Reklama

Czas powiedzieć: „sprawdzam”. Czy Jan Urban jest dobrym trenerem?

redakcja

Autor:redakcja

12 sierpnia 2016, 14:59 • 12 min czytania 0 komentarzy

Piłkarzom często zarzuca się, że jeżdżą na nazwisku, bo coś kiedyś wygrali, albo tylko ładnie strzelili, a mają wizytówkę na pół kariery. Dokładnie tak samo jest z trenerami, czasem nie widać innego powodu zatrudnienia niż nazwisko i coraz trudniej nie odnieść wrażenia, że tak się sprawy mają z Janem Urbanem. Nie idzie mu w Lechu, ale – sekunda zastanowienia – z jakiej paki miałoby mu wyjść? Dłuższy moment do namysłu – zaraz, przecież w karierze trenerskiej wychodziło mu rzadko kiedy. Czas wreszcie powiedzieć „sprawdzam”. Jaki to jest w ogóle trener?

Czas powiedzieć: „sprawdzam”. Czy Jan Urban jest dobrym trenerem?

Ktoś może powiedzieć, że nie ma co specjalnie wieszać psów na Urbanie za postawę Lecha, bo nie popisał się też zarząd, który od jakiegoś czasu sprowadza piłkarzy średniej jakości. Miał być napastnik, to przyszedł facet z nadwagą, mocny tylko w gębie. Wzmocnienia potrzebowała obrona, a ściągnięto Nielsena, o którym tamtejszy dziennikarz mówił: – Gdybym miał go umiejscowić wśród piłkarzy na jego pozycji w lidze duńskiej, byłby pewnie gdzieś na 10., może 12. miejscu. Generalnie szału nie ma i kadra poznaniaków wygląda mocno średnio, ale znów bez przesady – okej, Urban ma kłopoty, ale powinien to wszystko poukładać i w najgorszym wypadku kręcić się koło piątej, szóstej lokaty, na pewno nie pukać w dno od spodu.

Staramy się często trzymać stronę trenerów, bo rzeczywiście karuzela gna u nas z zawstydzająco szybką prędkością, ale tym razem nie ma specjalnych wątpliwości – Urban zdecydowanie też jest winny. A jeśli tak, Poznań jest kolejnym przystankiem, gdzie poszło mu średnio. Lubin, Pampeluna – nic ciekawego tam nie zbudował, a i myśląc o pracy w Warszawie można mieć mieszane uczucia.

*

Rozdział warszawski zaczął w 2007 roku, wtedy o jego względy starały się dwa kluby – Wisła Kraków i Legia Warszawa, szkoleniowiec miał być powiewem świeżości w naszej lidze. Do Krakowa nie trafił, Wisła od zawsze cudowała z trenerami, Urban bał się o brak stabilizacji, a że jeszcze w umowie chciano mu wcisnąć trzymiesięczny okres wypowiedzenia, podziękował. Wylądował więc w Warszawie, tam zaproponowano mu podobne warunki, ale bez tego nieco upokarzającego aneksu do kontraktu. Cel był jasny – mistrzostwo Polski, Legia gra o tytuł co roku, choćby się waliło i paliło. – To była potrzeba sprowadzenia na polski rynek trenera, który ma doświadczenie z innej ligi, w tym przypadku hiszpańskiej. Sprowadziliśmy Jana Urbana i Mirka Trzeciaka, żeby dobrze się rozumieli, współpracowali, bo chcieliśmy dużo zaciągnąć z tamtego rynku. Potem się okazało, że liga hiszpańska nie jest tak fantastyczna, żeby jakikolwiek zawodnik, który stamtąd przyjdzie, okazał się dobry – mówi Leszek Miklas, były prezes Legii.

Reklama

Mając w pamięci pozycję Legii w polskiej piłce, Urban zabrał się do pracy nieco dziwnie, bo zaczął od powieszenia w gabinecie… herbu Górnika. – Przez całą pierwszą kadencję nad biurkiem trenera Urbana w jego klubowym pokoju wisiał ogromny proporczyk Górnika Zabrze. Mnie to zszokowało. To nie był znaczek, jakiś proporczyczek malutki, ginący na ścianie wśród innych ligowych, tylko wyjebany proporczyk Górnika. Mimo tego, nikt przez cały czas nie zareagował, jeśli chodzi o władze klubu. Nie wziął go prezes, czy ktoś ważny i na ucho nie powiedział: „Janek, wiem, że ty jesteś Górnik Zabrze, ale pracujesz u nas. Weź to zdejmij, mniejszy powieś, albo zrób numer taki, że powieś 10 proporczyków i wśród nich ten Górnika.” To było dla mnie niezrozumiałe – mówi były pracownik klubu.

