław Leśnodorski bardzo realnie ocenił na Twitterze – nie ma słabych drużyn, losowanie jest nieistotne.

Grupa śmiechu, grupa podwyższonego ryzyka, grupa taneczna. Gdzie wyląduje Legia?

I to prawda. Poziom jest bardzo równy – wszyscy w teorii są wysoko nad Legią.

Dlatego też postanowiliśmy skonstruować grupy w oparciu o inne czynniki niż prawdopodobieństwo pokonania rywala przez doskonale naoliwioną maszynerię Hasiego – to, bez względu na rywali, będzie bliskie zeru.

GRUPA ŚMIECHU

Najważniejsza z grup, tzw. “antyplatinówka”. Grupa udowadniająca, że w ubiegłym sezonie nastąpił jakiś błąd w Matriksie a reforma Michela Platiniego nadaje się do wyrównywania poziomu w Pucharze Wójta, a nie największych rozgrywkach świata. Po powtórkach meczów z tej czwórki największe kluby nie tylko założą Superligę, ale też zaczną lobbować delegalizację parodiowania futbolu w niektórych krajach w tym w Polsce.

Reklama

Innymi słowy – jest to grupa, w której Legia nie jest skazana na pięć porażek i szczęśliwy remis u siebie.

Do tego zestawu proponujemy przede wszystkim CSKA Moskwa z pierwszego koszyka. Po pierwsze – to Rosja, kraj, którego selekcjonerem jest doskonale znany w Warszawie Stanisław Czerczesow, kraj, który na dwa lata przed mistrzostwami świata na własnym terenie ma taki burdel w środowisku futbolowym, że kibice podpisywali masowo internetową petycję o rozwiązanie ich drużyny. Ale i sama drużyna nie jest jakąś potęgą, przynajmniej na tle Realu czy Barcelony, innych możliwości z pierwszego koszyka. Stołeczny klub wygrał ligę z Rostowem rzutem na taśmę, a w obecnych rozgrywkach pogubił już punkty z Zenitem i Anży – w czterech meczach zdobył osiem punktów.

Z drugiego koszyka bierzemy Arsenal i modlimy się, by zadziałało przeznaczenie roboczo znane jako “4. Arsenal”, albo “4rsenal”. Jeśli zaś nie jesteśmy wierzący – staramy się przekonać samych siebie, że trudy ligi angielskiej są tak przeogromne, że w Lidze Mistrzów Arsenal zagra juniorami.

No i koszyk trzeci. Znani, lubiani, sympatyczni i zapewne doskonale rozpracowani przez analityczny umysł Besnika Hasiego – Club Brugge. Jak znamy albańskiego czarnoksiężnika – rozjebie ich samą konferencją, na boisku Kuchy dopełni tylko formalności.

GRUPA POLSKA

Heh, pamiętacie te wszystkie teksty o “polskiej” grupie, bo akurat mierzyły się dwa zespoły, gdzie na ławkach rezerwowych siedzieli nasi rodacy? Teraz możemy mieć nie tylko polską grupę, bo będzie w niej polski klub, ale i szereg reprezentantów pełniących ważne role w swoich drużynach.

Reklama

Taka grupa to idealna sprawa dla wszystkich, którzy chcieliby uniknąć szalenie ciężkiego dylematu pod tytułem: “Lewandowski czy Kucharczyk”. Oglądanie rodaków po dwóch stronach barykady, bez konieczności podpinania dodatkowego sprzętu i oglądania dwóch meczów na dwóch ekranach – chyba właśnie o taką Polskę nic nie robiliśmy. Nasz sztab szalenie fachowych analityków wyliczył, że na trafienie z pierwszego koszyka na “polską drużynę” będzie wynosiło – co za czasy! – 37,5%.

