Każdy z nas wskazałby bez większego problemu szereg zalet Zlatana Ibrahimovicia – czy to tych stricte boiskowych, czy charakterologicznych. Jest w czym wybierać, więc zadanie z pewnością nie należy do najtrudniejszych. Ale że wśród nich znajdzie się także słowność? No, w pierwszym rzędzie wybralibyśmy raczej coś innego. “Ibra” przychodząc do Manchesteru zapowiedział odgryzając się Cantonie, że nie interesuje go miano króla – woli jednak zostać bogiem – i póki co słowa dotrzymuje.
Gość biegał po tym boisku z takim luzem, z takim zaufaniem od kolegów, jakby grał w tej lidze od zawsze, a czerwonej koszulki nie zdejmował od co najmniej pięciu lat. Pierwsza bramka – Jezu, jaka tam była lekkość. Szalona walka o pozycję, by znaleźć sposób na wykorzystanie wrzutki Rooneya? Przepychanie się, robienie sobie miejsca? Absolutnie nie. Po prostu wyskoczył i po prostu strzelił. Ot, z równą łatwością wstanie jutro rano i pójdzie po bułki. Albo w sumie to może się nawet okazać trudniejsze, bo trzeba będzie jeszcze przebić się przez tuzin kibiców chcących zrobić sobie fotkę czy wziąć autograf. Przy tej bramce przebijać się nie musiał, po prostu zabrał, co swoje.
Aż ciśnie się na klawiaturę, że Zlatan był dziś głównym aktorem tego widowiska, ale byłoby to mocno krzywdzące dla Luke Shawa, który zabrał mu sprzed nosa wszystkie laury dzięki swojej fantastycznej roli przy rzucie karnym (niestety komediowej). Po prostu spójrzcie…
Ehh. Nie wiemy, jakie supermoce posiada Jordy Clasie, ale jakieś na pewno, skoro sam ruch ręki zdołał powalić na ziemię gościa z takim impetem. Panie Clasie, trzeba zwrócić się do specjalistów, być może mamy do czynienia z udziałem sił poza ziemskich.
Co nowego o Manchesterze Mourinho dowiedzieliśmy się po tym meczu? Przede wszystkim to, że Pogba raczej okaże się strzałem blisko tarczy. Kapitalnie ogląda się tego gościa, dziś już pokazywał wiele symptomów tego, że aklimatyzacja nie będzie przebiegała zbyt długo. Parę fajerwerków w ofensywie, mądrze w tyłach. Druga rzecz – na transferze Francuza skorzysta też Dawid Podsiadło Marouane Fellaini, którego nie będzie już miotać na pozycję numer 8 czy 10, skupi się na tym, co umie najlepiej – zabezpieczaniu tyłów i okazjonalnym podłączaniu się przy stałych fragmentach. Trzecia – Manchester wreszcie był konkretny. Wszystko do przodu, bez takiego męczenia buły jak za Louisa van Gaala. Widoczne są jeszcze mankamenty – na przykład Martial nie zamierza chyba jeszcze grać jak Martial, dziś na jego podstawie Zlatan mógłby nakręcić film “50 twarzy rozczarowania” – ale już teraz widać wiele przesłanek za tym, że ta ekipa może mocno zamieszać w lidze.
Piłkarze Southampton parę razy podnieśli dziś ciśnienie kibiców United kontrami, ale realnego zagrożenia nie było zbyt wiele. Oczywiście nie chcemy wyciągać wniosków na wyrost, ale wiadomo, jak drużyny Mourinho spisują się u siebie. Być może to fajny początek serii, bo dzisiejszy rywal w niedalekiej przeszłości na Old Trafford lubił się rozpanoszyć.