Jeśli dodać do tego pewną niefortunną wypowiedź Urbana, zaczęło się robić dziwnie: – Legia ma zawsze wielkie apetyty na sukcesy. W Polsce jest jednak kilka klubów, które mają więcej tytułów niż Legia. Dlaczego więc Legia ma być taka wyjątkowa? Zgadzam się, że zazwyczaj jest w czołówce rozgrywek, ale zawsze miała duży potencjał ekonomiczny i piłkarski. Tylko że nie zawsze potrafiła go wykorzystać. Gdy sam grałem w lidze, Legia słynęła z takich wpadek. Wymagania, które stawiają kibice i media, często nie są adekwatne do rzeczywistości. Ja to rozumiem, ale ten syndrom wyższości tego nie zrozumie. Wiadomo, że o Legii się wiele mówi i wiele od niej wymaga, ale muszą być ku temu jakieś podstawy. Taki syndrom wyższości to może mieć Górnik Zabrze, który zdobył 14 mistrzostw Polski i coś tam zawojował w europejskich pucharach.

Czy trener może w ogóle powiedzieć coś takiego? Czy gdyby teraz Pep Guardiola stwierdził, że wymagać trzeba od United, a City dajcie spokój, to nie mówilibyśmy o tym w kategoriach skandalu? Ważna rzecz – to nie dotyczy samego warsztatu szkoleniowego, ale o szeroko pojętą kulturę pracy też trzeba dbać, to też w pewnym stopniu robi wynik. Urban wtedy o tym zapomniał i wielu w klubie to dziwiło.

Robił dla klubu wszystko co trzeba, ale gdyby Górnik zaproponował mu posadę, to on chyba z dnia na dzień, by odszedł. Mnie się tak wydawało. Legia mu się napatoczyła, ale tak w ogóle, to jego serce było w barwach Górnika. Legia była miejscem pracy, a Górnik – moim zdaniem – byłby spełnieniem marzeń. Nigdy się pewnie do tego nie przyzna, to już może być mój wymysł, ale myślę, że jak Legia wygrywała z Górnikiem, to on się nie cieszył – dodaje były pracownik klubu.

CHORZOW , STADION PRZY ULICY CICHEJ  12.03.2016  SPORT PILKA NOZNA  POLSKA EKSTRAKLASA  SEZON 2015 / 2016 RUNDA WIOSENNA  26 KOLEJKA  RUCH CHORZOW - LECH POZNAN  NZ TRENER LECH JAN URBAN  FOT MICHAL NOWAK / 400mm.pl  CHORZOW  12.03.2016  FOOTBALL  POLISH EKSTRAKLASA  SEASON 2015 / 2016  ROUND 26  RUCH CHORZOW - LECH POZNAN  MICHAL NOWAK / 400mm.pl

No dobra, ale jakim był wtedy trenerem – nie poległ przecież przez proporczyk. – Urban miał dwie twarze. Jedna na treningach i meczach, kiedy był bezlitosny dla piłkarzy, wytykał im błędy, śmiał się z nich – nie wyzywał, ale mówił: dziecko z przedszkola by lepiej zagrało. Drugie oblicze to dobry ojciec, po treningu i po meczach zawsze ich bronił – kontynuuje osoba związana niegdyś z Legią. – Lubił się wkurzyć, dosadnie opieprzyć zawodnika, na meczu też się zdarzało, ale to było takie pozytywne, bo chciał z piłkarzy wydobyć jak najwięcej, widział, że dany zawodnik może grać lepiej niż gra obecnie. Na początku, jak przyszedłem z Bełchatowa, to też było dla mnie stresujące, ale później się przyzwyczaiłem i nie robiło to wrażenia. Dla każdego to indywidualna sprawa, jego psychika. Z tego co widziałem, Rado nie za bardzo sobie z tym radził, potrafił na niego Urban nacisnąć, a jak oglądałem Legię za trenera Skorży to było widać, że Miro odżył. Kuba Rzeźniczak też miał na początku z tym problemy, ale sobie poradził – dodaje Tomasz Jarzębowski. Takie zachowanie trenera brało się stąd, że nie mógł zrozumieć, jak jego podopieczni mogą mieć problemy z najprostszymi zagraniami. Sam był świetnym piłkarzem, więc dziwił się, dlaczego ludzie zarabiający tyle kasy nie potrafią podać dokładnie na 30 metrów – te nerwy, to było tak naprawdę jego trenerskie frycowe.

