Reklama

Symboliczna stawka meczu z Litwą: dobry humor

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

06 czerwca 2016, 12:25 • 4 min czytania 0 komentarzy

Nie będziemy się bawić w zbędną dyplomację – Litwini to ogórki. Nie tak zielone jak San Marino czy inny Gibraltar, ale wciąż mniej u nich jakości niż włosów na głowie Dariusza Kubickiego. Niby walczą, niby maskują ten problem, ale widać, że nic z tego nie będzie. Zaraz ktoś może oburzony powiedzieć: hej, przecież niedawno Żalgiris ośmieszył Lecha, a i reprezentacja kilka razy mocno się nam postawiła. To wszystko prawda, bo Litwini to dla nas przypadek trochę podobny, jak do niedawna Finlandia – kiedy reszta Europy bije ich bez opamiętania, my lubimy się na nich potknąć.

Symboliczna stawka meczu z Litwą: dobry humor

Jakby spojrzeć tylko na bilans spotkań i suche liczby, to wychodzi, że jesteśmy godnymi siebie rywalami. Raz oni nam, raz my im. Miło możemy wspominać spotkanie w Gdańsku sprzed dwóch lat, bo choć dostawaliśmy w cymbał przed przerwą, to w drugiej połowie ogarnęliśmy sprawę i wygraliśmy – chyba też tam zaczęła się rodzić reprezentacją, w którą wierzymy obecnie. Ale wcześniej? Wcale nie było łatwo, w XXI wieku dwukrotnie udało się wygrać, raz zremisować i też dwa razy górą byli oni. Szczerze mówiąc, wolelibyśmy takie statystyki przytaczać a propos kogoś lepszego niż 127. drużyny w rankingu FIFA. Taka jest jednak rzeczywistość.

Spory wstyd, bo w ostatnich latach Litwini nie tyle, że nie mogą się doczekać choć trochę lepszej generacji zawodników, oni czekają na tego jednego, którego mogliby pokazać światu bez wstydu. Ostatnią gwiazdą był chyba Edgaras Jankauskas (teraz zresztą ich szkoleniowiec), mający na rozkładzie dobre kluby: Porto, Benfikę, Niceę. Z tymi pierwszymi zdobył nawet Puchar UEFA i Ligę Mistrzów – choć w to drugie trofeum jego wkład był mniejszy, nie strzelił na salonach ani jednej bramki. W każdym razie, jest on i przygnębiająca ciemność, którą co jakiś czas rozświetla skromny piłkarski meteoryt, jak na przykład Raimondas Zutautas. W barwach Maccabi Hajfa walnął kiedyś takie cudo Manchesterowi United:

Ich reprezentacja budowana jest często na graczach z Ekstraklasy – a serio, potrafimy sobie wyobrazić lepszy materiał. Na przykład najwięcej występów w tamtej kadrze ma Andrius Skerla, znany u nas z Korony i Jagiellonii. Piłkarz solidny, ale nic więcej, bo przecież gdyby rzeczywiście było inaczej, to nie zasiedziałby się w średniakach naszej ligi. W zespole z którym zmierzymy się dziś, też są ludzie albo obecnie grający w naszych rozgrywkach, albo polskie boiska pamiętający. Zubas z Podbeskidzia, Kazlauskas z Lechii, Valskis z Wigier Suwałki, czy Cernych z Jagiellonii. Słowa tego ostatniego dużo mówią o sile tej reprezentacji.

Reklama

– Chłopaki w szatni śmieją się, że dostaniemy straszne lanie i to w sumie dobrze, że z nami jest ten ostatni mecz, bo sobie postrzelacie (śmiech). Ja z kolei mówię odwrotnie, że to dziwny sparing, żeby grać z „drewniakami” przed wyjazdem (śmiech). Jeszcze ktoś przed wyjazdem niepotrzebnej kontuzji się nabawi – powiedział napastnik dla kanału Łączy Nas Piłka. Niby żarty, ale jakby po prostu wiedział, na co ich stać

Od mistrzostw Europy się odbili. Po pierwszych dwóch meczach mogli mieć nadzieję na cud, bo wygrali z San Marino i Estonią, ale potem mocniejsze reprezentacje rozliczyły ich kompletnie. Kolejne trzy spotkania przyniosły Litwinom zawstydzający bilans 0:10 i do końca eliminacji nie potrafili się odkręcić – skończyli w tabeli tylko nad San Marino, zresztą u siebie wymęczyli ich ledwo 2:1. To w sumie cecha wspólna batalii naszych sąsiadów o wielkie turnieje – naturalnie w żadnym nie zagrali – stać ich tylko na minimum przyzwoitości. Wygrywają ze słabszymi i zajmują czwarte, piąte miejsce w grupie.

Przeszłość wygląda więc marnie, ale i przyszłość trudno malować w jasnych barwach. Cernych w tym samym wywiadzie mówi, że Litwa ma obecnie dużo młodych piłkarzy, a ich ostatnie mecze na wyjazdach z Rumunią i Rosją nie wyglądały źle. Może rzeczywiście tak było, ale wyniki są klasyczne: odpowiednio 0:1 i 0:3. Co do młodzieży – jedno, to być młodym, a drugie – umieć przy tym grać w piłkę. Patrzy się na kluby graczy obecnej kadry i mają bryndzę, co tu dużo gadać. Najciekawszy jest Lukas Spalvis, który pójdzie latem do Sportingu Lizbona, ale poza nim, nie ma się czym chwalić – niektórzy siedzą w rodzimej lidze.

A te rozgrywki są słabiutkie pod każdym względem – infrastrukturalnym, sportowym, finansowym. Liga zajmuje 45. miejsce w rankingu UEFA, za Finlandią, Luksemburgiem i Łotwą. Ich najlepszy zespół, czyli Żalgiris regularnie odpada w pierwszych rundach eliminacji, po sukcesie z Lechem, rozliczył ich Salzburg bijąc 7:0 w dwumeczu. Rok temu drużynę stamtąd zdemolowała nawet Jagiellonia, wygrywając u siebie z Kruoją Pokroje 8:0. Nie mają argumentów Litwini, żeby ich kraj odwiedzali lepsi piłkarze. Kasy brak, stadiony też nie zachęcają, obiekt w stolicy wygląda okropnie:

No, nie jest za dobrze, delikatnie mówiąc. Dlatego trudno podważyć tezę, że w tym meczu gramy tak naprawdę o dobre humory. Trzeba wygrać, strzelić parę bramek – na tle takich rywali praktycznie nie da się przetestować zbyt wielu wariantów. Wyjść, zwyciężyć i tyle. A skoro przy okazji można poprawić ten średni bilans, to czemu nie?

Reklama

Najnowsze

1 liga

Concordia Elbląg odpowiada na zarzuty dot. match-fixingu

Bartosz Lodko
0
Concordia Elbląg odpowiada na zarzuty dot. match-fixingu
Francja

Radosław Majecki się rozkręca. Trzeci mecz z rzędu na zero z tyłu

Bartosz Lodko
0
Radosław Majecki się rozkręca. Trzeci mecz z rzędu na zero z tyłu
Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
6
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...