Reklama

Wojna żołnierzy w Madrycie. Spotykają się ze sobą dwa piłkarskie światy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

27 kwietnia 2016, 11:52 • 4 min czytania 0 komentarzy

Pep Guardiola, prowadząc Barcelonę, zdominował rozgrywki Primera Division – trzy razy wygrał ligę, raz był drugi, i dwukrotnie sięgnął po puchar kraju. Droga, by w pełni zrealizował swoją misję również jako trener Bayernu, biegnie już tylko przez jego Hiszpanię. Przed rokiem zatrzymał się w Barcelonie, przed dwoma laty – w Madrycie. Dziś, znów w ramach rywalizacji o finał Ligi Mistrzów, też zagląda do stolicy, ale już na stadion Atletico. Czy przy trzecim podejściu dopnie swego?

Wojna żołnierzy w Madrycie. Spotykają się ze sobą dwa piłkarskie światy

– Nie czuję wielkiej presji. Odnosiliśmy sukcesy przez trzy lata, a nie zawsze można tylko wygrywać. Jeśli nie zdobędziemy Ligi Mistrzów, moja praca może nie będzie w pełni kompletna, ale i tak z jej efektów będę zadowolony – mówi Guardiola.

Tak, właśnie sięga po trzecie z rzędu mistrzostwo Niemiec, mimo nadzwyczajnej formy Borussii Dortmund (lepszej niż w dwóch sezonach, w których sięgali po tytuł). Tak, współczynnik zwycięstw ma w Monachium najwyższy w karierze – 75,82 proc. względem 72.47 proc. w Barcelonie. Ale jeśli Pep nie sięgnie po to najważniejsze trofeum, zadowolony z pracy w Monachium będzie chyba tylko on. Kibice Bayernu, mając w pamięci, że Jupp Heynckes odchodził jako zwycięzca Champions League, oczekują tylko jednego. Cierpień, jakie przyniosły dwa poprzednie półfinały (0:5 w dwumeczu z Realem i 0:3 na dzień dobry w Barcelonie), mają dość. Albo więc Pep Ligę Mistrzów wygra i zostanie bohaterem, albo przegra i zostanie wrzucony do worka z napisem „rozczarowania”. Tutaj nie ma nic pomiędzy.

No ale przecież wygranie Champions League proste nie jest.

Guardian dzisiejsze starcie Siemone z Guardiolą przedstawia jako „the defensive master vs the great creator”. Oj, takiego rywala Bawarczycy nie znoszą. Rywala, z którym będą mogli utrzymywać się przy piłce i narzucać swój styl gry, a jemu to będzie odpowiadało – przeszkadzanie, wybijanie z rytmu, doprowadzanie do frustracji, odbiór po błędzie i dojście pod bramkę jak najmniejszą liczbą podań to filozofia Diego Simeone. Zresztą, wy dobrze wiecie, jak gra Bayern. I wiecie też, jak na taką grę lubi odpowiadać Atletico. – Oni nie tylko świetnie bronią, ale na najwyższym poziomie mają wiele elementów. Prezentują się nie gorzej niż Real czy Barca – dodaje Guardiola.

Reklama

– Bayern ma wiele możliwości, ale na wojnie nie wygra strona z większą liczbą żołnierzy, lecz ta, która z tych żołnierzy zrobi większy użytek – mówi z kolei Diego Simeone. Chwali siłę Niemców w ataku, zwraca uwagę na szansę, przed którą staje jego zespół, ale to porównanie do żołnierzy – nadzwyczajne. Niemiecki Bild świadom jest nadchodzącej wojny, dlatego pisze o starciu jednego piłkarskiego zbója z jedenastoma. Tym jednym Arturo Vidal…

I jeszcze, wypowiedź Lewandowskiego: – Słyszeliśmy, że atmosfera na tym stadionie, na Vicente Calderon jest jedną z trzech najlepszych w Europie.

Nowy obraz (19)

Szesnaście straconych bramek w 35 ligowych meczach, cztery stracone w szesnastu domowych spotkaniach Champions League od lata 2013 r. i łącznie pięć straconych w dziesięciu kolejkach tej edycji LM (Benfica – razy trzy, Barcelona – razy dwa). Brzmi magicznie. Dla porównania, Manuel Neuer puścił w obecnych rozgrywkach prawie dwa razy więcej strzałów.

Simeone ma jednak jeden istotny problem: ze składu wypada Diego Godin. Jasne, partnerem Jose Gimeneza może zostać Lucas Hernandez, może też Stefan Savić, ale Godin to jednak Godin. Klasa sama w sobie, gwarancja jakości i fury problemów dla Roberta Lewandowskiego.

Lewego, niezależnie już od absencji Godina, czeka cholernie trudny wieczór. Przy tak grającej defensywie ciężko cokolwiek wskórać w pojedynkę. Atletico może dziś poświęcić Polakowi trochę więcej uwagi choćby dlatego, że kontuzjowany jest Arjen Robben – mówcie co chcecie, ale facet w kluczowych momentach jest nieoceniony. To on szarpał w pierwszym meczu 1/8 finału w Turynie, to on strzelił pięknego gola. Dziś by się przydał.

Reklama

Tym bardziej, że trudno oprzeć się wrażeniu, że Bawarczycy nie są w najwyższej formie. Mimo że w Bundeslidze wygrywają wszystko jak idzie, każdy z meczów sprawia im coraz większe problemy. Męczą się, opadają z sił, Guardiola stosuje rotację składem i próbuje zawodników pobudzać. Nawet Lewy w krajowych rozgrywkach trafiał tylko w trzech z ostatnich ośmiu meczów. Atletico – przeciwnie, zwycięstwem z Barceloną dostało porządnego kopa energii.

Nowy obraz (21)

– Chociaż w naszych budżetach jest różnica, to jesteśmy zespołem, który gra jak zespół. Nie mamy megagwiazd. U nas każdy biega, każdy walczy za kolegę, co czyni nas silniejszymi. Myślimy drużynowo, nikt nie myśli indywidualne. To kolejny atut. Mieliśmy w tym sezonie wiele momentów złych i dobrych, ale dziś jesteśmy stabilni – nasi piłkarze są coraz lepsi i lepsi – mówi Filipe Luis przesiąknięty filozofią Simeone. – Spójrzcie na to, co wyprawia Leicester: skromny zespół a prawie mistrz Anglii. Wyjątkowe historie dzieją się w futbolu.

Atletico chce napisać taką własną historię. Chce być odpowiednikiem Leicester w Lidze Mistrzów.

Najnowsze

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Pech Dinama, trudna ścieżka Realu. Rozprawiamy się z pierwszą fazą ligową LM

AbsurDB
13
Pech Dinama, trudna ścieżka Realu. Rozprawiamy się z pierwszą fazą ligową LM
Hiszpania

Ancelotti podsumował fazę ligową Ligi Mistrzów. “Nie podoba mi się ten format”

Mikołaj Wawrzyniak
24
Ancelotti podsumował fazę ligową Ligi Mistrzów. “Nie podoba mi się ten format”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...