Reklama

Mimo tego sportowo początek w Legii Urban zaliczył wyśmienity. Wygrał siedem pierwszych meczów, ba – stracił tylko jedną bramkę! Potem było jednak coraz gorzej, spragniona tytułu Legia dwa razy musiała oglądać plecy Wisły Kraków, nie grając przy tym nic ciekawego w pucharach, co miało się potem stać przykrą wizytówką trenera. Trzeciego sezonu Urban już nie dokończył i zastąpił go Stefan Białas, który nie wszedł nawet do pucharów. – To była decyzja rady nadzorczej i zarządu. Wielu ludziom wydawało się, że trzeba coś zmienić, pierwsze nieudane mecze wskazywały na to, że kryzys się będzie pogłębiał, a bardzo nam zależało na tym, by tak się nie stało. Wtedy wzięliśmy trenera ratownika, chcieliśmy wstrząsnąć zespołem, ale zespół nie dał sobą wstrząsnąć – opisuje Miklas.

– W przygotowaniach zimowych było okej, ale wiosną to nie zagrało. Nie czułem się tak, jakbym chciał, z tego co widziałem reszta drużyny też – mówi Jarzębowski. Dołek fizyczny Legii było widać, na Łazienkowską przyjechała ostatnia w tabeli Odra Wodzisław, wcisnęła jedną bramkę, a zamuleni legioniści nie byli w stanie odpowiedzieć. Po następnej porażce, też 0:1 z Polonią Bytom, trenera zwolniono.

ZGRUPOWANIE LEGII WARSZAWA W AUSTRII --- LEGIA WARSAW TRAINING CAMP IN AUSTRIA

– Trener nie znosi przegrywać. Jak z nim wygrasz w siatkonogę, to nie jest lekko – śmieje się Jarzębowski.

*

Drugie podejście do Warszawy Urban miał już lepsze, bo dał Wojskowym upragnione mistrzostwo, którego nie mogli zdobyć przez nieprzyzwoicie długich siedem lat, a jeszcze dołożył Puchar Polski. Ponieważ jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia, a tytuły przy takich środkach Legia powinna zdobywać ze zdecydowanie lepszą regularnością, chciano czegoś więcej – sukcesów w pucharach. Tego już trener dać kompletnie nie potrafi. Dwie statystyki:

11/12 – 8.3250 (Skorża)

12/13 – 2.0000 (Urban)

13/14 – 2.6250 (Urban)

14/15 – 10.9500 (Berg)

15/16 – 4.1000 (Berg i Czerczesow)

To punkty jakie zdobywali trenerzy Legii w europejskich kampaniach z pięciu ostatnich sezonów, jak łatwo policzyć – Urban w dwóch podejściach zarobił mniej oczek niż Skorża w jednym, o Bergu nie wspominając. Wszyscy pamiętamy popisy legionistów w Lidze Europy, kiedy udało się wygrać i strzelić jakieś bramki dopiero w ostatnim meczu, naturalnie o pietruszkę.

Druga statystyka, którą przytaczaliśmy już kiedyś, gdy pojawiały się plotki łączące Urbana z Lechem, ale warto przypomnieć:

0-0 i 4-1 z FK Homel
1-2 i 0-2 z FK Moskwa
3-0 i 1-0 z Metalurgiem Rustawi
1-1 i 2-2 z Broendby Kopenhaga
2-2 i 5-1 z Metalurgsem Lipawa
1-2 i 3-1 z SV Ried
1-1 i 1-2 z Rosenborgiem
3-1 i 1-0 z The New Saints
1-1 i 0-0 z Molde FK
1-1 i 2-2 z Steauą Bukareszt
0-1 i 0-2 z Lazio Rzym
0-2 i 0-2 z Trabzonsporem
0-1 i 2-0 z Apollonem Limassol
2-1 i 0-2 z Fiorentiną
0-0 z Belenenses
0-1 z Bazyleą

Komplet wyników w pucharach z Legią i Lechem, Urban tylko raz zaskoczył silniejszego bądź w miarę równego sobie rywala – Apollon i Ried uznajemy za słabsze od Legii. Słabo, szczególnie boli rewanż ze Steauą, kiedy zobaczyliśmy zespół kompletnie nieprzygotowany mentalnie do starcia o grube miliony za Ligę Mistrzów. Choć dobrze, że w ogóle do tego dwumeczu doszło, bo przecież rundę wcześniej Molde mogło i powinno rozstrzelać Legię u siebie.

