Reklama

I Włosi syci, i Torino całe. „Wynalazca” Glika z posadą życia

redakcja

Autor:redakcja

07 czerwca 2016, 21:16 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jeśli nie wierzycie, że życie wynagradza upór, jeśli tylko jest on dość mocny i dość odporny na próbę czasu, spójrzcie dziś na Giampiero Venturę. 68-latkowi nigdy nie było dane poprowadzić drużyny z absolutnego topu – nawet w skali Włoch. Rozbijał się gdzieś pomiędzy Cagliari, Weroną i Pisą. Zwiedzał z marnym skutkiem Udine, walczył w Bari… Doceniono jego pracę dopiero w Torino, gdy trenerskie roboczogodziny liczono mu już pewnie w setkach tysięcy. Ale to dziś nadszedł dzień, kiedy za całą tę tułaczkę został wreszcie wynagrodzony prawdziwym splendorem. To on po Euro poprowadzi piłkarską reprezentację Włoch.

I Włosi syci, i Torino całe. „Wynalazca” Glika z posadą życia

Maestro. Tak jednym słowem opisał dziś dorobek Ventury dziennikarzom prezydent włoskiej federacji Carlo Tavecchio. – To człowiek, który wprowadził do dorosłej piłki niezliczoną liczbę młodych graczy, którzy później stawali się reprezentantami, robili kariery w Serie A. Ba, pod jego skrzydłami wychowało się wielu znakomitych trenerów – podkreśla Tavecchio.

U Ventury w Venezii swój pierwszy naprawdę udany sezon zaliczył młody Christian Vieri. W dowodzonym przez niego Cagliari do Romy wybili się Cristiano Zanetti czy Jonathan Zebina, a na transfer do niezwykle mocnej wtedy Parmy zapracował Patrick M’Boma… Kolejne przykłady można tylko mnożyć.

Ventura miał też przecież największy udział w tym, jak ikoniczną postacią stał się w Torino Kamil Glik. To on najpierw zachwycił się Polakiem w Bari, a później zabrał go ze sobą do Turynu, by po ledwie kilku latach wynaleźć go dla zespołu jako „Il Capitano”. A takich przykładów było więcej. Wątpliwości, któremu trenerowi zawdzięcza najwięcej nie ma również choćby Ciro Immobile, który u nikogo innego nie spisywał się tak doskonale, jak właśnie u doświadczonego Włocha. – Łączy mnie z nim ogromna więź, to trener, który potrafi sprawić, że gra drużyny wygląda bardzo dobrze, perfekcyjnie przygotować do meczu.

Jak wiele na całym dealu straci Torino? Wszyscy pamiętamy przecież, co stało się choćby z Górnikiem Zabrze, gdy opuścił go Adam Nawałka. Równia pochyła.

Reklama

Z tym że tutaj wcale nie musi być zjazdu. Wręcz przeciwnie. W miejsce Ventury zatrudniono bowiem zawczasu Sinisę Mihajlovicia, który nie raz pokazywał już, że jest w stanie z typowego ligowego średniaka wykrzesać „coś więcej”. Sampdorię, której największą gwiazdą był bodaj Eder – umówmy się, nie żaden wielki wirtuoz – potrafił wprowadzić do pucharów, w lidze finiszując między innymi ponad mediolańskim duetem Inter-Milan. Za to trafił do… Milanu, gdzie wywalono go, bo chciał coś autorskiego stworzyć, ale nie uprzedził zawczasu Silvio Berlusconiego, że budowa może potrwać. Przypomnijmy fragment felietonu Leszka Milewskiego (całość TUTAJ – klik!):

„Mihajlović wszczepił drużynie kręgosłup, choć był pod nieustanną presją, zwalniano go co chwila przez cały sezon. Wypromował Donnarummę, którego Silvo może opchnąć za grube pieniądze, sprawił, że Honda zaczął przypominać dawnego siebie, że odsyłany na wysypisko dla niespełnionych talentów Niang wydobył się z marazmu. Sprawił, że ta bezjajeczna, rozregulowana banda zaczęła iść razem w interesującym kierunku. Oczywiście, że przegrywali, ale często były to porażki, podczas których przystawiali rywalom nóż do gardła – idealnym przykładem zeszły tydzień i 1:2 z Juve, gdzie piłkarzem meczu był Buffon. Punkty uciekały, Champions League nierealna od dawna, ale coś tutaj się rodziło. Zarżnięto to jednak w zarodku, czym Silvio rozwścieczył szatnię, a także kibiców, bo Curva Sud oficjalnie po wywaleniu Sinisy napisała: „to już czwarty trener, którego zwolniono za cudze grzechy”.”

Rzadko się to zdarza, ale tutaj trzeba powiedzieć, że i wilk się najadł, i ta biedna owieczka pozostała cała. Włosi mają bowiem powody do zadowolenia, bo po Antonio Conte na najważniejszym w kraju futbolowym stołku miejsce zajmie facet szanowany i w kraju zwyczajnie, po ludzki lubiany, a i w Torino nie ma się chyba o co martwić. Na pewno nie o to, że zespół Mihajlovicia nie będzie mieć jaj. Serb już o to zadba.

Najnowsze

Polecane

Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Michał Trela
0
Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...