Były takie momenty w tym sezonie, kiedy wydawało się, że Milan jest na dobrej drodze – oczywiście nie w kierunku poziomu, gdy wygrywał Ligę Mistrzów, ale okolice podium Serie A? Na początku roku nie przegrał dziewięciu meczów z rzędu, niedawno walczył jak równy z równym w spotkaniu z Juventusem. Wtedy przyszła chyba zbyt pochopna decyzja o zmianie trenera i Rossoneri znów prezentują żenadę – dziś też się skompromitowali, bo tak trzeba nazwać wynik 3:3 z Frosinone.
Nie ma żadnego usprawiedliwienia, super, że odrobili straty, ale to jak chwalić piłkarzy za walkę – zarabiają tyle kasy, że tylko spróbowaliby przejść obok meczu. Frosinone to naturalny kandydat do spadku, który tylko raz w tym sezonie potrafił strzelić trzy gole – Hellasowi Verona u siebie, czyli szału nie ma. Tymczasem przyjeżdża taki kopciuszek na San Siro (te czasy, kiedy strach było tam się pojawiać…) i po dwóch minutach prowadzi, potem gol w końcówce pierwszej połowy i do szatni Milan schodził z bagażem dwóch goli. Ładne to były strzały gości, ale trzeba też oddać, że gdyby Donnarumma czuł się w tym meczu lepiej, to oba by wyjął. Stać go na to.
W drugiej połowie Milan niby prezentował się trochę korzystniej, ale wciąż widzieliśmy sporo komedii:
– Mario Balotelli, który kiedyś słynął ze stuprocentowej skuteczności jedenastek dzisiaj wykonał ją tak, jakby robił to pierwszy raz w życiu
– Alex przy golu na 3:1 dla Frosinone machnął się niczym oldboj w lidze szóstek, na tym poziomie takie błędy to kompromitacja
Ostatecznie udało się wyciągnąć punkt, po bardzo wątpliwym karnym w ostatnim minucie – tak, była ręka, ale obrońca chyba musiałby sobie ją wcześniej amputować, żeby go nie trafiła. Do karnego podszedł Menez i uff, udało się!
*
Lazio prowadziło z Interem od ósmej minuty i nie była to żadna niespodzianka. Rzućcie tylko okiem na tę statystykę:
2′ Biava
2′ F Anderson
8′ Candreva
5′ Candreva
To minuty, kiedy w czterech ostatnich meczach Rzymianie karcili Inter. Dziś trafił Klose i to jak! W tym sezonie nikt tak nie ośmieszył Handanovicia, Klose wyszedł z nim sam na sam, zamarkował kilka razy uderzenie i Słoweniec po prostu usiadł na dupie jak bezradne dziecko.
W drugiej połowie Inter bardzo chciał odrobić straty, próbował, ale brakowało w tym wszystkim jakości. Nie trafiał Perisić, zawodził Jovetić. W końcu Nerazzurri nadziali się na kontrę, która ich pogrzebała: Murillo faulował w polu karnym Keitę, więc konsekwencje były jasne. Candreva pokazał Balotellemu jak wykonywać jedenastki – pewnie pod poprzeczkę, dzięki i dobranoc.
Ta porażka przekreśla Inter, nie będzie ich w Lidze Mistrzów.
*
Milan sfrajerzył, więc w tabeli przeskoczyło go Sassuolo – rewelacja rozgrywek. Wcześniej typowy średniak, dopiero w sezonie 12/13 dołączyli przecież do elity, a dziś mają szansę na puchary. Matematyczne, bo matematyczne, ale takich nie mają bardziej uznane marki, jak na przykład Lazio. Dziś zagrali po swojemu, mądrze z tyłu, a z przodu wpadł jakiś farfocel – trzy punkty są i jedziemy dalej.
Grał Wszołek, występ to był raczej przeciętny. Włosi dziennikarze podkreślają jego aktywność i sześć dośrodkowań, ale nie szła za tymi próbami jakość.
*
Juventus zagrał po mistrzowsku – tak to trzeba nazwać, przyjechały do Turynu ogórki z Carpi, Juve jeszcze zmęczone po świętowaniu tytułu, ale wygrać wypada. No i spokojne 2:0, Hernanes raz, Zaza dwa. Mecz bez historii, ale Stara Dama sięgnęła po trzy punkty, bo ma to zapisane w genach – chce wygrywać gdziekolwiek, z kimkolwiek.
*
Co u Polaka z Empoli (Skorupski kontuzjowany, wiadomo)? On i jego drużyna są już pozbawieni większej motywacji, utknęli w środku tabeli, więc nie grozi im spadek, tym bardziej puchary. Pewnie i stąd nudny remis z Bologną, zresztą Empoli powinno być zadowolone, bo to goście atakowali częściej. Zieliński zagrał cały mecz i to on zmarnował najlepszą okazję swojego zespołu – wyszedł sam na sam z Mirante, miał mnóstwo czasu i… podał, zamiast strzelić. To znaczy niby uderzał, ale bardziej wyglądało to na podanie – bramkarz po prostu złapał piłkę, La Gazetta Delo Sport nazywa tę sytuacje horrorem, wlepiając Polakowi tytuł „najgorszego” w Empoli, z notą 5.