W każdym razie Leśnodorski (który Urbana nie zatrudniał) wiedział już, że zespół by pójść dalej, potrzebuje nowego bodźca. Czego nie mówić o Bergu, w przeciwieństwie do Urbana potrafił ogarnąć zespół w Europie i ułożyć go tak, by grał skutecznie. – Janek to fantastyczny facet, tylko my jako klub nie dorośliśmy do modelu, do którego Janek pasowałby najlepiej. Jest mądry, ma świetny kontakt z piłkarzami, ale nie jest urodzonym menedżerem – mówił w maju 2014 roku Leśnodorski.

Pytanie, gdzie pasowałby Urban najlepiej, skoro nawet Legia nie dorosła do jego systemu. Zapominając na chwilę o Lechu, trener poza Warszawą w kraju próbował swoich sił jeszcze dwa razy – w Lubinie i Bytomiu (tę drugą przygodę pomińmy, pięć meczów i ewakuacja – trudno go za to winić, okręt tonął i miał dziury z każdej strony, a nie ma powodu, żeby Urban umierał za Polonię).

Mam dobre wspomnienia z trenerem, mimo że dużo nie grałem, to sporo się od niego nauczyłem. Jego warsztat mi odpowiadał, sporo zajęć z piłką, wiele gier na sporej intensywności. Na odprawach potrafił zainteresować, zauważyć ciekawe rzeczy, których nie dostrzegał kibic – mówi Kamil Wilczek, współpracujący wtedy z Urbanem w Zagłębiu. To jest zresztą regułą – trudno znaleźć kogoś, kto wypowie się źle o Urbanie. – Bardzo dobrze wspominam współpracę z trenerem – Jarzębowski. – Jest kolegą dla piłkarzy, ale też szefem. Bardzo trudno to połączyć – Miklas. – W Polsce to jeden z lepszych trenerów. Pamiętał o każdym w klubie, nieważne czy ten ktoś wykonywał ważną, mniej ważną pracę, twierdził, że każdy dokłada cegiełkę do sukcesu. Nie był kolegą, ale doceniał wysiłek wszystkich – cytowany wcześniej pracownik klubu. Szkoleniowiec umie zrobić atmosferę, wtedy w Legii to była jego pierwsza poważna praca w seniorskiej piłce, potrzebował czasu, żeby okrzepnąć z panującymi standardami.

Z wynikami ciągle są jednak problemy. W Zagłębiu trener miał dobre rezultaty tylko na początku, przyszedł do Lubina w roli strażaka i rzeczywiście sobie poradził. Przejął drużynę po Marku Bajorze, ogarnął ją i Zagłębie zostało w lidze. Schody zaczęły się, gdy trzeba było zbudować coś samemu – tutaj Urban nie dał rady kompletnie. Dwa zwycięstwa, cztery remisy, sześć porażek i musiał się pakować.

*

Tomasz Ćwiąkała przeprowadził kiedyś rozmowę z Fernardo Ciordią, lokalnym dziennikarzem z Pampeluny, zajmującym się Osasuną. Ten, zapytany o styl gry Osasuny za Urbana odpowiedział następująco: Urban postawił sobie awans za cel, gra atakiem pozycyjnym, ale jego drużyna się do tego nie nadaje i ten styl nie przynosi wyników. Rywale naciskają albo zamykają się na własnej połowie, a Osasuna staje się bezradna. Na domiar złego w ostatnich pięciu meczach nie strzeliła gola, wyrównując swoją najgorszą serię w historii, i zajmuje dziewiętnaste miejsce w tabeli, czyli najniższe od siedemnastu lat. Urban nie potrafi przekonać zawodników do walki i eksponowania cech, które zawsze charakteryzowały Osasunę i które w Segunda División są częściej spotykane niż atak pozycyjny. Nie dostosował się do wymagań ligi ani nie wykorzystał potencjału swoich piłkarzy. Dyrektor sportowy klubu powiedział zresztą przed kilkoma dniami, że zawodnicy dali z siebie 50 procent. Słabe planowanie i kiepska znajomość warunków Segunda dały efekt.