Jeśli nie będzie to Bayern z Lewym, to PSG z Krychowiakiem albo Leicester City z Wasilewskim i Kapustką. Z radości wyżej skoczymy na wieść o tych dwóch ostatnich klubach. Nie to, że Lewy w LM nam się przejadł, chcielibyśmy po prostu pooglądać w LM też twarze, których do tej pory nie oglądaliśmy (bądź nie mieliśmy ku temu wielu okazji). Drugi koszyk? Borussia Dortmund z Piszczkiem i Napoli z duetem Milik-Zieliński (i gdzieś tam jeszcze Łasickim). Tu wolelibyśmy zdecydowanie włoską ekipę. Po pierwsze – Polaków w niej jest więcej. Po drugie – zżera nas ciekawość, jak podkręcą swoje statystyki robiąc z Rzeźniczaka wiatrak odnajdą się w tym zespole. W trzecim koszyku zbyt wielkiego wyboru nie mamy. Czekamy na Rybusa i jego Olimpique Lyon.

Aha, no jest jeszcze Bielik w Arsenalu. Ale dopóki tylko “jest”, wolimy Borussię lub Napoli.

GRUPA WYSOKIEGO RYZYKA

Czyli tradycyjnie: grupa najbardziej atrakcyjna pod kątem kiboli. Niestety, na wstępie Legia otrzymała tutaj spory cios – Rosjanie nie mogą zostać wylosowani z Ukraińcami, więc trzeba podjąć bardzo trudny wybór – albo CSKA z pierwszego koszyka, albo Dynamo Kijów z trzeciego.

Subiektywnie – chyba stawiamy na CSKA. Rosjanie po Euro mają delikatnie rzecz ujmując kiepską opinię, ponadto to Rosjanie, którzy doskonale pamiętają choćby warszawski mecz Euro 2012. Gdy dodamy do tego przyjaźń kibiców z Moskwy z fanatykami Widzewa, otrzymujemy bardzo skromną namiastkę spotkań między fanatykami z Warszawy i Łodzi.

Z drugiego koszyka najkorzystniej wygląda chyba dortmundzka Żółta Ściana, która doskonale prezentuje się na meczach u siebie, a i na wyjazdy udaje się w bardzo solidnych grupach. Także Napoli czy Atletico Madryt to pod tym kątem bardzo fajne wybory – i jedni, i drudzy mają spore grupy fanatycznych kibiców, co zwiastowałoby naprawdę głośne widowiska i w Warszawie, i podczas starć we Włoszech czy Hiszpanii.

Grupę wysokiego ryzyka uzupełniałoby w naturalny sposób Dynamo Kijów, ale skoro postawiliśmy na CSKA z trzeciego koszyka dobieramy Lyon. Dlaczego? Ano…

GRUPA TANECZNA

W tej grupie skupiliśmy się na skonstruowaniu jak najbardziej utalentowanego bandu. I tak:

Gitarka – Dani Alves

Perkusja, tamburyno, reszta takich gadżetów – Arsenal

Reżyser klipu – Mathieu Valbuena

Pianinko – wiadomo

GRUPA DOBRYCH WSPOMNIEŃ

Czasami bywamy optymistami, nawet niepoprawnymi. Jednak nawet w różowych okularach Hasiego nie widzimy tu za wielu klubów, które Legia mogłaby ogolić. Dlatego by poprawić sobie humor po prawdopodobnych porażkach (a może i przed prawdopodobnymi porażkami), proponujemy jeszcze grupę wspomnień.

Z pierwszego koszyka idzie Juventus. Skoro już Legia obaliła mit Widzewa sprzed 20 lat, który był ostatnim polskim klubem zdolnym do sforsowania bram Ligi Mistrzów, na otarcie łez przypomnijmy inne, lepsze czasy. Wygrany dwumecz z Juventusem, po dramatycznej serii rzutów karnych. Skoro mógł Boniek – czemu nie może Kucharczyk?!

Koszyk drugi i równie wielka marka. Manchester City. A przy okazji starcia Legii z Manchesterem City przypominamy wielkie chwile Lecha Poznań, czyli można by rzec: i wilk syty, i Manchester City.

I z koszyka trzeciego bierzemy historię najnowszą. Śląsk Wrocław, którego typowaliśmy do szybkiego nokautu najpierw ogolił Club Brugge u siebie 1:0, a następnie zremisował w Belgii 3:3. A filmik wklejamy, bo rozpoczyna go uśmiechnięta twarz legendarnego i skądinąd sympatycznego czeskiego trenera.

GRUPA ŚMIERCI

No nie oszukujmy się. Każda, łącznie z powyższymi.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
12
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...