Jeśli zestawić tę wypowiedź z tym zdaniem Kamila Wilczka: Na pewno mieliśmy grać ofensywnie i długo utrzymywać się przy piłce, można dojść do niewygodnego pytania dla warsztatu trenerskiego Urbana. Czy trener dostosowuje taktykę do piłkarzy, czy może jest zupełnie na odwrót? Jego filozofia po części sprawdzała się w Legii i na początku w Lechu, ale przecież dla drużyn pokroju Zagłębia i Osasuny to samobójstwo. Zresztą, może dla Legii w pucharach też? Może brak pomysłu na silniejszych i rywali o podobnym poziomie powodował, że Urban nie zanotował żadnego zwycięstwa z jakimś Rosenborgiem, Molde, Broendby, Steuą?

Zagłębie starało się grać tak, jak chciał Urban, ale nie było z tego żadnego pożytku. Szybkie cztery strzały z sezonu 11/12:

– Zagłębie vs Cracovia 1:1. Posiadanie piłki 63-37 dla Zagłębia

– Jagiellonia vs Zagłębie 3:1. Posiadanie piłki 59-41 dla Zagłębia

– Ruch vs Zagłębie 2:1. Posiadanie piłki 57-43 dla Zagłębia

– Widzew vs Zagłębie 0:0. Posiadanie piłki 55-45 dla Zagłębia

Miedziowi mieli piłkę, ale co dalej? Nic, zero konkretów.

A Osasuna? Przecież to też nie były kompletne ogóry – po Urbanie przyszedł tam Enrique Martin i z podobnej jakości materiałem awansował do La Liga, kiedy polski trener kręcił się koło strefy spadkowej.

– Trener zawsze będzie chciał grać w piłkę i raczej tego stylu nie zmieni – twierdzi Jarzębowski.

*

WARSZAWA 25.10.2015 MECZ 13. KOLEJKA EKSTRAKLASA SEZON 2015/16 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH IN WARSAW: LEGIA WARSZAWA - LECH POZNAN 0:1 MARCIN KAMINSKI JAN URBAN FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Zbierając to wszystko do kupy, bilans Urbana nie wygląda najlepiej. Wystarczy spojrzeć na średnią punktów (za transfermarkt):

Legia – 1, 97

Polonia Bytom – 1,40

Zagłębie Lubin – 1,16

Legia Warszawa – 1,91

Osasuna – 1,11

Lech Poznań – 1,56

Żebyśmy mieli porównanie:

Rumak w Lechu – 1,83

Skorża – 1,73

Bakero – 1,67

Jacek Zieliński – 1,81

Liczby pod wieloma postaciami są więc dla Urbana bezlitosne. Wyniki w pucharach, przywiezione stamtąd współczynniki, średnie punktów na mecz – to wszystko wygląda źle. Czyli jak, Urban jest fatalny i to jakieś nieporozumienie, że znajduje ciągle zatrudnienie? Też nie do końca. Urban to po prostu trener zadaniowy – gdy potrzeba ogarnąć zespół, poprawić atmosferę w szatni i ratować sezon, to udaje mu się całkiem dobrze. Tak było w Zagłębiu, tak było w poprzednim sezonie w Lechu. Ale gdy trzeba już coś zbudować samemu, kaplica. Na atmosferze zajedziesz pół sezonu, nie więcej – im dalej w las tym bardziej potrzebujesz planu. Urban nie wygląda na takiego, który go ma, a przynajmniej nie na takiego, który ten plan ma dobry.

Są piłkarze, którzy wchodzą na 20 minut i przesądzają o wyniku. Pytanie, czy Urban chce być trenerem, który będzie potrzebny tylko na kilka miesięcy.

Paweł Paczul

Fot. FotoPyk, 400mm.pl

Najnowsze

Hiszpania

Dziś to Girona jest „Dumą Katalonii”. Portu znokautował Barcelonę

redakcja
0
Dziś to Girona jest „Dumą Katalonii”. Portu znokautował Barcelonę
Niemcy

Uznany trener był łączony z Bayernem, a teraz odpowiada: Nie jestem na rynku

Arek Dobruchowski
2
Uznany trener był łączony z Bayernem, a teraz odpowiada: Nie jestem na rynku

Komentarze

0 komentarzy

Loading...